Sprawdź, które błędy popełniłaś, wyceniając zabiegi w swoim salonie beauty! Dowiedz się, jak je szybko naprawić!

BŁĄD 1 – Ustalanie cen zabiegów w oparciu o ceny konkurencji

Nie wiesz, czy Twoja konkurencja dobrze policzyła ceny. Nie wiesz nawet, czy je policzyła, czy może również „spisała” z innego salonu. Nie chodzi przecież o to, żeby „mieć jakąś cenę”, tylko żeby to, co bierzesz od klientki, pokryło wszystkie koszty i zapewniło Ci przyzwoity zarobek. Nie wiesz, jakie koszty ma konkurencyjny salon, nie wiesz, czy jest rentowny, czy może stoi na skraju bankructwa. Ustalanie cen na podstawie cen konkurencji jest więc najgorszym, co możesz zrobić!

Owszem, po ustaleniu własnych cen warto zerknąć na to, co oferuje konkurencja, ale tylko w kontekście ewentualnych korekt, a nie ustalania wszystkiego od podstaw!


BŁĄD 2 – Nieuwzględnienie dni wolnych

Z własnego doświadczenia wiem, że właściciele małych firm zwykle nie mogą „poszaleć” z urlopem, ale jednak minimum kilka dni wolnych raz na jakiś czas trzeba sobie zapewnić w trosce o własne zdrowie fizyczne i psychiczne. Problem jednak w tym, że prawie nikt o tym nie myśli podczas wyceny zabiegów!

Urlop, choroba, choroba dziecka, wizyta w urzędzie, szkolenie… Nawet jeśli uzbiera się z tego 10 dni w roku (choć to raczej nierealne – prędzej 20 dni), to i tak mamy 2 tygodnie wyjęte z pracy. Dwa tygodnie, podczas których opłacamy czynsz, ZUS i inne stałe opłaty. Dwa tygodnie, podczas których trzeba coś jeść, opłacać także domowe rachunki, a jeśli gdzieś wyjeżdżamy, zapłacić za hotel czy kwaterę. Jeśli dni wolnych będzie 20, to mamy już cały miesiąc bez pracy…

Zysk z pozostałych 11 miesięcy musi nam zapewnić „górkę” na czas, w którym nie pracujemy. Nie wystarczy więc, żeby praca w salonie pokrywała jedynie bieżące rachunki. Wyceniając zabiegi, musimy uwzględnić tę rezerwę!


BŁĄD 3 – Nieuwzględnianie stałych kosztów

Mam nadzieję, że żadna z moich stałych czytelniczek (bo jednak w temacie finansów salonu, było już na blogu naprawdę dużo materiałów) nie popełnia tego błędu, ale w dyskusjach na różnych branżowych grupach ten sposób myślenia niestety nadal jest widoczny… Chodzi o to, że niektórzy początkujący przedsiębiorcy, ustalając ceny zabiegów, biorą pod uwagę wyłącznie koszty związane z tym konkretnym zabiegiem, np. 20 zł na kosmetyki, 3 zł na akcesoria jednorazowe, 20 zł dla mnie… Czyli zabieg kosztuje 45 zł – BŁĄD!

Jeśli podejdziesz do sprawy w ten sposób i za godzinny zabieg weźmiesz 45 zł, to z tych swoich dwóch dyszek będziesz musiała dołożyć się do czynszu, ZUS-u, prądu, wody, telefonu itd. Choć „dołożyć się” to chyba nie jest właściwe słowo, bo tych 20 zł na to wszystko zwyczajnie Ci nie starczy. Podsumowując: nie dość, że nic nie zarobisz, to jeszcze będziesz na minusie!

Zanim przejdziesz do wyceniania konkretnego zabiegu, musisz policzyć koszt godziny pracy Twojego salonu, czyli zsumować wszystkie koszty (najlepiej roczne), podzielić je na ilość godzin pracy (analogicznie – w roku) i wtedy dowiesz się, ile nakładów finansowych wymaga Twój salon, nawet jeśli nic się w nim nie dzieje (nie ma klientek). Dopiero do tej kwoty należy doliczać koszty zabiegowe i swój oczekiwany zysk.


BŁĄD 4 – Nieuwzględnianie własnego zysku/zarobku

Często do prowadzenia firmy podchodzimy tak:

Będę robić wszystko, co w mojej mocy – jak będę się mocno starać, zarobię dużo pieniędzy!

Już wiesz, że tak nie jest, bo w wycenie zabiegu trzeba uwzględnić sporo czynników: koszty stałe, zabiegowe, czas pracy, dni wolne… Jeśli źle wycenisz swoje usługi, to żebyś nie wiem jak się starała, i tak będziesz miała problemy finansowe.

Nie chodzi jednak o to, żeby zarabiać wyłącznie na koszty. Po to założyłaś firmę, wzięłaś na swoje barki dużo dodatkowych obowiązków, żeby móc zarobić więcej, niż pracując u kogoś. Musisz jednak wiedzieć, ile chcesz zarobić, a nie wyłącznie liczyć na to, że „coś zostanie”. Oczywiście na początku zawsze jest trudno, bywa, że przez kilka miesięcy trzeba do firmy dokładać, także później bywają słabsze miesiące. Nie zmienia to jednak faktu, że trzeba wiedzieć, do czego się dąży.

Musisz wiedzieć, ile chcesz mieć czystego, miesięcznego zysku i uwzględnić to w swoich wyliczeniach ceny zabiegu. Może się zdarzyć tak, że Twoja „kwota marzeń”, przy obecnych kosztach (np. wysoki czynsz) okaże się nierealna i ceny zabiegów wyjdą Ci zbyt wysokie – nieakceptowalne dla Twojej grupy docelowej. Może. Wtedy jednak należy się zastanowić nad tańszym lokalem, uderzeniem do bardziej zamożnych klientek, zmniejszeniem swoich oczekiwań finansowych itd. To są jednak już następne kroki. Podstawą jest uświadomienie sobie, że firma powinna każdego miesiąca generować konkretny, stabilny zysk i Ty musisz ten zysk określić.

Jeśli idziesz na rozmowę o pracę, pytasz o zarobki. Są ok – liczysz na zatrudnienie. Są zbyt małe – dziękujesz za współpracę i wychodzisz. Praca u kogoś to „pikuś” przy prowadzeniu własnego salonu. Musisz wiedzieć, czy to całe przedsięwzięcie ma w ogóle szansę dać Ci to, czego od niego oczekujesz. Jeśli nie, to po co inwestować w nie tyle pracy, czasu, serca, energii i nierzadko nawet zdrowia? Monitorując stale kluczowe wskaźniki, jesteś w stanie na bieżąco wychwytywać błędy, wprowadzać zmiany i osiągać zakładane cele!


BŁĄD 5 – Nieuwzględnianie godzin, które nie generują zarobków

O wolnych dniach już było, ale jest jeszcze jeden istotny „pożeracz” Twoich pieniędzy, mianowicie godziny pracy, które nie generują dla Ciebie zarobków. Załóżmy, że jesteś w salonie 8 godzin. Czy przez całe 8 godzin zarabiasz? Nie! Są przerwy, zamówienia, telefony, sprzątanie, posiłki… Niby oczywiste, ale to również należy uwzględnić podczas liczenia czasu pracy, a następnie ustalania cen zabiegów.

Godziny, podczas których pracujesz z klientkami, muszą pokryć nie tylko koszty funkcjonowania salonu i dać Ci rezerwę na dni wolne, ale również „opłacić” czas, który poświęcasz na inne niezbędne czynności związane z prowadzeniem salonu. Część z tych zadań można oczywiście wykonać „po godzinach”, ale wszystkiego nie da się przerzucić na swój wolny czas, bo przestaniesz ten wolny czas mieć.

Powinnaś zarabiać na tyle dużo, żeby było Cię stać na zajęcie się formalnościami czy zrobienie większych porządków bez konieczności siedzenia w pracy po nocach.


BŁĄD 6 – Nieuwzględnianie amortyzacji sprzętu

Kupiłaś do salonu sprzęt za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Spora inwestycja. Klientki są, wszystko się kręci, jest szansa, że inwestycja się zwróci. Mijają lata. Sprzęt trzeba wymienić. Policzyłaś, że Twoja inwestycja się zwróciła. Kilkadziesiąt tysięcy wydanych z własnej lub „bankowej” kieszeni doszło do poziomu zero. Nie jesteś stratna, bo przez ostatnie lata sprzęt zapewniał Ci pieniądze na utrzymanie, nie byłaś jednak w stanie nic odłożyć. Teraz kiedy sprzęt trzeba wymienić, wróciłaś do punktu wyjścia. Znowu musisz wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy z własnej lub „bankowej” kieszeni… To zdecydowanie nie powinno tak wyglądać!

Do każdego zabiegu powinnaś doliczać niewielką kwotę, która po tych kilku czy kilkunastu latach pozwoli Ci kupić nowy sprzęt, zrobić porządny remont lub serwis bez konieczności wykładania pieniędzy na nowo. Cena zabiegu musi więc pokrywać nie tylko koszty i Twój zarobek, ale również zapewniać możliwość odłożenia tych dodatkowych kilku złotych na wymianę sprzętu w przyszłości!


BŁĄD 7 – Nieuwzględnienie podatków

O podatkach każda z nas chętnie by zapomniała. Niektórym udaje się to na tyle skutecznie, że zapominają uwzględnić ich w cenie świadczonych przez siebie usług 😉 Tutaj podobnie jak w przypadku swojego osobistego zysku często bywa tak:

Jeśli coś zarobię, to będę się cieszyć. No a jak już zarobię, to zapłacę ten podatek. Byle było od czego!

Wbrew pozorom płacenie wyższych podatków od wyższych kwot wcale nie boli mniej (jeśli nawet nie bardziej), nie o to jednak chodzi.… Chodzi o to, że jeśli chcemy zarobić te, powiedzmy 30 zł, to cenę zabiegu trzeba skalkulować tak, żeby już po opłaceniu podatku zostało nam te 30 zł.

Nietrudno zauważyć, że każdy z opisanych wyżej błędów w praktyce skutkuje tym, że zarabiamy mniej albo nie zarabiamy wcale. Im więcej energii włożysz w prawidłowe skalkulowanie zabiegów, tym więcej zarobisz!

Chcesz uniknąć wszystkich opisanych w artykule błędów, ale nie wiesz, jak uwzględnić w wycenie zabiegów wszystkie kluczowe czynniki? Skorzystaj z BeautyCALC – kalkulatora, który sam liczy ceny zabiegów!

Wystarczy, że wpiszesz w zaznaczone miejsca swoje koszty, czas pracy i oczekiwane zarobki, a BeautyCALC wyliczy dla Ciebie kilkadziesiąt kluczowych wartości, m.in.:

  • koszty roczne,
  • roczny czas pracy,
  • koszt godziny pracy salonu…
  • …i oczywiście ceny zabiegów!

Kalkulator umożliwia uwzględnienie:

  • różnego stopnia obłożenia grafiku,
  • różnego czasu trwania zabiegów,
  • różnych form opodatkowania,
  • wynagrodzeń i czasu pracy pracowników (jeśli ich zatrudniasz),
  • prowizji dla pracowników,
  • rabatów dla klientów.

Więcej informacji o kalkulatorze znajdziesz TUTAJ.

Zerknij jeszcze na opinie innych właścicielek salonów beauty, które już korzystają z kalkulatora:

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym