NRL przyjęła uchwałę, w której zaproponowała zmianę definicji „świadczenia zdrowotnego”, rozszerzając ją o aspekty związane z wykonywaniem zabiegów medycyny estetycznej. Jest również propozycja definicji „medycyny estetycznej”. Co zawierają nowe definicje i jakie to ma praktyczne znaczenie w kontekście możliwości wykonywania zabiegów w gabinetach kosmetycznych? Jakie prace związane z regulacją uprawnień zawodowych trwają obecnie w Ministerstwie Zdrowia?

Pomysły na uregulowanie „medycyny estetycznej” – co to oznacza dla kosmetyczek i kosmetologów?

W ostatnich latach w przestrzeni publicznej pojawiało się wiele pomysłów na ograniczenie możliwości wykonywania inwazyjnych zabiegów w gabinetach kosmetycznych. Pierwsza część artykułu (przeczytasz ją tutaj) dotyczyła jednego z takich pomysłów, mianowicie dopisania pewnych regulacji prawnych do powstającej nowej Ustawy o wyrobach medycznych. Regulacje te miałyby na celu ograniczyć możliwość korzystania z wyrobów medycznych (produkty, sprzęt) osobom bez wykształcenia medycznego. Sprawa jest dość skomplikowana i trudno ją streścić w jednym zdaniu, więc jeśli nie czytałaś tamtego artykułu, zacznij od niego (klik).

W tej części skoncentruję się na drugim z pomysłów, mianowicie uregulowaniu zabiegów medycyny estetycznej. W tej chwili nie do końca wiadomo, co to za zabiegi. Można próbować tworzyć robocze podziały na zabiegi medycyny estetycznej i na zabiegi kosmetyczne, wśród nich można próbować wyróżnić zabiegi mniej i bardziej inwazyjne, z większym i z mniejszym ryzykiem powikłań. Można zastanawiać się, czy te bardziej inwazyjne zabiegi wymagają wyższego wykształcenia, czy nie. Można i pewnie trzeba.

Problem jednak w tym, że taka dyskusja się nie odbywa. Ktoś chyba doszedł do wniosku, że zdecydowanie prościej jest uznać, że wszystko, co chciałby robić, powinno być zakazane dla innych grup zawodowych, czyli konkretnie dla kosmetyczek i kosmetologów, a resztę niech sobie robią, jak chcą.

To, że argumentacja przemawiająca za niewykonywaniem niektórych zabiegów przez kosmetyczki i kosmetologów stoi w logicznej sprzeczności z możliwością wykonywania zabiegów, których nikt nie chce zabierać gabinetom kosmetycznym, już nikogo nie interesuje.

Jeśli ktoś nie zgadza się z taką oceną sytuacji, to byłabym wdzięczna za podesłanie analizy, w której znajdę odpowiedzi na kilka podstawowych pytań, np.:

  • Skoro kosmetyczki i kosmetolodzy nie powinni posługiwać się igłą, to kto (i dlaczego) będzie robił makijaż permanentny? Czy praca tatuażystów również zostanie zakazana?
  • Skoro kosmetyczki i kosmetolodzy nie powinni przerywać ciągłości skóry, to kto będzie robił oczyszczanie manualne? Kto przekłuje uszy? Czy za depilację nóg woskiem kosmetyczki i kosmetolodzy powinni ponosić odpowiedzialność karną?
  • Skoro lasery w rękach kosmetyczek i kosmetologów są zagrożeniem dla bezpieczeństwa klientów, to kto będzie się zajmował laserową depilacją bikini?
  • Kto stanowi większe ryzyko dla bezpieczeństwa klientów: kosmetolog po 5 latach studiów (nierzadko na uczelni medycznej) wykonujący mezoterapię mikroigłową, czy modyfikator ciała robiący skaryfikację (nacinanie lub wypalanie skóry w celu uzyskania blizny w konkretnym wzorze), wszczepiający pod skórę magnetyczne implanty lub rozcinający język (jeśli nie wiesz, o co chodzi, to w tym artykule podaję kilka ciekawych przykładów zabiegów, które są poza zainteresowaniem osób dbających o bezpieczeństwo klientów)?
  • Dlaczego nie zakazujemy wykonywania henny i manicure hybrydowego w salonach kosmetycznych? Wystąpienie alergii na składniki henny lub lakierów hybrydowych skutkuje koniecznością skorzystania z pomocy lekarza, a przecież (zdaniem wielu) nie powinno się wykonywać zabiegów, jeśli nie ma się możliwości leczenia powikłań.

Naprawdę sporo się naszukałam, ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi.

Jakie scenariusze rozwoju sytuacji są możliwe w kontekście ostatnich działań Ministerstwa Zdrowia?

Wróćmy jednak do bieżących i tych nieco starszych wydarzeń. O tych starszych wspominam głównie po to, żeby pokazać Ci, jak pewne pomysły ewoluowały na przestrzeni ostatnich lat.

W dużym skrócie, bo na stronie są artykuły na ten temat (podlinkuję), w których znajdziesz obszerne opisy wspomnianych spraw:

1. W marcu 2018 roku odbyło się posiedzenie senackiej Komisji Zdrowia, którego tematem była Informacja na temat bezpieczeństwa i zagrożeń wynikających z procedur dermatologii i medycyny estetycznej.

Podczas posiedzenia komisji m.in. postulowano powołanie komisji, która ustali kompetencje medycyny estetycznej i oddzieli je od innych zawodów. Ze strony środowiska lekarskiego padła propozycja, aby wprowadzić nowelizację ustawy, w której jest definicja świadczenia zdrowotnego. Chodziło o rozszerzenie tej definicji tak, aby można było do niej włączyć zabiegi medycyny estetycznej. I to jest dla nas szczególnie interesujące, bo właśnie głównie o tym jest dzisiejszy artykuł. Jaka była wtedy reakcja przedstawicieli ministerstwa?

Zacytuję fragment mojego artykułu na ten temat:

Ministerstwo Zdrowia skłania się raczej ku innym sposobom regulacji, mianowicie stworzeniu Ustawy o zawodzie kosmetyczki/kosmetologa – nie było to dokładnie określone czy łącznie, czy dwie osobne ustawy, czy może tylko dla jednej grupy zawodowej. Zamysł jest taki, aby określić prawnie zakres zabiegów możliwych do wykonywania w gabinetach kosmetycznych i aby na tej liście nie znalazły się zabiegi, których te grupy wykonywać nie powinny. Zauważono, że taka ustawa będzie cenna również dla przedstawicieli tych zawodów, którzy też nie do końca wiedzą, w jakim obszarze mogą się poruszać.

Postaram się dowiedzieć, jakie jest stanowisko ministerstwa w tej chwili.

Tak „na dobitkę” dodam jeszcze, że na posiedzeniu komisji padła opinia, że nie warto zapraszać na spotkania na temat regulacji prawnych kosmetologów, bo nie są oni zawodem medycznym…

Ciekawy tok myślenia. Zakażmy komuś czegoś, ale nie rozmawiajmy z nim, bo nie spełnia on jakiegoś kryterium, które sami sobie wymyśliliśmy…

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

2. W połowie 2018 roku Ministerstwo Zdrowia powołało Zespół do spraw opracowania propozycji nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Dlaczego to istotne? Ministerstwo w jednej z publikacji prasowych w następujący sposób skomentowało „problem” stworzenia regulacji uprawnień do wykonywania inwazyjnych zabiegów (cytat z artykułu na ten temat):

Do rozstrzygnięcia opisywanego problemu niezbędne są „międzyresortowe uzgodnienia z udziałem ministra nauki i szkolnictwa wyższego oraz ministra właściwego ds. gospodarki”. Uzgodnienia ruszą po (i tu druga ważna informacja) otrzymaniu rekomendacji z Zespołu do spraw opracowania propozycji nowelizacji ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty.

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

3. Na początku 2019 roku do Ministerstwa Zdrowia wpłynęła interpelacja, na którą kilka tygodni później ministerstwo odpowiedziało, zapowiadając „dokonanie przeglądu katalogu specjalizacji lekarskich i lekarsko-dentystycznych oraz na nowo uporządkowanie przepisów i dookreślenie katalogu umiejętności zawodowych lekarzy nabywanych w drodze certyfikowanego szkolenia podyplomowego”. W dużym uproszczeniu sprowadzałoby się to do tego, że jeśli pewne procedury znalazłaby się w tym katalogu, to nikt inny nie mógłby ich wykonywać.

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

4. W lipcu 2020 roku kolejny raz pojawiła się informacja o działaniach związanych z prawnym uregulowaniem samego pojęcia „medycyny estetycznej” – konkretnie chodzi o post zamieszczony na profilu na Facebooku Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych.

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

5. W sierpniu 2020 roku otrzymałam odpowiedź na przesłane przeze mnie do Ministerstwa Zdrowia pismo, z której dowiadujemy się między innymi, że:

Stosowanie wyrobów w medycynie estetycznej, kosmetologii i kosmetyce wykracza poza zakres przedmiotowy projektu ustawy o wyrobach medycznych, ponieważ w swej istocie dotyczy udzielania świadczeń zdrowotnych.

ale jednocześnie, że:

Ponadto należy wskazać, że w Departamencie Kwalifikacji Medycznych i Nauki trwają prace nad przygotowaniem projektu rozporządzenia w sprawie umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów, w którym znajdą się przepisy formalizujące procedurę certyfikacyjną potwierdzającą nabycie przez lekarzy umiejętności zawodowych w zakresie medycyny estetycznej.

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

6. Z kolei we wrześniu 2020 roku Rzecznik MSP przesłał mi odpowiedź, którą on otrzymał z Ministerstwa Zdrowia (do rzecznika również wysłałam pismo, które jak się okazało, on przesłał do MZ). Tu robi się jeszcze „ciekawiej”, bo ponownie jest mowa nie tylko o konieczności stworzenia rozporządzenia dotyczącego umiejętności zawodowych lekarzy, ale także o konieczności uregulowania zawodu kosmetologa.

Jeden fragment odpowiedzi szczególnie mnie zszokował, mianowicie:

Jestem bardzo ciekawa, jak w praktyce miałby wyglądać taki nadzór i jakich zabiegów miałby dotyczyć…

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

Jak dotąd wszystkie powyższe działania nie zmieniły aktualnego stanu prawnego, jednak widać, że atmosfera stopniowo się zagęszcza. W ostatnich dniach mieliśmy do czynienia z kolejną już próbą.

Co się wydarzyło w ostatnich dniach?

Nowa definicja „świadczenia zdrowotnego”

W tym momencie dochodzimy do wydarzeń z ostatnich dni, czyli do Uchwały 5/21/VIII Naczelnej Rady Lekarskiej z dnia 29 stycznia 2021r. w sprawie przyjęcia projektu zmian w ustawie o działalności leczniczej i projekcie ustawy o wyrobach medycznych.

W uchwale (klik) czytamy między innymi:

Naczelna Rada Lekarska przyjmuje:

1. projekt zmiany ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j.: Dz. U. z 2020 r., poz. 295) w zakresie, w jakim definiuje pojęcie świadczenia zdrowotnego, stanowiący załącznik nr 1 do niniejszej uchwały

2. projekt poprawek do projektu ustawy o wyrobach medycznych, stanowiący załącznik nr 2 do niniejszej uchwały.

a w załączniku numer 1:

Przepis art. 2 ust. 1 pkt 10.. ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (t.j.: Dz. U. z 2020r., poz.295) powinien przyjąć następujące brzmienie:

świadczenie zdrowotne – działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania, a także działania służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie”.

Z kolei we fragmencie uzasadnienia czytamy:

Istnieją rozbieżności w kwalifikowaniu zabiegów medycyny estetycznej jako świadczenia zdrowotnego. Orzecznictwo sądowe jest pod tym względem niejednolite, a wątpliwości składów orzekających, sugerujące konieczność każdorazowego ustalania czy dany zabieg z tej dziedziny jest świadczeniem zdrowotnym zdają się wynikać z tego, iż zakres i natura tych procedur, pomimo że ściśle medyczna, wymyka się definicji świadczenia zdrowotnego, jaka zawarta jest w art.2 ust.1 okt.10 ustawy.

Powoduje to rozmycie granicy pomiędzy świadczeniami zdrowotnym, zastrzeżonymi dla działalności leczniczej, a zabiegami z dziedziny kosmetologii i kosmetyki, które są domeną działalności gospodarczej. Konsekwencją tego są liczne przypadki udzielania de facto świadczeń zdrowotnych przez osoby nieposiadające odpowiednich kwalifikacji (niewykonujące żadnego z zawodów medycznych), a przez to wchodzenia podmiotów gospodarczych w obszar zastrzeżony dla regulowanej działalności gospodarczej, jaką jest działalność lecznicza.

i na końcu jeszcze:

Wobec powyższego, niezbędne jest takie doprecyzowanie definicji świadczenia zdrowotnego, które wyraźnie rozgraniczy obszar medycyny zajmującej się estetyką od zabiegów kosmetologicznych i kosmetycznych.

Skoncentrujmy się może na proponowanej definicji „świadczenia zdrowotnego”. Przypomnę:

Świadczenie zdrowotne – działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania, a także działania służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie.

Dotychczas obowiązująca definicja z Ustawy z dnia 15 kwietnia 2011 r. o działalności leczniczej (klik) brzmi następująco:

Świadczenie zdrowotne – działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania.

Zmiana wynikająca z propozycji NRL to dopisanie do aktualnie obowiązującej definicji fragmentu:

a także działania służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie.

Wiem, że w kółko cytuję to samo, ale mam wrażenie, że jak rozłoży się to na czynniki pierwsze, to lepiej widać, że jest to propozycja dość kontrowersyjna.

Czy w praktyce możliwe jest objęcie definicją „świadczenia zdrowotnego” działań:

  • służących poprawie fizycznego samopoczucia,
  • służących poprawie psychicznego samopoczucia,
  • służących poprawie społecznego funkcjonowania

przez zmianę wyglądu?

Nie jestem prawnikiem, ale wydaje mi się, że są to naprawdę szerokie i pojemne pojęcia. Dla mnie poprawą psychicznego samopoczucia związaną ze zmianą wyglądu jest wizyta u fryzjera…

Czy tego typu zapisy powinny znaleźć się w Ustawie o działalności leczniczej? Przecież te przepisy regulują naprawdę mnóstwo bardzo poważnych spraw. Czy ktoś dogłębnie przeanalizował konsekwencje takich zapisów, nie tylko w temacie zabiegów związanych z poprawianiem urody, ale w ogóle?

Ok, ale mamy jeszcze przecież informacje, że musi się to wiązać z ingerencją w tkanki ludzkie.

Czym jest ta „ingerencja w tkanki” ludzkie?

„Ingerencja w tkanki” zdetronizowała „przerywanie ciągłości skóry”

Mam wrażenie, że to nowa odsłona wcześniejszego „przerywania ciągłości skóry”, które „poległo” kilka razy w bliskim kontakcie z argumentem o przekłuwaniu uszu. Pisałam już zresztą na ten temat artykuł, w którym znajdziecie opinię radcy prawnego na temat tego nowego pojęcia:

Oczywiście na chwilę obecną przepis art. 16 ust. “Ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi” zezwala osobom innym niż udzielającym świadczeń zdrowotnych podejmowania się czynności, w trakcie wykonywania których dochodzi do naruszenia ciągłości tkanek ludzkich. Osoby te obowiązane są do wdrożenia i stosowania procedur zapewniających ochronę przed zakażeniami oraz chorobami zakaźnymi.

Zakładam, że pod pojęciem „ingerencja w tkanki ludzkie” nie chodzi już o samo przerwanie ciągłości tkanki ludzkiej, ale o inną ingerencję, w trakcie której nie dochodzi do przerwania ciągłości tkanki, czyli np. o zastosowanie niektórych rodzajów laserów czy nawet peelingi chemiczne.

I jeszcze mój komentarz:

To już brzmi groźnie, bo zamiast odejść od argumentu, który jest bez sensu i zastanowić się nad możliwym do wprowadzenia w praktyce podziałem kompetencji, wprowadzamy do debaty kolejne, jeszcze bardziej enigmatyczne i szerokie pojęcie…

Cały artykuł przeczytasz TUTAJ.

Wróćmy do mojej wizyty u fryzjera – farbowałam i obcinałam włosy. Czy ta usługa fryzjerska była działaniem służącym poprawie psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania, poprzez zmianę mojego wyglądu i wiązała się z ingerencją w tkanki ludzkie?

Czy definicja, szczególnie tak ważna, nie powinna być na tyle precyzyjna, żeby nie dało się jej w ten sposób sprowadzać do absurdu?

Napisałabym, „czy leci z nami pilot”, ale to byłoby nieprofesjonalne w poważnym artykule, więc nie napiszę.

Nowa definicja „medycyny estetycznej”

Oprócz uchwały NRL z dnia 29 stycznia 2021 r. mamy jeszcze stanowisko, również z dnia 29 stycznia 2021 r. w sprawie przyjęcia definicji medycyny estetycznej (klik). Propozycja definicji medycyny estetycznej brzmi następująco:

Medycynę estetyczną stanowią świadczenia zdrowotne, wiążące się z ingerencją w tkanki ludzkie, udzielane przez lekarzy i lekarzy dentystów, służące przywracaniu lub poprawie fizycznego i psychicznego samopoczucia oraz społecznego funkcjonowania pacjenta, poprzez zmianę jego wyglądu.

W omawianym stanowisku czytamy m.in.:

Naczelna Rada Lekarska wyraża stanowisko, iż w dobie rosnącej popularności tej dziedziny, zabiegi estetyczne powinni wykonywać wyłącznie praktycy posiadający odpowiednią wiedzę, umiejętności i doświadczenie w wykonywaniu danego zabiegu i postuluje ustalenie wyłączności na wykonywanie zabiegów medycyny estetycznej przez lekarzy i lekarzy dentystów. Uporządkowanie systemu ochrony zdrowia w tym zakresie powinno się przyczynić do podniesienia standardów wykonywania zabiegów oraz ochrony zdrowia i życia pacjentów, a także w istotny sposób ograniczyłaby konieczność leczenia skutków niewłaściwego wykonania zabiegów medycyny estetycznej przez osoby niekompetentne, w nieodpowiednich warunkach lub przy wykorzystaniu nieodpowiednich narzędzi.

W ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej uznanie zabiegów medycyny estetycznej za działalność, która może być wykonywana tylko przez osoby posiadające prawo wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty zapewni pacjentom możliwość korzystania z bezpiecznych i opartych na aktualnej wiedzy medycznej świadczeń medycyny estetycznej, wykonywanych w miejscach spełniających odpowiednie warunki i podlegających kontroli właściwych instytucji. Ponadto – ze względu na koszty leczenia powikłań, które w przypadku ich finansowania ze środków publicznych, mogą się stać coraz większym obciążeniem dla systemu ochrony zdrowia – uporządkowania kwestii medycyny estetycznej w Polsce wymaga również szeroko pojęty interes społeczny.

Myślę, że samej propozycji definicji „medycyny estetycznej” nie ma już sensu komentować, bo zawiera ona bardzo podobne sformułowania, które znalazły się w definicji „świadczenia zdrowotnego”.

Mój komentarz do innych fragmentów stanowiska NRL

Pozwolę sobie jeszcze skomentować kilka fragmentów wspomnianego stanowiska.

Mając na względzie bezpieczeństwo pacjentów oraz ich ochronę przed ewentualnymi następstwami zabiegów medycyny estetycznej, wykonywanych przez osoby nieposiadające odpowiednich kwalifikacji (…)

Myślę, że warto podkreślić, że kosmetyczki i kosmetolodzy również dbają o bezpieczeństwo. W mediach czasami są nagłaśniane przypadki nieodpowiedzialnego zachowania, ale chyba każdy zgodzi się z tym, że osoby nieodpowiedzialne znajdziemy w każdej grupie zawodowej. Takie osoby powinny być oczywiście pociągane do odpowiedzialności, niezależnie od środowiska, do którego należą. Nie jestem jednak w stanie zaakceptować rozciągania tej odpowiedzialności na wszystkich specjalistów z danej branży. Myślę, że żadna grupa zawodowa by sobie tego nie życzyła.

Uważam również że nietrafne jest mówienie o „osobach nieposiadających odpowiednich kwalifikacji”. Może zróbmy najpierw listę kontrowersyjnych zabiegów, przeanalizujmy każdy z nich z osobna i dla każdego zabiegu ustalmy, jakie kwalifikacje powinna mieć osoba wykonująca taki zabieg.

Poza tym, przecież kosmetyczki i kosmetolodzy szkolą się u lekarzy. Czy tak formułowane opinie czasami nie podważają kompetencji lekarzy przeprowadzających takie szkolenia? Bywa oczywiście również odwrotnie – kosmetolodzy prowadzą szkolenia, z których korzystają lekarze.

Nie wystarczy napisać „zabiegi medycyny estetycznej”, bo nie mamy definicji takich zabiegów. Owszem jest propozycja definicji „zabiegów medycyny estetycznej” oparta na propozycji definicji „świadczenia zdrowotnego”, ale po pierwsze, to tylko propozycje, a nie obowiązujący stan prawny, a po drugie nikt jak dotąd nie podał listy zabiegów, które powinny zostać tą definicją objęte.

Biorąc pod uwagę fakt, że pod proponowaną definicję da się „podpiąć” nawet strzyżenie, można chyba stwierdzić, że nie dość, że poruszamy się po omacku, to jeszcze wyciągamy z tego wszystkiego bardzo kategoryczne wnioski.

W ocenie Naczelnej Rady Lekarskiej uznanie zabiegów medycyny estetycznej za działalność, która może być wykonywana tylko przez osoby posiadające prawo wykonywania zawodu lekarza i lekarza dentysty zapewni pacjentom możliwość korzystania z bezpiecznych i opartych na aktualnej wiedzy medycznej świadczeń medycyny estetycznej, wykonywanych w miejscach spełniających odpowiednie warunki i podlegających kontroli właściwych instytucji.

Znów nie wiemy, o jakich zabiegach mowa, ale nie będę tego po raz kolejny wałkować. Chciałabym zwrócić uwagę na coś innego. Mianowicie z powyższego fragmentu wynika, że wykonywanie zabiegów przez lekarza zapewnia bezpieczeństwo, korzystanie z aktualnej wiedzy, odpowiednie warunki pomieszczenia, w którym są świadczone usługi i kontrolę właściwych instytucji. Pełna zgoda.

Jednak czy to oznacza, że kosmetolog nie jest w stanie świadczyć usług kosmetologicznych na takim samym poziomie? Nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa, posługiwać się aktualną wiedzą, zapewnić odpowiedniego pomieszczenia (zgodnie z wymaganiami sanepidu, który kontroluje salony)? Czy fakt regularnego kontrolowania gabinetów kosmetycznych przez sanepidy, nie zapewnia odpowiedniej jakości? Jeśli czegokolwiek brakuje w tych wymaganiach, to przecież można to w prosty sposób uzupełnić.

W poszukiwaniu logiki…

Celowo piszę o “usługach kosmetologicznych”, a nie “zabiegach medycyny estetycznej”. Po to, żeby pokazać absurdalność dyskutowania o czymś, co nie zostało wcześniej logicznie zdefiniowane. Skoro obecne w debacie publicznej kryteria określania zabiegu jako zabieg medycyny estetycznej są niemożliwe do zastosowania w praktyce (odsyłam do pytań, które zadałam na początku artykułu), to jak komukolwiek czegokolwiek zakazywać?

Poza tym, o czym wiele osób zapomina, poprawianie urody jest domeną właśnie kosmetyczek i kosmetologów. To może dla odmiany my powinnyśmy domagać się zakazania innym grupom zawodowym wchodzenia w nasze kompetencje?

Przypominam przy okazji, że zdaniem niektórych nie ma potrzeby rozmawiania na ten temat z kosmetyczkami i kosmetologami, bo ta grupa nie należy do zawodów medycznych.

Może w takim razie powinnyśmy się znaleźć na liście zawodów medycznych (choćby po to, żeby np. móc się wypowiedzieć w sprawie, która nas dotyczy)? Przecież kosmetolodzy często kształcą się na uniwersytetach medycznych, sanepid “ściga” nas, żebyśmy oddawały odpady medyczne itd. No też nie – Ministerstwu Zdrowia ten pomysł się nie podoba (screen odpowiedzi z MZ pochodzi z tego artykułu):

Można by było się przyczepić, że z tym nieuwzględnianiem kosmetologów w dyskusji, to tylko jakaś pojedyncza opinia, która padła na posiedzeniu senackiej komisji. Fakty są jednak takie, że Ministerstwo Zdrowia już wiele razy odcinało się od kosmetyczek i kosmetologów, twierdząc, że te zawody nie podlegają pod MZ, tylko pod resorty związane z edukacją i gospodarką, np. w tej wypowiedzi (cytat z odpowiedzi na interpelację, którą omówiłam w tym artykule):

Tak pogłębionego zakresu wiedzy, jaki posiadają lekarze, nie uzyskują ani absolwenci studiów na kierunku kosmetologia, ani absolwenci szkół policealnych kształcących w zawodzie technika usług kosmetycznych, ani tym bardziej uczestnicy różnego rodzaju kursów kosmetycznych, których to regulacja zawodów pozostaje poza właściwością Ministra Zdrowia.

Problem jednak w tym, że jak Ministerstwo Zdrowia chce wydać rozporządzenie (więcej informacji tutaj), które będzie skutkowało nowymi obowiązkami i sporymi kosztami dla gabinetów kosmetycznych to jesteśmy w obszarze zainteresowania Ministerstwa Zdrowia, a jak przychodzi do rozstrzygania tematów związanych z możliwością wykonywania zabiegów, to z tego obszaru magicznie znikamy.

Czy tylko mnie się wydaje, że absurd goni absurd?

W ramach “wisienki na torcie” wrzucam jeszcze screen z jednego z moich artykułów (klik), nawiązujący właśnie do wspomnianego rozporządzenia:

Co o tym wszystkim sądzą nasze organizacje branżowe? Z prośbą o skomentowanie ostatnich wydarzeń zwróciłam się do Izby Kosmetologów i Stowarzyszenia Na Rzecz Rozwoju Kosmetologii „Przyjazna Kosmetyka”. Ich stanowiska znajdziesz w trzeciej części artykułu – KLIK.

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym