W dniu 5 marca 2018 miało miejsce posiedzenie senackiej Komisji Zdrowia, którego tematem była Informacja na temat bezpieczeństwa i zagrożeń wynikających z procedur dermatologii i medycyny estetycznej. Jako, że temat dotyczy w dużej mierze naszej branży, postanowiłam zrobić dla Was „małe” streszczenie.

Senacka Komisja zdrowia – co tam się wydarzyło?

Uważam, że to szczególnie istotne w sytuacji, w której przez media przewijały się relacje z kilkoma sensacyjnymi cytatami, ale już bez żadnych konstruktywnych wniosków. Co więcej, uważam, że nikt nie wspomniał o najważniejszym, czyli o rzeczach, które pojawiły się na samym końcu Komisji Zdrowia.

Posiedzenie Komisji Zdrowia było nagrywane, więc jeśli chcecie posłuchać w oryginale, to można to zrobić TUTAJ. Jest również podsumowanie na piśmie, ale tam nie ma zbyt wielu informacji. Kluczowy jest chyba następujący fragment:

W swoich wystąpieniach eksperci podkreślili, że w związku z nasilającym się w ostatnich latach zjawiskiem wykonywania w Polsce zabiegów lekarskich z zakresu dermatologii estetycznej i szeroko rozumianej medycyny estetycznej przez osoby bez wykształcenia lekarskiego istnieje pilna potrzeba wprowadzenia nowych uregulowań prawnych w celu ochrony osób poddających się takim zabiegom przed ryzykiem utraty zdrowia i życia w konsekwencji nieumiejętnego wykonywania zabiegów przez osoby bez odpowiednich uprawnień.

O czym będzie mowa?

Żeby było jasne – ja również uważam, że konieczne są regulacje w tym zakresie, ale powinny być one ustalane wspólnie przez wszystkie zainteresowane środowiska. Niestety na Komisji Zdrowia nie było żadnego przedstawiciela branży kosmetycznej.

Poniżej streszczam Wam o czym była mowa, ale zaznaczam, że nie są to dosłowne cytaty, między innymi właśnie dlatego nie podaję również co kto mówił. Niektóre osoby się nie przedstawiały, a nie chcę nikomu wkładać w usta słów innej osoby. Nie ma dokładnego stenogramu, a nagranie trwa 1,5 godziny. W związku z tym, że nagranie jest dostępne dla każdego, zrobiłam po prostu notatki o czym była mowa, jakie argumenty padały itd. Nie mogłam się oczywiście powstrzymać przed komentowaniem niektórych rzeczy – moje komentarze będą od tego momentu aż do podsumowania na różowo. Na czarno notatki z przebiegu Komisji Zdrowia.

Co działo się w trakcie posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia?

Na początku posiedzenia dyskutowano o medycynie estetycznej i o tym, że nie jest to oficjalna specjalizacja i że nie ma żadnych konkretnych regulacji prawnych w tym zakresie. Skutkuje to dużym zagrożeniem, ponieważ zabiegi medycyny estetycznej wykonują również osoby bez wykształcenia medycznego, a to rodzi wiele groźnych powikłań. Podkreślono, że jest duża potrzeba regulacji w tym zakresie i jasnego określenia, czy zabiegi medycyny estetycznej są działalnością leczniczą. Konieczny jest nadzór Ministerstwa Zdrowia, ustalenie krajowego konsultanta itd. – przy obecnym stanie prawnym nie ma takiej możliwości.

Tu pełna zgoda, regulacje na pewno są potrzebne, ale temat jest dużo szerszy. W medialnych dyskusjach pojawiają się argumenty o kosmetyczkach robiących botox – tak zdecydowanie być nie powinno. Problem polega jednak na tym, że oprócz botoxu jest mnóstwo innych zabiegów z pogranicza medycyny estetycznej i kosmetologii, o których się niestety nie rozmawia, a które są znacznie powszechniejsze, niż skrajne przykłady wstrzykiwania botoxu.

Środowisko kosmetyczne obawia się, że pod szyldem „botoxu” zostaną wprowadzone przepisy, które odbiorą osobą pracującym w gabinetach kosmetycznych możliwość wykonywania innych zabiegów, które już są mocno dyskusyjne. Co więcej, samo środowisko kosmetyczne ma problem z osobami, które wykonują zabiegi bez odpowiednich kwalifikacji i ten problem nie jest wystarczająco akcentowany. Wiemy przecież, że wiedza i doświadczenie sprawiają, że ryzyko wystąpienia powikłań znacząco maleje. Chcąc więc poprawić jakość i bezpieczeństwo zabiegów związanych z poprawianiem urody, należałoby pochylić się nas całością tematu, a nie jedynie nad jego wąską częścią. Takie postawienie sprawy zmniejsza zaufanie to specjalistów pracujących w branży kosmetycznej.

Na Komisji Zdrowia: o nas bez nas…

Mówiono również o dyskusjach trwających w ministerstwie na temat uregulowania uprawnień zawodowych kosmetyczek i kosmetologów, tak aby było dokładnie wiadomo, co mogą robić te dwie grupy zawodowe, aby nie wchodziły one w kompetencje lekarzy. Były też pomysły, aby prowadzenie gabinetu było działalnością regulowaną, co miałoby podnieść jakość wykonywanych usług kosmetycznych. Niestety na tym etapie nie było żadnych dodatkowych informacji na ten temat.

Tu pojawia się temat regulacji dla kosmetyczek i kosmetologów, ale nie jest on rozwinięty. Na posiedzeniu Komisji Zdrowia nie ma również nikogo z branży kosmetycznej, kto mógłby przedstawić sprawę z naszej strony – powiedzieć jakie my mamy problemy i jakich regulacji potrzebujemy.

Tylko dla dermatologów i chirurgów?

Mówiono o dynamicznym rozwoju medycyny estetycznej, również w kontekście tego, że jest to bardzo dochodowa dziedzina, o kursach organizowanych przez lekarzy, gdzie nie są weryfikowane kwalifikacje osób, uczestniczących w takich szkoleniach itd. Pojawiały się głosy, że medycyną estetyczną powinni zajmować się wyłącznie dermatolodzy, chirurdzy i chirurdzy plastyczni, ze względu na wysokie ryzyko powikłań, z którymi pacjenci trafiają właśnie do lekarzy takich specjalności. Pojawił się również nieśmiertelny temat tego, że wyłącznie lekarze mają prawo ingerować w ludzkie tkanki.

W tym miejscu chciałabym odesłać Was do mojego artykułu na temat przerywania ciągłości skóry w gabinetach kosmetycznych – artykuł znajdziesz TUTAJ. W skrócie – argument o przerywaniu ciągłości skory bardzo szybko upada w konfrontacji z rzeczywistością. Zabraniając przerywania ciągłości skóry, należałoby „oddać” lekarzom zabiegi takie jak: przekłuwanie uszu, makijaż permanentny, oczyszczanie twarzy lub manicure… To jest oczywiście niemożliwe i niepotrzebne. Ciągłość skóry nie jest więc dobrą granicą, która ustali podział kompetencji pomiędzy zainteresowanymi zabiegami.

Konkluzja znowu była taka, że potrzebne jest powołanie komisji, która ustali kompetencje medycyny estetycznej i oddzieli je od innych zawodów. Kosmetolog nie jest zawodem medycznym, więc nie powinien wykonywać zabiegów medycznych. Niestety na pewnym etapie słowa kosmetyczka i kosmetolog były stosowane wymiennie, niepokojący jest również fakt braku zauważania istotnej roli profilaktycznej, jaką pełnią zabiegi kosmetyczne. Napisałabym więcej, ale ugryzłam się w język (albo raczej w palec) – po szczegóły odsyłam do nagrania.

Myślę, że dla wszystkich w środowisku kosmetycznym różnica między kosmetyczką i kosmetologiem jest jasna. Jeśli ktoś ma wątpliwości to odsyłam do TEGO artykułu. Myślę, że to naprawdę duży błąd, że kosmetolog nie został kiedyś wpisany na listę zawodów medycznych, bo jesteśmy teraz „trochę w ciąży”. Z jednej strony porównuje się naszą działalność do zwykłej działalności gospodarczej, a z drugiej strony kosmetolodzy są kształceni również na uniwersytetach medycznych, w gabinetach kosmetycznych wymaga się sterylizowania sprzętu, oddawania odpadów do utylizacji itd.

Kosmetolog (kod: 229903) jest również wymieniany jako Inny specjalista ochrony zdrowia w jednym szeregu z fizjoterapeutą, dietetykiem, optometrystą i innymi. Inni specjaliści ochrony zdrowia należą do ogólnej grupy Specjalistów do spraw zdrowia, razem z lekarzami, pielęgniarkami, diagnostami laboratoryjnymi, fizjoterapeutami i innymi. Zawód kosmetyczki z kolei jest kwalifikowany do grupy Pracownicy usług i sprzedawcy. Więcej na temat klasyfikacji zawodów pisałam TUTAJ.

Podsumowując, w takim podejściu jest spora niekonsekwencja.

Powikłania po zabiegach medycyny estetycznej i szkolenia organizowane przez lekarzy

W dalszej części posiedzenia zwracano uwagę, że społeczeństwo ponosi koszty leczenia powikłań zabiegów wykonywanych przez osoby niebędące lekarzami. Wrócił również temat braku specjalizacji medycyna estetyczna – zdaniem jednej z występujących osób w tej sytuacji posługiwanie się takim tytułem jest niezgodne z kodeksem etyki lekarskiej. Kolejny raz wrócił również temat szkoleń organizowanych przez lekarzy, np. 2-dniowy kurs z podawania toksyny botulinowej zakończony wręczeniem certyfikatu. Społeczeństwo nie ma świadomości, w jaki sposób wydawane są takie certyfikaty i w związku z tym jest wprowadzane w błąd. Dodatkowo kosmetyczki często używają tanich preparatów z niesprawdzonych źródeł i nie ma nad tym nadzoru, podobnie z resztą jak nadzór nad certyfikatami.

Co do szkoleń – bałagan i brak regulacji w tym zakresie uderza również w naszą branżę. Moglibyśmy powiedzieć dokładnie to samo, że osoby po kilkudniowych kursach wykonują poważne zabiegi na wątpliwych produktach i sprzęcie. To również nasz problem. Dlaczego w takim razie ustawia się nas po drugiej stronie barykady?

Kosmetyczki i kosmetolodzy – naprawdę tacy straszni?

W 24 minucie padła bardzo przykra dla mnie opinia, że nie warto zapraszać na spotkania na temat regulacji prawnych kosmetologów, bo nie są oni zawodem medycznym. Padały argumenty o braku wyobraźni u niektórych przedstawicieli naszego zawodu, że nad jakością wykonywania zabiegów nie ma żadnego nadzoru, a jedyną możliwością ukarania jest droga sądowa. Taki argument padł w kontrze do tego, że lekarze mają Izby Lekarskie i Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej.

Przykro było mi tego słuchać z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze, uważam, że w żadnej sytuacji nie powinno wrzucać się wszystkich do jednego worka. Pisałam już powyżej, że my również mamy problem z brakiem regulacji prawnych. Prawda jest również taka, że osoby bez odpowiednich kwalifikacji mają większą skłonność do podejmowania (często nieświadomie) ryzyka. Tym bardziej boli druga rzecz, a właściwie pierwsza, bo to padło wcześniej. Dlaczego mielibyśmy nie uczestniczyć w dyskusji, która nas dotyczy? Nie jesteśmy zawodem medycznym, ale czy istnieje absolutna pewność, że nie powinniśmy nim być? A może po prostu nikt nas nie zaprasza na takie posiedzenia i dlatego nie jesteśmy? A może same się nie staramy o takie zaproszenia…

Nie chcę tu wysnuwać jakichś oskarżeń, bo nie mam pojęcia, czy ktoś z naszej branży został zaproszony. Odnoszę się do opinii, że nie warto nas zapraszać do takich dyskusji. Nie jesteśmy chyba małym dzieckiem, które musi się dostosować do tego co w drugim pokoju ustalą rodzice…. Jak można rozmawiać o uprawnieniach wybranej grupy zawodowej bez tej grupy? Jeśli ma się solidne argumenty, to chyba nie jest jakiś wielki problem choćby wysłuchać tego, co ma do powiedzenia druga strona?

Po co komu kosmetolog?

W dalszej części mówiono o początkach zawodu kosmetologa, który powstał w związku z pojawianiem się urządzeń kosmetycznych, takich jak np. ultradźwięki, do wykonywania których kosmetyczki nie były przygotowane. Padły ważne słowa o potrzebie istnienia zawodu kosmetologa, ale później już było mniej przyjemnie, bo pojawiło się stwierdzenie o „wyhodowaniu na własnej piersi żmii”…

Nie dziwię się emocjom osób, które na co dzień walczą z naprawdę poważnymi powikłaniami spowodowanymi przez osoby niekompetentne i nieodpowiedzialne, ale znowu, dlaczego wrzucamy wszystkich do jednego worka? To bardzo niesprawiedliwe. Dlaczego na etapie tworzenia zawodu kosmetologa nie zadbano o odpowiednie regulacje prawne? Dlaczego przez 5 lat uczy się nas rzeczy, których zdaniem niektórych nie powinniśmy robić? Nie lepiej przyznać, że jest bałagan, którego nikt nie przewidział i WSPÓLNIE zastanowić się jak go posprzątać?

Cały czas padają argumenty o tym, że wykonując zabiegi trzeba mieć możliwość leczenia powikłań, że zabiegi, w których należy uwzględnić stan zdrowia pacjenta, powinni wykonywać tylko lekarze. Zróbmy w takim razie mały eksperyment.

Wyrzućmy z gabinetów kosmetycznych wszystkie zabiegi, które wiążą się z przerwaniem ciągłości skóry, mogą spowodować powikłania, zabiegi wymagające konsultacji z lekarzem i takie, w których należy wykluczyć przeciwwskazania zdrowotne. Co nam zostaje? Chyba tylko makijaż (uwaga na wizażystki, które mogą zacząć strajkować) oraz nakładanie kremów i masek. Trzeba jeszcze podzielić kompetencje między kosmetyczki i kosmetologów. Kosmetyczka odkręca maskę, a kosmetolog ją nakłada – tak będzie ok? Może być trochę niezręczna sytuacja jak przyjdzie do nich klientka, która przed chwilą zrobiła sobie depilację „laserem” z marketu, kwasy z portalu aukcyjnego i chińską hybrydę… Trochę to sprowadzam do absurdu, ale moim zdaniem to tak jakby ktoś był ciężko chory, z wszyscy koncentrowaliby się na tym, że boli go ręka. Ból ręki jest ważny i trzeba sobie z nim poradzić, ale heloł, pacjent nam schodzi!

Pojawiła się też opinia, że lekarze innych specjalności mogliby wykonywać zabiegi medycyny estetycznej, ale powinni się podpisywać własną specjalizacją, aby nie wprowadzać pacjentów w błąd, np. histopatolog – medycyna estetyczna. Kolejny raz pojawił się temat powikłań, np. zatkania tętnicy, z którymi mogą poradzić sobie tylko lekarze. Tutaj robię mały przeskok, bo jest spory fragment o powikłaniach właśnie, głównie w kontekście zabiegów wykonywanych przez kosmetyczki. O tym, że lekarze nie wiedzą co było robione, mają problem z leczeniem itd. – jeśli interesuje Cię ten temat, posłuchaj całości.

Jakość usług wykonywanych w gabinetach kosmetycznych

W wypowiedzi kolejnej osoby ponownie wrócił temat kształcenia kosmetologów z informacją, że na żadnym etapie kształcenia kosmetologów nie upoważnia się do wykonywania takich zabiegów. Kosmetolog może współpracować z lekarzem, np. w zakresie wykonywania zabiegów, które przyspieszają procesy regeneracji po zabiegach lekarskich. Kosmetolodzy i tak wykonują takie zabiegi.

Ponadto żaden gabinet kosmetyczny nie spełnia takich wymogów jakie spełniają gabinety lekarskie, np. podpisanie umowy na odbiór odpadów medycznych. Nie są przestrzegane inne zasady sanitarne, bo gabinety nie muszą tego przestrzegać. Takie zabiegi są wykonywane również np. na tyłach fryzjera.

Jeśli chodzi o higienę i bezpieczeństwo, to wyjaśnię kilka kwestii. Na temat bałaganu w temacie odpadów medycznych pisałam TUTAJ. Większość gabinetów ma świadomość istnienia tematu i:

a) oddaje odpady do utylizacji,
b) konsultuje się ze swoim sanepidem, który ma różne interpretacje w tym zakresie,
c) uważa, że nie musi oddawać odpadów do utylizacji.

Przepisy w tej materii są niejednoznaczne (o czym pisałam w powyższym artykule) i zostawia się nas z tym problemem same.

Znaczna większość gabinetów oddaje narzędzia do sterylizacji lub ma własny autoklaw i sanepid tego pilnuje.

Legendami już obrosły historie o umywalkach zawieszonych 5 centymetrów za nisko i innych przebojach z sanepidem, które mają gabinety kosmetyczne. Mieliśmy bardzo szczegółowe rozporządzenie w tym zakresie, ale nikt nie raczył go uaktualnić po tym jak stare przestało obowiązywać. Efekt jest taki, że wszyscy się głowią jak dopasować się do nieistniejących wymogów i linie telefoniczne z sanepidem grzeją się do czerwoności.

Ja odnoszę wrażenie, że naprawdę bardzo się staramy, chociaż z każdej możliwej strony nam się to utrudnia. Słuchając Komisji Zdrowia odniosłam jednak wrażenie, jakby standardem było wykonywanie zabiegów w obrośniętej pajęczynami piwnicy… To znowu bardzo niesprawiedliwe i naprawdę szkoda, że nie było tam nikogo, kto mógłby powiedzieć jak to w rzeczywistości wygląda…

Problem jest znacznie szerszy, niż się wydaje…

Podobny problem mają ginekolodzy, ponieważ położne wykonują zabiegi estetyczne, np. powiększanie warg sromowych. Substancje do wypełniania można kupić wszędzie. Zawody niebezpieczne wykonują również zabiegi z zakresu dermatochirurgii, co również było krytykowane w kontekście braku wykonania badania histopatologicznego i możliwości pominięcia nowotworu. Sanepid nie jest w stanie stwierdzić nieprawidłowości, bo gabinet jest zarejestrowany jako gabinet kosmetyczny, a nie gabinet zabiegowy, pojawia się informacja o ryzyku zakażenia żółtaczką, HIV.

Niestety produkty do profesjonalnych zabiegów kosmetycznych też można kupić wszędzie i to też jest problem…

Co do usuwania podejrzanych zmian skórnych to również uważam, że jest to bardzo niebezpieczny temat, tylko znowu. Po co nam na studiach tyle godzin dermatologii, onkologia skóry? Czasami nie po to, żeby wiedzieć które zmiany są potencjalnie niebezpieczne i należy skierować klientkę do lekarza, a które są problemem kosmetycznym?

Był poruszony również temat trychologii. Mówiono o tym, że nie ma takiego zawodu. Jest to przedmiot zainteresowania dermatologii. Wypadanie włosów nie jest związane tylko ze starzeniem się skóry, ale również z różnymi chorobami. Było jeszcze coś o podologii, skinologii, ale niestety poza mikrofonem i nie było nic słychać.

Na trychologii zupełnie się nie znam, dlatego nie będę się na ten temat wypowiadać. Jeśli jesteś trychologiem, dodaj proszę w komentarzu swoją opinię na ten temat. Tak czy inaczej właśnie: okazuje się, że nie tylko kosmetyczki i kosmetolodzy czyhają na zdrowie niczego nieświadomych klientów. Wraz z rozwojem nauki tworzą się kolejne dziedziny wiedzy związane z urodą. Czy naprawdę dobrym pomysłem jest kierowanie tych wszystkich ludzi do lekarzy? Może jednak da się to tak urządzić, żeby osoby, które kształcą się często od kilkunastu lat, mogły robić to na czym się znają? Może nie trzeba od razu wszystkiego zakazywać? Ale jak ma o tym dyskutować Komisja Zdrowia, w której brakuje tak wielu ważnych argumentów z drugiej strony…

Botox party – etyczne czy nie?

Pojawił się postulat zaproszenia na kolejne spotkanie przedstawicieli Naczelnej Izby Lekarskiej w związku z tym, że niektóre osoby posługują się tytułami, powołując się właśnie na ten organ. Było również o praktykach typu „botox party”, które zdaniem wypowiadającej się osoby są nieetyczne. Później okazało się, że na posiedzeniu Komisji Zdrowia jednak jest osoba z Naczelnej Izby Lekarskiej, która przekaże informacje do tego organu. Rozgorzała dyskusja między tymi osobami, której już nie opisuję, bo nas nie dotyczy.

W dalszej części znowu wracał temat konieczności uregulowania medycyny estetycznej. Pojawiło się stwierdzenie, że kosmetyczki mają swój zawód, kosmetolodzy mają swój zawód, z resztą bardzo piękny, ale niech nie robią zabiegów medycyny estetycznej.

Zabrakło jednak informacji o tym, jakie powinny być zdaniem zgromadzonych uprawnienia tych zawodów. Opierając się na padających argumentach doszłyśmy już wyżej do wniosku, że należałoby wykluczyć większość zabiegów, które obecnie są wykonywane w gabinetach…

Czy możliwość wystąpienia powikłań ogranicza prawo do wykonywania zabiegów?

Dalej padło stwierdzenie, że kto wykonuje zabieg, ten musi podjąć się leczenia. Naruszenie ciągłości skóry, iniekcja to jest zabieg lekarski – tu kończą się kompetencje kosmetyczki. Lekarze się starają, ubezpieczają i są karani z odpowiedzialności cywilnej i utratą zawodu. Nie ma powodu, żeby kosmetyczki nie były rozliczane ze swojej lekkomyślności. Sprawa jest bardzo pilna, groźna i wymaga bardzo dynamicznych prac. Pewnych procedur trzeba zabronić.

O przerywaniu ciągłości już pisałam, dlatego nie będę się powtarzać. Wydaje mi się że argument o tym, że kto wykonuje zabieg, musi się podjąć leczenia, też nie jest do końca trafiony. Oznaczałoby to, że każdy zabieg, który może doprowadzić do jakichkolwiek komplikacji zdrowotnych, musi być wykonywany przez lekarza. Przy tak szerokiej interpretacji, nie można by było robić już chyba niczego. Jaką mamy gwarancję, że przy najprostszym zabiegu nie wystąpią bardzo rzadkie komplikacje związane np. z tym, że klientka nie była świadoma jakichś problemów zdrowotnych, zataiła je, nie stosowała się do naszych zaleceń, np. zakazu opalania. A może będzie to kwestia uznaniowa i osoby pracujące w gabinetach kosmetycznych będą się bały odsyłać swoje klientki do lekarzy. Chyba nie o taki efekt nam chodzi…

Dyskutowano o regulacjach w innych krajach europejskich. Tam są podobne problemy, ale odpowiedzialność cywilna kosmetyczek jest większa i to ogranicza wykonywanie przez nie takich zabiegów.

Temat ciekawy, ale nie padły w sumie żadne szczegóły więc za bardzo nie ma o czym pisać.

Przerywanie ciągłości skóry po raz n-ty…

Pod koniec pojawił się apel o regulacje zakazujące, ale tym razem doprecyzowujący, że w takich przepisach nie może być użyte sformułowanie o przerywaniu ciągłości skóry, bo kosmetyczki wykonują takie zabiegi jak makijaż permanentny, tatuaże. Powinien być zakaz wykonywania procedur medycznych. Botoks jest procedurą medyczną. Wstrzykiwanie kwasu hialuronowego jest implantacją – już tak w skrócie.

Tutaj dopiero (o zgrozo!) pod koniec obrad padło jedno ważne zdanie – zwrócenie uwagi na fakt, że ciągłość skóry nie jest dobrym wyznacznikiem. Niestety temat nie był rozwinięty i więcej już się nie pojawił. Tzn. w tej odsłonie, bo o zakazie przerywania ciągłości mówiono dalej. O tym, że warto zrobić jakieś rozróżnienie, nie mówił nikt więcej.

Padło również porównanie z wykonywaniem tatuaży. Dosłownie jedno słowo, ale myślę, że warto pociągnąć ten temat. Kosmetyczki robiące tatuaże należą raczej do rzadkości. Zwykle zajmują się tym tatuażyści, którym o dziwo nikt nie chce niczego zakazywać. Dlaczego? Przecież oni też przerywają ciągłość skóry i mogą doprowadzić do powikłań, a tatuaż wykonany na skórze zmienionej chorobowo może stać się problemem. Dlaczego w tym wypadku nie ma takich wątpliwości?

Co z osobami zajmującymi się przekłuwaniem ciała w najbardziej newralgicznych okolicach (np. język, strefy intymne)? Co z osobami, które wykonują coraz popularniejsze modyfikacje ciała, np. rozcięcie języka, wszczepianie podskórnych implantów. Warto zauważyć, że zawód tatuażysty jest sklasyfikowany w kategorii: Średni personel w zakresie działalności artystycznej i kulturalnej gdzie indziej niesklasyfikowany…

Pojawiła się uwaga, że pacjent przed zabiegiem chirurgicznym powinien być przebadany przez psychologa, padło pytanie czy w medycynie estetycznej też jest taki wymóg.

Wspomniano również o opinii przygotowanej przez konstytucjonalistę, która wpłynęła do Ministerstwa Zdrowia. Z relacji wynika, że dokument ten zwierał m.in. opinię, że tylko lekarze mogą wykonywać zabiegi związane z naruszeniem ciągłości skóry, czyli zabiegi medyczne.

Nie czytałam tej opinii, postaram się to nadrobić (jak uda mi się ją odnaleźć), niemniej jednak cały czas wracam do pytań zadanych powyżej. To pytania, które nie miały szans zostać postawione, nie mówiąc już o uzyskaniu jakiejkolwiek odpowiedzi…

KLUCZOWE DLA NAS WNIOSKI PŁYNĄCE Z OBRAD SENACKIEJ KOMISJI ZDROWIA!

Ze strony środowiska lekarskiego padła propozycja, aby wprowadzić nowelizację ustawy, w której jest definicja świadczenia zdrowotnego. Chodzi o rozszerzenie tej definicji tak, aby można było do niej włączyć zabiegi medycyny estetycznej.

Do tych propozycji odnieśli się przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia. Nie wiem na ile w związku z wątpliwościami o których piszę, na ile w obawie o konsekwencje rozszerzenia definicji świadczenia zdrowotnego (również budżetowe), a na ile z jakichś innych nieznanych mi powodów, ALE. Ministerstwo Zdrowia skłania się raczej ku innym sposobom regulacji, mianowicie stworzeniu Ustawy o zawodzie kosmetyczki/kosmetologa – nie było to dokładnie określone czy łącznie czy dwie osobne ustawy, czy może tylko dla jednej grupy zawodowej. Zamysł jest taki, aby określić prawnie zakres zabiegów możliwych do wykonywania w gabinetach kosmetycznych i aby na tej liście nie znalazły się zabiegi, których te grupy wykonywać nie powinny. Zauważono, że taka ustawa będzie cenna również dla przedstawicieli tych zawodów, którzy też nie do końca wiedzą w jakim obszarze mogą się poruszać.

Konkretów oczywiście brak, ale wydaje mi się, że to jest dla nas dobra informacja. Za chwilę powiem dlaczego.

Przytoczono informację, że kształcenie w zawodzie technika usług kosmetycznych odbywa się obecnie aż 548 szkołach. O kosmetologii w tym kontekście nie było mowy. Pojawiła się jednak informacja (chyba w odpowiedzi na wątpliwości, że przecież standardy kształcenia regulują te kwestie), że od pewnego czasu nie reguluje się na sztywno standardów kształcenia. To władze uczelni określają kompetencje zawodowe kierunku, który tworzą. Padło również stwierdzenie, że aktualne uprawnienia lekarzy są wystarczające. Taka dedykowana ustawa ułatwiłaby również wyciąganie konsekwencji z przekraczania uprawnień zawodowych. Wspomniano również w tym kontekście o potrzebie edukacji społecznej w tym temacie.

Na koniec pojawiła się jeszcze jedna ważna informacja, dotycząca ministerstwa odpowiedzialnego za stworzenie takiej ustawy. Jeśli dobrze pamiętam lekarze mówili o Ministerstwie Zdrowia. Z kolei Ministerstwo Zdrowia tłumaczyło, że kwestiami regulacji zawodowych zajmuje się Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Przywołano przykład psychologów, których usługi są wykorzystywane w systemie ochrony zdrowia, a mimo to Ustawa o zawodzie psychologa powstała właśnie pod nadzorem Ministra Pracy. Pojawił się również pomysł, że można pójść dalej w kierunku działalności regulowanej i określić jakie wymogi trzeba spełnić, żeby prowadzić działalność kosmetyczną.

To tyle z senackiej Komisji Zdrowia. Jeszcze kilka słów komentarza ode mnie.

PODSUMOWANIE, czyli co z tego wszystkiego wynika?

Podczas Komisji Zdrowia padło wiele przykrych dla mnie słów i uogólnień. Zabrakło również odniesienia się do ważnych tematów, które sprawiają, że przedstawiona tam argumentacja nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Nie padły odpowiedzi na wiele trudnych pytań, ale ciężko się spodziewać odpowiedzi na pytania, które nawet nie miały szans zostać wypowiedziane…

Myślę jednak, że wbrew pozorom z tej Komisji Zdrowia płyną dla nas pozytywne wnioski. Jeśli Ministerstwo Zdrowia uważa, że najlepszym sposobem na uregulowanie tej sprawy jest stworzenie ustawy o naszym zawodzie, to po pierwsze – pewnie to trochę potrwa, a po drugie – w tych dyskusjach (o ile będziemy mieć solidną reprezentację) raczej nikt nie będzie miał możliwości ignorować naszego zdania. Wydaje mi się również, że korzystny dla nas będzie fakt, że tematem zajmie się Ministerstwo Pracy, choć to raczej oddala wizję wpisania nas na listę zawodów medycznych – to zła wiadomość. Biorąc jednak pod uwagę fakt jakie konsekwencje mogłoby mieć dla nas wprowadzenie zmian w Ustawie o zawodzie lekarza, można to potraktować jako mniejsze zło. Można też nie zgodzić się z taką argumentacją i walczyć o zawód medyczny.

To oczywiście moje luźne dywagacje w oparciu o informacje, które padły pod koniec obradowania Komisji Zdrowia, więc nie traktuj ich w kategorii faktów, a raczej wróżenia z fusów. Może podchodzę do tego zbyt optymistycznie, ale naprawdę nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tworzył np. ustawę o zawodzie kosmetologa bez konsultacji z kosmetologami… Czy rzeczywiście tak będzie, to już wyjdzie w praniu. Tak czy inaczej powinniśmy naprawdę mocno trzymać rękę na pulsie!

Chcesz przeczytać więcej artykułów na ten temat? TUTAJ znajdziesz obszerną listę! Zapisz się również do NEWSLETTERA (i odbierz darmowy e-book) lub na POWIADOMIENIA, a będziesz otrzymywać informacje o wszystkich nowych artykułach!

Co o tym wszystkim sądzisz? Podziel się swoją opinią w komentarzu!

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym