Co zrobić już teraz, żeby w przypadku wzrostu zakażeń jesienią znowu nie stracić płynności finansowej? Jak przygotować siebie, salon i klientki? O tym w trzeciej (ostatniej już) części artykułu.
Jeśli nie czytałaś poprzednich części, zerknij, co w nich znajdziesz:
CZĘŚĆ I: Ile salonów beauty zyskuje, a ile traci po lockdownie? Czy jest szansa na więcej klientek?
Jak salony kosmetyczne i fryzjerskie radzą sobie w pierwszych tygodniach po otwarciu? Jest gorzej, czy lepiej? Czego można się spodziewać w najbliższych miesiącach? Czy klientki będą miały pieniądze na zabiegi w salonie? Przygotowałam dla Ciebie mnóstwo danych na temat kondycji finansowej salonów i zasobności portfeli Twoich potencjalnych klientek! więcej…
CZĘŚĆ II:
Jak będzie wyglądała praca salonów beauty jesienią? Czy istnieje ryzyko kolejnego lockdownu?
Czy jesienią grozi nam kolejny lockdown? Jeśli nie, to co w przypadku nadejścia „drugiej fali” zakażeń? Jakie restrykcje mogą wrócić? więcej…
Ze specjalną dedykacją dla osób, które nie wierzą w wirusa:
Zanim przejdziemy do przygotowań do jesieni, chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Pod ostatnią dyskusją na temat koronawirusa na profilu Gabinetu od zaplecza na Facebooku (post o ognisku koronawirusa w salonie fryzjerskim w Warszawie) pojawiło się sporo komentarzy osób, które w skrócie: “nie wierzą w wirusa”. Każdy może sobie wierzyć, w co chce. Mam jednak mały apel do takich osób: odłóżcie na chwilę na bok swoje przekonania i podejdźcie do sprawy na chłodno – jak przystało na właścicielkę firmy.
Skoro mamy jakieś zalecenia, to należy ich przestrzegać – po prostu. Możemy sobie w nie nie wierzyć, wyrażać naszą dezaprobatę itd., ale jeśli krótko mówiąc, wpadnie do Ciebie sanepid, to po prostu będziesz mieć problem.
Możesz nie wierzyć w wirusa, olewać maseczki i narobić sobie problemów. Możesz jednak również nie wierzyć w wirusa, zacisnąć zęby i wkładać maseczkę (plus cała reszta zaleceń), tak samo, jak z zaciśniętymi zębami co miesiąc płacisz ZUS i podatki. Po to, żeby chronić własne 4 litery.
Oczywiście wybór należy do Ciebie, ale myślę, że wizja wylądowania na kwarantannie wraz z kilkudziesięcioma swoimi klientkami nie jest szczególnie atrakcyjna – zarówno dla Ciebie, jak i dla Twoich (wściekłych wtedy) klientek. Jeśli przy okazji okaże się, że Twój brak wiary w wirusa był nie do końca trafnym wyborem, może okazać się, że „w bonusie” będziesz jeszcze mieć „na sumieniu” czyjąś babcię, ale to zostawmy, bo przecież „nie wierzysz”…
Wierz sobie lub nie wierz, ale dbaj o interesy swoje, swojego salonu i swoich klientek. Jeśli nie boisz się zakażenia, bój się 2-tygodniowego przestoju w pracy i utraty zaufania klientek. To jest jak najbardziej realne ryzyko, które może się zmaterializować na Twoje życzenie.
Osobo, która podchodzisz do sprawy rozsądnie: Ciebie nie mam zamiaru straszyć. Środki ostrożności mamy po to, żeby zminimalizować ryzyko, nie tylko koronawirusa, ale również każdego innego paskudztwa. Jeśli je stosujesz, minimalizujesz to ryzyko, więc robisz dokładnie to, co do Ciebie należy.
Nie stresuj się więc niepotrzebnie, tylko sprawdź, co jeszcze możesz zrobić, żeby przygotować się na nadchodzące miesiące. Nie po to, żeby obgryzać paznokcie, tylko po to, żeby właśnie ich nie obgryzać! Każdy „potwór” jest straszny do momentu, w którym się nim nie skonfrontujemy. Jeśli rozpracujesz temat i zrobisz, co trzeba, ostatecznie będziesz spokojniejsza.
Jak przygotować salon kosmetyczny i fryzjerski na jesień – 10 wskazówek
1. Pracuj, ile wlezie!
Nie chcę namawiać Cię do pracy ponad siły, czy rezygnacji z urlopowego wyjazdu, ale jeśli jesteś w kiepskiej sytuacji finansowej, to może warto maksymalnie wykorzystać aktualny, stosunkowo spokojny czas i trochę odłożyć? Nie chodzi o to, że znowu wszystkich pozamykają, bo jak pisałam w poprzedniej części (klik), to skrajnie pesymistyczny i mało prawdopodobny scenariusz, ale „zwykła” kwarantanna może Ci się przydarzyć. Warto mieć jakąś rezerwę (poduszkę finansową) na wypadek wystąpienia takiej sytuacji.
2. Ogranicz wydatki
Moim zdaniem to nie jest dobry moment na duże inwestycje, czy zatrudnianie nowych osób. Jeśli masz rezerwy i uważasz, że to konieczne, inwestuj, zatrudniaj. Jeśli jednak jesteś w niepewnej sytuacji i możesz się wstrzymać z takimi decyzjami, to uważam, że lepiej się wstrzymać, żeby na własne życzenie nie narobić sobie kłopotów.
Ile zaczekać? Tego nie wie nikt, ale myślę, że pod koniec roku sytuacja powinna się już wyklarować. Będziemy wiedzieć, w jakim kierunku to wszystko zmierza, czy sytuacja jest w miarę opanowana. Może pojawią się już jakieś konkretne informacje w sprawie szczepionki…
3. Zrób zapasy środków do dezynfekcji, rękawiczek itd.
Jedyną rzeczą, w którą polecałabym zainwestować niezależnie od budżetu, są środki do dezynfekcji, rękawiczki itd. Obecnie mamy tego wprawdzie pod dostatkiem (wiele krajowych firm przerzuciło się na produkcję tego typu zaopatrzenia), ale jeśli jesienią sytuacja faktycznie się pogorszy, ceny mogą znowu pójść w górę. Nie warto robić jakichś „dzikich” zapasów na rok do przodu, ale kilka dodatkowych opakowań na pewno nie zawadzi.
4. „Pilnuj” swoich klientek i dbaj o opinie na temat salonu
W najbliższych miesiącach szczególnie zadbaj o relacje ze swoimi klientkami. To ogromnie ważne, żeby były z Tobą na tyle zawiązane, że w razie problemów (np. dwutygodniowej nieobecności) zaczekają, będą Ci kibicować i ostatecznie do Ciebie wrócą.
Jeśli ktoś uzna (słusznie lub nie), że zaraził się np. w Twoim salonie, może się zrobić nieprzyjemnie. Pamiętaj, że jeśli w grę wchodzi zdrowie i życie nasze oraz naszych bliskich, ludziom wyłącza się logiczne myślenie i szukają „kozła ofiarnego”. Bardzo ważne jest więc nie tylko utrzymywanie dobrych relacji, ale też skrupulatne pilnowanie zasad bezpieczeństwa, informowanie o tym. Tak, żebyś w razie czego była „ostatnią podejrzaną”.
Informowanie o stosowanych przez Ciebie środkach ostrożności z pewnością pomoże również w sytuacji, w której część klientek zacznie ponownie obawiać się wyjść z domu. Zastanów się już teraz, co zrobić, żeby przekonać je, że wizyta w salonie jest bezpieczniejsza, niż choćby wizyta w kinie.
5. Stwórz „wypasiony” program lojalnościowy
Zaoferuj coś naprawdę fajnego, ale niech wiąże się to z „długofalową współpracą” – pół roku, rok, dwa – zależnie od zabiegu, kwoty, częstotliwości wizyt. Niech klientka, która ma jakikolwiek wybór (czy na co wydać „luźne” pieniądze, czy do którego salonu pójść), ma solidny powód, żeby wybrać właśnie Ciebie. Niech klientka, której być może wypadnie jakaś wizyta z powodu kwarantanny, ma powód, żeby zaczekać i wrócić nieco później właśnie do Ciebie, a nie szukać szczęścia w innym salonie.
Nie mówię, że masz zafundować wycieczkę każdej klientce, która zostanie z Tobą przez kolejne dwa lata… Chociaż – jakiś fajny, babski grill integracyjny… To by nawet mogło zadziałać 😉 Chodzi mi o to, żeby to nie był standard w stylu 10-ty zabieg 50% taniej, tylko coś naprawdę WOW. Niekoniecznie drogiego. Bardziej niespodziewanego, niestandardowego, fajnego, zaskakującego, ekscytującego, wzmacniającego relację… Jakaś wartość dodana do życia klientki, a nie tylko dwie dychy oszczędności.
Pomyśl, policz i ogłoś – teraz jest idealny czas na promocję takiego programu!
6. Jeśli pojawią się problemy, reaguj natychmiast!
Pracownica ma stan podgorączkowy i kiepsko się czuje? Nie ryzykuj! Lepiej samemu (nawet niepotrzebnie) zamknąć salon na kilka dni, niż pracować przez kolejny tydzień i w czarnym scenariuszu wysłać na kwarantannę kilkadziesiąt klientek więcej! Wiem, że każdy dzień przestoju to realne straty finansowe, ale warto myśleć szerzej: o zdrowiu swoim, klientek, pracowników, o ewentualnych konsekwencjach prawnych i wizerunkowych.
Klientka, która zostanie przymusowo zamknięta w domu na dwa tygodnie, z pewnością nie będzie z tego powodu zadowolona. Jeśli będzie to wynikiem zlekceważenia przez Ciebie sprawy, złość będzie zapewne dużo większa. Nie wspominając już o tym, że możesz zarazić kogoś, kto zarazi bliską osobę i ta osoba wyląduje pod respiratorem…
Dodatkowo: 10 wściekłych klientek to lepsza opcja, niż 100 wściekłych klientek.
Jeśli objawy są jednoznaczne, masz obowiązek postępować w określony sposób (wytyczne). Bądź jednak ostrożna i nie czekaj, aż Twoja pracownica lub Ty będziecie w zauważalnie kiepskiej formie. Jeśli cokolwiek Cię zaniepokoi, to może warto na chwilę zamknąć salon, zapłacić za testy i mieć jasną sytuację?
7. Pomyśl o alternatywnej opiece dla dzieci
Jeśli masz dzieci, już teraz zastanów się, co zrobisz w sytuacji, w której zamkną Ci żłobek, przedszkole, czy szkołę. Może warto poszukać kogoś do opieki? Czy zamknięcie placówek jest realne? Jedna z ostatnich wypowiedzi wiceministra zdrowia nie napawa optymizmem:
Zależy nam na tym, by tam, gdzie to będzie możliwe, uczniowie poszli do szkół. Decyzja o ewentualnym zamknięciu placówki w związku z sytuacją epidemiologiczną będzie spoczywała na dyrektorach.
Zależy nam… Tam, gdzie to będzie możliwe… To nie brzmi jak „wszyscy wracają do szkół we wrześniu”. Poza tym nawet jeśli pójdą, to pytanie, czy za chwilę nie wrócą.
Myślę, że ewentualne problemy z opieką nad dziećmi są jednym z bardziej realnych zagrożeń w najbliższych miesiącach. Jeśli chcesz standardowo chodzić do pracy w salonie, warto już teraz przemyśleć temat ewentualnej opieki dla dziecka w razie zamknięcia placówki.
Warto również obgadać ten temat ze swoimi pracownicami – jeśli je masz i one również mają dzieci. Jeśli jest Was dużo, to może warto rozważyć „zrzucenie się” na opiekunkę? Może stać Cię, żeby zasponsorować opiekunkę dla kilku maluchów z Twojego miejsca pracy? To się może bardziej opłacać niż pół zespołu na opiece lub L4.
8. Poszukaj dodatkowego źródła dochodu dla Twojego salonu!
Nie będę się tutaj mocno rozpisywać, bo jest już na ten temat obszerny artykuł: 10 sposobów na podreperowanie budżetu gabinetu – dodatkowa działalność. Możesz również pobrać sobie darmowego e-booka, w którym jest rozdział mojego autorstwa na temat działalności online (konsultacji online, e-booków, kursów online) – link do e-booka znajdziesz TUTAJ.
Gdyby „przydarzyła Ci się” kwarantanna, możesz wrócić do dwóch tekstów z okresu lockdownu:
- 28 pomysłów na konstruktywne działania w czasie przymusowego przestoju w salonie (klik),
- 8 pomysłów na zadania dla pracowników salonu beauty w okresie przestoju (klik).
9. Dbaj o siebie
Warto pomyśleć o naturalnych sposobach zwiększenia odporności, rozważyć szczepienie na grypę – zawsze to jeden powód do kaszlu mniej.
Jeśli możesz, unikaj zatłoczonych miejsc, żeby „przypadkiem” nie załapać się na jakąś kwarantannę. Fajnie posiedzieć w kinie, ale jak się okaże, że był tam ktoś zakażony i z tego powodu wyślą Cię na 2-tygodniowy „urlop”, to będziesz miała problem. Może lepiej zamiast w kinie, zrobić sobie seans w domu z Netflixem?
Oczywiście zawsze może przyjść do Ciebie zakażona klientka, która zniweczy wszystkie Twoje wysiłki. Pamiętaj, że nie wyeliminujesz ryzyka zupełnie, ale możesz starać się je ograniczać – zarówno w salonie, jak i w życiu prywatnym. Chodzi przecież o to, żeby sobie pracować w spokoju i przejść w miarę suchą stopą przez to całe szaleństwo…
Dlatego na koniec jeszcze raz:
10. Rygorystycznie przestrzegaj wszystkich środków bezpieczeństwa!
Jeśli jesteś sceptycznie nastawiona do obowiązujących obostrzeń, być może przekona Cię przykład fryzjerów ze Springfield (USA) – zanim dowiedzieli się, że chorują na COVID-19, przez kilka dni obsłużyli łącznie 139 klientów. Zarówno fryzjerzy, jak i klienci mieli założone maseczki i… Po kilku tygodniach okazało się, że nikt nie zachorował, mimo że wizyty trwały średnio od 15 do 45 minut, czyli dużo – badania potwierdzają, że im dłuższy czas przebywania z osobą zakażoną, tym większe ryzyko, że sami się zarazimy (źródło: Medonet).
Koronawirus bardzo miesza w naszym życiu, ale okazuje się, że potrzeba naprawdę niewiele, żeby w miarę normalnie funkcjonować: dystans, unikanie skupisk ludzi, maseczki, dezynfekcja… To się kiedyś skończy – musi.
Weź pod uwagę, że w życiu zwykle bywa tak, że najwięcej uczą nas trudne sytuacje, najwięcej doświadczenia nabieramy właśnie w kryzysowych czasach. Jeśli poradzisz sobie teraz, poradzisz sobie ze wszystkim!