Co zrobić, żeby wystąpić w telewizji, jak wyglądają przygotowania do takiego występu i czy to się opłaca? Czy wiadomo, o co zapytają i czy rozmowy są reżyserowane? Przeczytaj moją relację, w której odpowiadam na wszystkie najciekawsze pytania!

W sobotę, 5.10.2019 wystąpiłam w Pytaniu na śniadanie. Domyślam się, że jesteś ciekawa, jak to wszystko wygląda od kuchni, dlatego postanowiłam podzielić się w Tobą wszystkimi „smaczkami”!

Jak to się stało, że zaproszono mnie to telewizji? Co zrobić, żeby Ciebie też zaprosili?

Może Cię rozczaruję, ale odbyło się to najzupełniej zwyczajnie – po prostu dostałam telefon z zaproszeniem. Dlaczego zadzwoniono akurat do mnie? Może chciałabyś w podobny sposób promować własną działalność? Co zrobić, żeby ktoś zadzwonił właśnie do Ciebie? To już jest odrobinę bardziej skomplikowane…

Sama pracowałam w mediach, wprawdzie o znacznie mniejszym zasięgu, ale doskonale wiem, w jaki sposób szuka się tematów i sama staram się być „łakomym kąskiem” dla osób, które takich tematów poszukują.

Po pierwsze, musisz mieć coś do powiedzenia, a więc pokazywać, że na czymś się znasz i chętnie się tą wiedzą dzielisz. To staram się robić regularnie już od 5 lat. Oczywiście głównie w innym celu (edukowania kosmetyczek i kosmetologów). Nie zmienia to jednak faktu, że ciekawe, obszerne materiały dogłębnie omawiające dany temat dla osoby, która szuka eksperta, są czytelnym sygnałem – ta osoba zna się na rzeczy i może mi się przydać.

Na “ściance” Pytania na śniadanie

Po drugie, musisz pokazywać, że się pokazujesz 😉 Dla mnie najważniejsze jest zaufanie moich czytelniczek i między innymi właśnie dlatego dzielę się z Tobą informacjami, że gdzieś pojawił się mój artykuł, czy moja wypowiedź… Znów jednak „przy okazji”: takie rzeczy czytają również dziennikarze, researcherzy… Jeśli ktoś się na czymś zna, chętnie współpracuje z mediami, szybko odpowiada na wiadomości i tworzy lub przyczynia się do tworzenia fajnych materiałów, to… Trafiłam idealnie – ciężko nie dojść do takiego wniosku 😉

Dział na blogu GOZ w mediach, w którym publikuję informację o wszystkich moich aktywnościach w mediach innych, niż mój własny blog 🙂

Wreszcie trzecia sprawa, czyli łut szczęścia! U mnie wyglądało to tak: odezwała się do mnie redaktor z tygodnika Polityka, która pisała artykuł o tym, jak o urodę dbają nastolatki. Znalazła mój artykuł na ten temat (klik) i pomyślała, że warto się do mnie odezwać. W trakcie naszych rozmów wpadłam na pomysł zorganizowania ankiety, która została zacytowana w artykule (pisałam na ten temat tutaj).

Właśnie ten artykuł doprowadził do mnie osobę z redakcji Pytania na śniadanie, a szczególnie interesowała ich właśnie przeprowadzona przeze mnie ankieta. Dzieliłam się wiedzą i korzystałam z okazji, które się nadarzały. Bardzo podobnie było zresztą przy okazji mojego pierwszego występu w telewizji – w „Dzień dobry TVN” (poczytaj tu, jeśli chcesz).

Kiedy do mnie zadzwonili i ile miałam czasu na decyzję?

Telefon z zaproszeniem na sobotę na godz. 8.18 dostałam w czwartek w okolicach 15. Na decyzję miałam godzinę, także naprawdę niewiele czasu. Moje plany na sobotę były zupełnie inne, ale stwierdziłam, że warto je trochę zmodyfikować 😉

Umówmy się, taka okazja zdarza się zwykle raz w życiu. Ja miałam tego farta, że było to już moje drugie zaproszenie do telewizji, co nie zmienia faktu, że takich telefonów nie dostaje się codziennie.

Dlaczego warto „rzucić wszystko” i jechać? Wg. danych Wirtualnych Mediów oglądalność „Pytania na śniadanie” w październiku wyniosła 450 tysięcy osób. Mało kto może sobie pozwolić na reklamę w telewizji o takim zasięgu. W związku z powyższym rzuciłam, a raczej zmodyfikowałam swoje plany i zaczęłam się zbierać do wyjazdu.

Jak wyglądają przygotowania do występu w telewizji?

Chciałabym Ci napisać, że byłam u fryzjera i na zakupach.. Ale w związku z tym, że miałam tylko jeden dzień, ograniczyłam się do zrobienia maseczki i wyregulowania brwi… Cóż zrobić, life is brutal…

W kwestii przygotowań merytorycznych było równie intensywnie, tzn. wydrukowałam wszystko na temat licząc na to, że zdążę przeczytać w piątek wieczorem w hotelu. A no i jeszcze zrobiłam ankietę na grupie, która przyniosła bardzo ciekawe wyniki, więc napisałam o nich osobny artykuł (klik) – już po powrocie oczywiście.

W hotelu rzeczywiście sobie poczytałam, nawet zrobiłam dla Was lajwa z toalety (to było jedyne oświetlone miejsce :D), ale oczywiście o pazurach zapomniałam. Pomalowałam je rano – ciuchy kurtka, torebka, paznokcie i wio! Jeśli zastanawiasz się dlaczego obecnie jestem kosmetologiem niepraktykującym, to już wiesz 😉

Wstać musiałam (o zgrozo!) o 5:40. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy ludzie wstają o tej porze lub nawet wcześniej codziennie, ale ja akurat jestem nocnym markiem i jakbym miała wybierać, to wolałabym o 5:40 iść spać, a nie wstawać 😉 Zwykle chodzę spać w okolicach 2 w nocy, także nie zdziwi Cię pewnie to, jak wyglądałam zaraz po pobudce:

Nagrałam kilka takich krótkich filmików i miałam zamiar zrobić z nich większe video z gadaną wersją tego artykułu, ale obawiam się, że nie znajdę na to czasu, dlatego wstawiłam je tutaj, dla urozmaicenia mojej opowieści 😉

Całe szczęście, makijażu i fryzury nie musiałam sobie sama robić, bo musiałabym chyba wstać o 4… 😉

Czy wiadomo, o co Cię zapytają? Czy rozmowy są reżyserowane?

Jakbym nie zapytała wcześniej, to bym nie wiedziała.

Zapytałam i usłyszałam, że postarają się w piątek podesłać mailowo zagadnienia. Przesłali. Dlaczego to ważne? Wielu osobom wydaje się, że nie ma to jak rozmowa „na żywca”, tzn. wpadasz, mówisz i jest tak super bezpośrednio. Prawda jest jednak taka, że występ w telewizji, dodatkowo z tak dużą oglądalnością, to jest gigantyczny stres. Stres, który pewnie potrafi odebrać mowę. To zawsze była moja największa obawa, ale na szczęście nigdy tego nie doświadczyłam. Do każdego większego wystąpienia staram się w miarę możliwości czasowych odpowiednio przygotować. Jak to robię?

Wiedząc (przynajmniej mniej więcej), o co będą mnie pytać, mogę sobie przećwiczyć na głos (to ważne!) odpowiedzi na pytania, które padną lub które mogłyby paść. Można powiedzieć, że przerabiam rozmaite scenariusze takiej rozmowy w oparciu o pytania, które dostanę. Wydaje mi się, że właśnie dzięki temu „zapisują” mi się w głowie gotowe zdania i argumenty. Nie muszę ich później wymyślać, czy szukać w głowie w tym stresie. Wylatują one ze mnie niczym z karabinu maszynowego lub przynajmniej odtwarzają się same jak z taśmy 😉

Czy to sprawia, że wywiad jest „reżyserowany”? Absolutnie nie! Rozmowa tak, czy siak toczy się swoim rytmem. Nie ma rozpisanego scenariusza, nikt nie ma przykazane, co ma mówić. Ćwiczenia dają jednak więcej pewności (zmniejszają stres) i – jeszcze jedna ważna sprawa – pozwalają ustalić, o czym warto powiedzieć, a co warto pominąć.

W korytarzu studia Pytania na śniadanie

W publicznych wystąpieniach warto zachować obiektywizm, dystans, nie dawać ponosić się emocjom, skupić się na rzeczowej analizie sytuacji, a nie na swoich przelotnych odczuciach… Tzn. generalnie przymusu nie ma, ale jak chcemy dobrze wypaść, to jest zdecydowanie wskazane 😉

Ja nie potrafię (jeszcze – mam nadzieję) w 100% tego robić „na żywca” – muszę sobie wcześniej na spokojnie przemyśleć, rozpisać… Jeśli mam szansę to zrobić (wiem wcześniej, o czym mniej więcej będzie rozmowa), jest mi zdecydowanie łatwiej. Czuję się spokojniejsza i dzięki temu np. popełniam mniej błędów.

Zawsze znacznie lepiej czułam się pisząc, bo właśnie w tej formie z mojej głowy wychodzą ładne, okrągłe zdania, które później dobrze się czyta. Z mówieniem jestem jeszcze zdecydowanie kilka poziomów niżej – tu nie taka końcówka, tu słowo nie pasuje… Cały czas z tym walczę, a im więcej treningu, tym lepsze rezultaty 😉

Jak tam się wchodzi? Kogo wpuszczają?

Taki drobiazg, ale w sumie zastanawiałam się, jak to będzie wyglądało. Miałam już jakieś doświadczenia z Dzień Dobry TVN, ale byłam ciekawa, jak to będzie przebiegało w molochu, jakim jest TVP.

Oczywiście na samym początku weszłam nie od tej strony, co trzeba… 😀 Na tym filmiku jestem właśnie od d… strony 😉 Pan z Ubera mnie tam wysadził, to poszłam – okazało się, że trzeba było się skierować do głównego wejścia 😉

Po wejściu do środka bardzo mnie zdziwiła totalna pustka. Były 2 osoby na recepcji, które zapytały mnie o nazwisko i wielgachny, pusty gmach. Godzina co prawda wczesna, ale serio zdziwiły mnie te pustki. Telewizja od zawsze kojarzyła mi się z „tętniącym życiem organizmem”… Pewnie wieczorem jest tam inaczej.

Zdziwiły mnie też ruchome schody… Dworzec, galeria, metro – ok, ale w telewizji? 😉 „Pytanie na śniadanie” ma własną wydzieloną część budynku na piętrze. Trzeba zadzwonić i wchodzisz do części, w której są osobne pomieszczenia, charakteryzatornie, oczywiście studio i nawet (!) mała kawiarnia.

Na korytarzach TYP

W oczekiwaniu na występ…

Na miejscu jest osoba z produkcji (chyba?), która wszystko koordynuje. Musiałam zaczekać, później na makijaż, znowu zaczekać, później na podpięcie mikrofonu i kolejne czekanie…Wszyscy czekają w tej mini-kawiarence, która sąsiaduje ze studiem. Z opisu może wydaje się, że trwało to długo, ale zleciało naprawdę szybko (może ze względu na stres).

Mini kawiarenka przed wejściem do studia Pytania na śniadanie

Kilka osób zapytało mnie, ile tam w sumie siedziałam. Musiałam przyjść na 7.30, występ był o 8.18, a wyszłam… O 8.35 – pauza wynika z tego, że musiałam sprawdzić godzinę na zdjęciach, bo w emocjach nie przyszło mi do głowy, żeby spojrzeć na zegarek 😉 Podsumowując – kilka minut na wizji i godzina w studiu 🙂

Najwięcej czasu spędziłam oczywiście w charakteryzatorni. Tam, jak to w charakteryzatorni – gorące dyskusje. Oprócz występu w DD TVN, miałam przyjemność na studiach być na praktykach w charakteryzacji TVP Katowice, także trochę się nasłuchałam 😉

W charakteryzatorni TVP Katowice – 2009 rok 🙂
Znów 2009 rok – tym razem w charakterze wsparcia dla charakteryzatorek TVP Katowice podczas imprezy wyjazdowej w Pszczynie. 10 lat i znacznie więcej kilogramów temu 😉

Ok, koniec wspominek – wróćmy do teraźniejszości 😉

Najdłużej zeszło z makijażem, bo przyszłam bez grama kosmetyków. Mogłam się pomalować sama i przyjść wyłącznie na „przypudrowanie noska”, ale stwierdziłam, że chętnie zobaczę, co mi tam wyczarują i w sumie ładnie to wyszło, chyba nawet lepiej niż w TVN 😉

Dla porównania:

Po występie w Dzień dobry TVN z panią Darią Ładochą – 2017 rok.

Na włosy nie było wiele czasu (za chwilę mieliśmy wchodzić), więc w ruch poszła prostownica. W sumie szkoda, bo na moim z lekka wypłowiałym ombre, zdecydowanie lepiej wyglądałby lekki skręt, no ale co zrobić… Nie było czasu. Ani na fryzjera, ani na fryzurę… 😉

Efekty ciężkiej pracy charakteryzacji TVP 😉

Godzina zero, a konkretnie 8.18… Albo 8.16…

Szybciutko na kanapę, trochę nas poprzestawiali (3 cm w prawo, 2 cm w lewo), prowadzący się przywitali (co było bardzo miłe), pani Marcelina Zawadzka upewniła się, że dobrze czyta nasze nazwiska, obgadałyśmy kogo o co zapyta, chwila pauzy i nagle mówi tak jakoś inaczej, patrzy gdzie indziej… Acha! Jesteśmy na antenie! 😉

Wiedziałam, że zapytają mnie o ankietę, którą przeprowadziłam, więc uknułam sobie sprytny plan, że powiem m.in., że młode osoby często korzystają z zabiegów wykonywanych przez osoby bez kwalifikacji i uda mi się przy okazji wspomnieć o nowym rozporządzeniu (że protestujemy i w ogóle – klik), no ale prowadzący mi przerwał i już nie dało się do tego wrócić…

Dzień wcześniej naprawdę mocno nad tym myślałam, jakby tu wpleść w te odpowiedzi coś ważnego dla naszej branży – wykorzystać jakoś konstruktywnie ten występ… Niestety nie udało się, ale wydaje mi się, że i tak było ok (link to występu znajdziesz tutaj).

Screen z nagrania mojego występu w Pytaniu na śniadanie.

Co ja tam w ogóle miałam do powiedzenia i dlaczego akurat tak?

Rozmowa była trochę w duchu: łomatko, co te małolaty wyprawiajo!

Bardzo zależało mi na tym, żeby nie mieszać w te „młodzieńcze fanaberie” gabinetów kosmetycznych. Tzn. żebyśmy nie były pokazane w świetle: dla zarobku zrobią wszystko, nawet hybrydę 4-latce! 😉 Oczywiście trochę przejaskrawiam, ale chciałam podkreślić, że w gabinetach można szukać porad, że warto się uczyć dbać o skórę od najmłodszych lat, że kosmetyczki i kosmetolodzy są najlepszymi osobami do takiej edukacji i że nie robimy „wszystkiego, jak leci”, tylko rozsądnie podchodzimy do sprawy. To się chyba na szczęście udało 🙂 I to zresztą potwierdziła ankieta, o której już wcześniej wspominałam – to, że właściciele gabinetów podchodzą do sprawy właśnie w taki, rozsądny sposób.

Zawsze powtarzam, że jak Wam jest dobrze, to mnie też jest dobrze. Choć sama nie prowadzę salonu, to cały czas współpracuję z osobami, które prowadzą salony i wiem, że jeśli Wasz wizerunek będzie super profesjonalny, to będziecie chciały się kształcić, rozwijać. Właśnie dlatego przyjęłam taką konkretnie linię.

Nie udało się powiedzieć o milionie rzeczy, o których trzeba by było powiedzieć, ale taka jest właśnie specyfika telewizji. Masz „2 minuty” i musisz je wykorzystać najlepiej, jak potrafisz! Jeśli jesteś ciekawa moich poglądów w temacie wykonywania zabiegów osobom niepełnoletnim, zerknij do artykułu sprzed 2 lat – sprawcy tego całego zamieszania…

W rozmowie padła jedna kontrowersyjna wypowiedź, że makijaż szkodzi skórze. Miałam się odezwać, że to nie prawda, ale powiem Ci w 100% szczerze i bezczelnie, dlaczego tego nie zrobiłam. Mianowicie pomyślałam, że to „wtrącenie się” mogę wykorzystać lepiej i przeczucie mnie nie myliło – wykorzystałam na sam koniec (zobacz, w jaki sposób).

Czasami warto zachować „zimną krew” i wypunktować coś, co z punktu widzenia celów (z którymi przyszłyśmy) jest bardziej istotne. Tak właśnie było w tym przypadku. Takie są reguły programów śniadaniowych. Marzyłaby mi się podobna dyskusja, ale trwająca np. godzinę…

Ze zdziwień, to zdziwiło mnie jeszcze jak wielkie jest całe studio Pytania na śniadanie. Mały wycinek pokazuje poniższe zdjęcie.

Główna cześć studia Pytania na śniadanie

Koniec. I co dalej?

Wspominałam już, że bardzo miłe było to, że prowadzący się z nami przywitali. Po występie podziękowali i pożegnali się. Niby zwyczajne sprawy, kultura itd., ale tam jest kurcze straszny “przemiał”… Obejrzyj sobie taki jeden program i policz, ile osób w nim występuje, później przemnóż przez pewnie z 70 dni w roku… Naprawdę zaimponowała mi duża życzliwość i kultura prowadzących. Czasu jest naprawdę mega mało – ze 2 minuty przerwy, bo jakiś materiał, relacja… Wszystko dzieje się bardzo szybko – duża presja czasu, bo przecież kamera nie może Cię „złapać” na plotkach z gośćmi, którzy właśnie wychodzą. Naprawdę duży szacun! Za to, co do tej pory napisałam i za coś jeszcze…

Wiadomo, jak występ w TV, to bez fotki z kimś znanym się nie obejdzie 😀 Jak człowiek patrzy na to z perspektywy własnej kanapy, to może sobie pomyśleć, że obciach itd.

Gwarantuję Ci jednak, że jak kiedyś znajdziesz się w takim studio, to przejdzie Ci przez myśl, żeby zrobić sobie zdjęcie z prowadzącymi. W końcu nie po to jechałaś przez pół Polski na wariata, wstawałaś o 5 rano i prawie dostałaś zawału, żeby wrócić bez pamiątki, która zostanie Ci na całe życie i jakoś „zmaterializuje” to, czego doświadczyłaś 😉 Bo warto jeszcze dodać, że mogę tylko linkować do swojego wystąpienia. Nie mogę go sobie ściągnąć i wstawić na swoją stronę (prawa autorskie itd.). Ze zdjęciem jest już trochę inaczej.

Z prowadzącymi Pytania na śniadanie 🙂

No i właśnie o tym zdjęciu chciałam jeszcze napisać w kontekście postawy prowadzących. Mieliśmy tylko 2 minuty przerwy między materiałami, a oni nie widzieli żadnego problemu, nie tylko w zrobieniu zdjęcia, ale również w oczekiwaniu aż wrócę ze sprintu po telefon, który zostawiłam w torebce we wspomnianej wcześniej kawiarence. Nie wiem, dlaczego nie wzięłam go sobie do kieszeni… Niemniej jednak byłam naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona, że podeszli do tego z takim luzem. Wielki szacun!

Wychodzę.

Po wyjściu ze studia, czyli części gmachu przeznaczonej dla Pytania na śniadanie nagrałam krótki filmik, żeby pokazać Ci, jak to wygląda w środku. Przy okazji wyczaiłam ten słynny szklany korytarz, w którym celebryci robią sobie zdjęcia. Przyznam szczerze, że na żywo wygląda znacznie mniej efektownie, no ale to właśnie jest magia profesjonalnych zdjęć…

Takie „szklane”, biurowcowe tło z odpowiednim światłem pięknie prezentuje się na fotografiach. Jeśli chciałabyś sobie strzelić taką bardziej biznesową fotkę portretową, to zdecydowanie polecam wybrać się na poszukiwanie biurowca z przeszklonymi korytarzami – w takich okolicznościach powstaje bardzo dużo portretów właścicieli i pracowników firm wrzucanych na firmowe strony internetowe 😉

Ile zarobiłam na występie w telewizji? Ile mi zapłacili?

Wiele osób wstydzi się zadawać takie pytania, ale mimo to zaobserwowałam, że przynajmniej w moim najbliższym otoczeniu, właśnie ta kwestia ciekawiła wszystkich najbardziej… 😉 Nie będę tego ukrywać! Powiem Ci jak na spowiedzi, że… Nic 😀

Być może znane osoby dostają za takie występy jakieś wynagrodzenia – tego nie wiem, ale przeciętny śmiertelnik raczej nie ma na co liczyć, choć przyznam się z ręką na sercu, że nigdy o to nie pytałam i również nikt mi nic nie proponował. Pisałam Ci już, że taki występ to świetna forma promocji, dotarcia do nowych odbiorców. Biorąc pod uwagę korzyści, nie miałabym odwagi zapytać o pieniądze.

Można jednak liczyć (czego dowiedziałam się przed występem w Dzień Dobry TVN i teraz też poszłam za ciosem) na nocleg i zwrot kosztów dojazdu. Nie trzeba więc inwestować w to własnych środków 😉

Czy w moim sklepie po występie w telewizji zaroiło się od zamówień?

Być może znowu Cię zaskoczę… Sklep funkcjonował sobie tak jak zawsze – bez żadnych szczególnych wzrostów zamówień. Gdybym była zaproszona w np. związku z książką, pewnie miałoby to jakieś przełożenie. Nie sądzę jednak, żeby ktokolwiek kiedykolwiek zaprosił mnie do telewizji w związku z moimi książkami, bo są to materiały mocno niszowe 😉

U mnie zawsze to tak funkcjonuje (z rozmów z innymi osobami prowadzącymi podobną działalność wiem, że u nich analogicznie), że tego typu występy nie przekładają się bezpośrednio na wzrost sprzedaży. Owszem, trafiają do mnie nowe osoby, które być może w przyszłości na coś się skuszą, ale nie ma mowy o żadnym efekcie WOW 🙂

Zresztą tak zdroworozsądkowo: jeśli coś u mnie kupujecie, to zwykle dlatego, że czytacie moje artykuły, że trafiłyście na temat, który jest Wam bliski, a ja akurat mam coś nowego lub coś w promocyjnej cenie. Fakt zobaczenia mnie przez 2 minuty w telewizji, między kęsem bułki z szynką i łykiem porannej herbaty nie sprawi, że nagle pomyślisz: a właśnie, myślałam, żeby zrobić u niej zakupy, skoro zaprosili ją do telewizji, to już teraz muszę coś kupić. No nie… To tak nie działa… 😉

Jest to jednak niewątpliwie jakaś kolejna (całkiem zacna) cegiełka, która przyczynia się do wzrostu zaufania odbiorców, a właśnie to zaufanie procentuje w przyszłości. Mówiąc językiem marketingu jest to więc bardziej PR, niż reklama 😉

Inaczej mogłoby być w przypadku, w którym to o czym mówisz ma bezpośredni związek z Twoją pracą, np. ktoś zaprosiłby Cię w charakterze eksperta w dziedzinie terapii trądziku i powiedział, że pracujesz np. w Krakowie. Wtedy jest duża szansa, że nazajutrz zadzwoni do Ciebie kilka osób z takim problemem. Jeśli kiedykolwiek występowałaś w mediach daj proszę znać w komentarzu, jak to u Ciebie wyglądało. Jestem bardzo ciekawa 🙂

Poniżej moje wrażenia na gorąco, czyli LIVE, który nagrałam dla Was zaraz po wyjściu ze studia.

To już taka mała tradycja, bo po DD TVN też był 😉 Jeśli ktoś nie widział, to odkopuję sprzed 2 lat:

Pytanie na śniadanie a Dzień dobry TVN – czym się różnią?

Z góry zaznaczam, że w Dzień dobry TVN byłam 2 lata temu, więc coś może być już nieaktualne, ale moim głównym zaskoczeniem było to, że Pytanie na śniadanie dysponuje dużo większą przestrzenią, zarówno jeśli chodzi o zaplecze (np. charakteryzatornie), jak i studio.

W DD TVN wszystko było w jednym pomieszczeniu, z kolei PNŚ ma własną, sporą część dużego budynku i każda strefa to osobne pomieszczenie.

Studio Dzień dobry TVN – zdjęcie z 2017 roku.

W DD TVN musiałam też podpisać więcej dokumentów, nie pamiętam już dokładnie, ale coś w rodzaju zgody na nagranie, wykorzystanie wizerunku itd. W PNŚ podpisywałam w sumie chyba tylko dokument odnośnie rozliczenia hotelu. Zaznaczam jednak, że głowy sobie uciąć nie dam, bo wszystko odbywało się w sporym stresie, więc coś mogło mi się wygumkować z pamięci 😉

Więcej różnic z ręką na sercu nie widzę. Funkcjonuje to wszystko praktycznie identycznie.

Dlaczego poszłam do TVP?!

Zaprosili mnie, to poszłam. Moja rodzina trochę sobie śmieszkowała, bo jednak spora część społeczeństwa nie ma obecnie dobrego zdania o telewizji publicznej. Mnie też wiele rzeczy się nie podoba i zastanawiałam się nawet przez chwilę, czy powinnam… Doszłam jednak do wniosku, że to przecież program śniadaniowy, rozrywkowy, a nie jakieś polityczne demonstracje…

Temat nie był może jakoś dramatycznie poważny, ale wydaje mi się, że udało mi się powiedzieć kilka rzeczy na plus dla branży beauty. Gdybym nie poszła, to bym nie powiedziała. Trochę w myśl zasady: jak dają, to bierz, jak biją, to uciekaj… 😉

Czego by nie mówić o TVP, to z jednym trudno dyskutować – budynek robi wrażenie!

Wrażenie, wrażeniem, ale ja od 5.40 nic nie jadłam… Także koniec ze zgrywaniem celebrytki, pora napełnić żołądek, zgarnąć rodzinkę i w drogę do Katowic – nadrabiać przeniesione, weekendowe plany 😉

P.S. Czy wiesz, że Gabinet od zaplecza ma kanał na YouTube?

Apropo filmów, których w tym artykule wrzuciłam sporo… Już wkrótce na moim kanale na YouTube (zaskoczona?) pojawią się pierwsze „prawdziwe” merytoryczne filmy, których nie znajdziesz nigdzie indziej. Tak tylko wspominam, bo na Facebooku w tym tygodniu „stuknęło” 25 000 fanów, a na YouTube mam (uwaga!) aż 53 subów. Także jeśli chcesz dołączyć do tego elitarnego grona, to zapraszam 😀

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym