Kilka dni temu wysłałam “LIST PROTESTACYJNY” (możesz go przeczytać tutaj) do 16 instytucji i 37 redakcji. Dziś relacja z pierwszych efektów – zobacz, co i gdzie o nas napisano!

Artykuł zatytułowałam Reakcje na nasz LIST PROTESTACYJNY – cz. 1, bo mam ogromną nadzieję, że to jeszcze nie koniec i będzie jakaś część druga. To zależy również od Ciebie, ale o tym za chwilę.

Zaczniemy od jednej, niekoniecznie rewolucyjnej odpowiedzi urzędowej, a później ciekawsze reakcje z mediów + możliwość Twojego udziału i wsparcia sprawy, więc doczytaj koniecznie do końca.

Reakcje z ministerstw i innych instytucji

Tutaj na razie spektakularnych efektów nie ma. Jak dotąd otrzymałam tylko jedną odpowiedź. Co więcej, odpowiedź, która wiele nie wnosi.

Odpisano mi z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a w zasadzie nawet nie odpisano, tylko poinformowano, że moje pismo przekazują do Ministerstwa Zdrowia. W sumie nie trzeba, bo w Ministerstwie Zdrowia to już mnie od dawna znają i też pismo dostali… 😉 ALE. Do tego odpowiedzio-przekazania dołączono pismo o następującej treści:

Czy coś z tego wynika? Konsultowałam się z radcą prawnym Markiem Koennerem, który jest mistrzem w czytaniu między wierszami urzędowych pism 😉 Marek stwierdził, że generalnie nie wynika nic, ani na plus, ani na minus.

Reakcje z mediów

Zanim pokażę konkretne publikacje w mediach, mam do Ciebie prośbę – wejdź na artykuły, które podlinkuję i zostaw tam jakiś komentarz. Jeśli w redakcjach zauważą, że temat budzi zainteresowanie, być może zdecydują się go monitorować i będą o tym częściej pisać. Postaram się również wykopać i podlinkować namiary na posty z tymi artykułami na Facebooku – tu również wskazane komentarze, lajki, udostępnienia itd.

1) Strona zdrowia i portale: Polska Times, Express Ilustrowany, Echo Dnia Podkarpackie, Nowa Trybuna Opolska, Głos Pomorza, Gazeta Wrocławska

ARTYKUŁ: Kosmetyczka to nie lekarz. Czy większość salonów urody wkrótce zniknie z rynku? O zapowiedzi zmian w polskim prawie

Pierwszy artykuł, to tekst Anny Rokickiej-Żuk z grupy Polska Press, który pierwotnie pojawił się w portalu stronazdrowia.pl, a następnie został „przedrukowany” na kilku portalach regionalnych.

Wstawiam tutaj linki do wszystkich tekstów, które odnalazłam, żebyś mogła właśnie wejść i zostawić jakiś komentarz:

  • artykuł na portalu stronazdrowia.pl (klik),
  • artykuł na portalu expressilustrowany.pl (klik),
  • artykuł na portalu echodnia.eu – (klik),
  • post na FB Echo Dnia Podkarpackie (klik),
  • artykuł na portalu nto.pl – Nowa Trybuna Opolska (klik),
  • post na FB Nowa Trybuna Opolska (klik),
  • artykuł na portalu gp.pl – Głos Pomorza (klik),
  • artykuł na portalu polskatimes.pl (klik),
  • artykuł na portalu gazetawroclawska.pl (klik).

Linków masz co niemiara, więc nie będzie problemu z przeczytaniem artykułu. Niemniej jednak pozwolę sobie dorzucić dwa zdania swojego komentarza.

Tak będę robić również przy kolejnych publikacjach, więc najlepiej najpierw przeczytać linkowany artykuł, a dopiero w dalszej kolejności mój komentarz. 

Artykuł w mojej ocenie bardzo dobrze przedstawia istotę problemu. Pod koniec znajdziemy np. taki fragment: 

Myślę, że jeśli chciałabyś podrzucić komuś materiał, który streszcza sprawę, to będzie dobry wybór.

Jedyną rzeczą, do której chciałabym się przyczepić jest ten fragment:

Kontrowersyjne uwagi dotyczą m.in. możliwości wykonywania zabiegów powodujących lub mogących powodować przerwanie ciągłości powłok ciała. Powszechnie wiadomo, że takie ingerencje mogą powodować różne nieprzewidziane reakcje u pacjentów, którym może przeciwdziałać tylko lekarz.

Te sformułowania są podobne do tych, które można znaleźć w postulatach organizacji lekarskich. Wydaje mi się, że powinny być one wprowadzone w formie cytatu, ponieważ w tej chwili, przynajmniej w mojej interpretacji to brzmi tak, jakby właśnie np. obecność lekarza przy manicure była jedynym bezpiecznym sposobem przeprowadzenia tego zbiegu. 

Ponadto “przeciwdziałanie” nie ogranicza się do leczenia w przypadku rzadkich powikłań, ale przede wszystkim do ograniczania ryzyka ich wystąpienia, za co odpowiada wykształcenie, doświadczenie i stosowanie się do zasad sanitarnych przez osobę wykonującą zabieg.

2) Bezprawnik, FP Subiektywnie o finansach, Gazeta Pomorska

ARTYKUŁ: Czy od połowy 2021 na manicure będziemy chodzić do lekarza? Salony kosmetyczne mogą zniknąć z powodu zmian w prawie

Tutaj sprawa jest już nieco bardziej skomplikowana. Zanim jednak omówię moje uwagi dotyczące tego artykułu, podrzucę namiary:

  • artykuł na portalu Bezprawnik (klik),
  • post na FB Bezprawnik (klik).

W artykule autorstwa Pawła Grabowskiego opublikowanym na portalu Bezprawnik już na wstępie pojawia się pewna nieścisłość. Mianowicie autor pisze, że głównym problemem jest projekt rozporządzenia w sprawie szczegółowych wymagań sanitarnohigienicznych przy świadczeniu usług fryzjerskich, kosmetycznych, tatuażu i odnowy biologicznej, a to nie jest prawda.

Oczywiście wprowadzenie rozporządzenia w aktualnym kształcie będzie skutkować dodatkowymi kosztami dla salonów, ale ewentualne zakazy wykonywania zabiegów są związane z projektem Ustawy o wyrobach medycznych, a konkretnie postulatami organizacji lekarskich zawartymi w Raporcie regulacyjnym. Naprawdę nie wiem, skąd pomysł, że chodzi o rozporządzenie, bo w rozsyłanym przeze mnie do redakcji artykule (klik) nie ma takiej informacji. Co więcej, jest dokładnie napisane, o jakie przepisy chodzi. Jak tylko skończę ten artykuł napiszę do redakcji z prośbą o umieszczenie takiej informacji.

Kolejną sprawą, do której chciałabym się przyczepić jest cytat:

Lekarze wskazują, że żeby otworzyć salon kosmetyczny i wykonywać zabiegi, nie potrzeba mieć żadnego kierunkowego wykształcenia ani kwalifikacji.

w którym generalnie nie ma nieścisłości, ale nasuwa się tutaj znany nam od dawna sposób narracji:

  • “dobry” lekarz,
  • “zła” reszta: kosmetyczka i mechanik – w jednym worku.

Nie można by było napisać tego np. w ten sposób:

Zarówno środowisko lekarskie, jak i kosmetyczne wskazuje, że żeby otworzyć salon kosmetyczny i wykonywać zabiegi, nie potrzeba mieć żadnego kierunkowego wykształcenia ani kwalifikacji.

Wtedy mamy już 3 worki:

  • “dobry” lekarz,
  • “dobra” kosmetyczka,
  • “zły” mechanik.

Niby to samo, ale różnica kolosalna!

Ten wstęp o higienie (zakażenia itd.), troska lekarzy o bezpieczeństwo (powikłania itd.) i my, które nie chcemy stracić pracy. Tak jakby to, co robimy było z gruntu niebezpieczne i teraz trzeba wybierać między: ryzykować życiem klientów, a „wywalić z roboty” sporą grupę ludzi. To mi się nie podoba, ale może przesadzam i Wy macie inny odbiór? Dajcie znać w komentarzu.

Dla równowagi dodam jednak, że mamy również taki cytat:

Ale tak samo sprawa wygląda z lekarzami. Nie ma w Polsce specjalności „medycyna estetyczna”. Zabiegi może wykonywać również pan Łukasz, sympatyczny onkolog ze Szczecina, który pewnego dnia postanowił, że chce wstrzykiwać ludziom botoks.

Pod artykułem znajdziemy zarówno komentarze w stylu „artykuł na zlecenie kosmetyczek”, jak również „artykuł na zlecenie lekarzy” (podobne komentarze dostawałam od Was, jak wysyłałyście mi link do artykułu na priv), co wskazuje, że ogólnie rzecz biorąc tekst można odebrać jako obiektywny.

Podsumowując, fajnie, że redakcja uwzględniła nasz głos, ale mnie jednak brakuje pewnych rzeczy, no i to rozporządzenie na początku…

P.S. Ten artykuł pokazał mi jak dużo jeszcze musimy zrobić, aby nasza sprawa i nasz punkt widzenia przebił się do świadomości odbiorców i był dla nich w pełni zrozumiały. To nie napawa mnie optymizmem, no ale małymi krokami… Może się w końcu uda.


Artykuł z Bezprawnika udostępnił (klik) m.in. popularny bloger finansowy Maciej Samcik z Subiektywnie o finansach. W związku ze wspomnianymi wcześniej wątpliwościami w komentarzu umieściłam link do oryginalnego tekstu na blogu Gabinet od zaplecza – żeby odesłać bezpośrednio do źródła informacji.


Na podstawie informacji zamieszczonych w portalu Bezprawnik powstał kolejny tekst, niestety znów z akcentem na to nieszczęsne rozporządzenie sanitarne. Opublikowano go w internetowym serwisie Gazety Pomorskiej:

  • artykuł na portalu pomorska.pl (klik),
  • post na FB Gazeta Pomorska (klik).

Czyli znów mamy zwrócenie uwagi na problem – na plus, ale ze złym wyjaśnieniem. Oczywiście tam również napiszę kilka słów sprostowania.

3) Bezprawnik – drugi artykuł

Na portalu Bezprawnik, krótko po pierwszym tekście pojawił się kolejny:

Lekarze i kosmetyczki spierają się, kto powinien wykonywać niektóre zabiegi kosmetyczne. W tle są ogromne pieniądze

Sam tytuł myślę mówi sporo, a resztę doczytasz tutaj:

  • artykuł na portalu Bezprawnik (klik),
  • post na FB Bezprawnik (klik).

Tutaj znowu mamy tę samą sytuację, co z poprzednim artykułem, czyli, że ogólnie jest w porządku, jednak nie sposób się kilku rzeczy nie przyczepić.

Plus jest taki, że tu mamy faktycznie odniesienie do tworzonych przepisów o wyrobach medycznych, więc kwestia rozporządzenia sanitarnego na szczęście zniknęła.

Zanim zacznę się czepiać “szczegółów” chciałabym zwrócić uwagę na jedną istotną sprawę. Gdyby postulaty lekarzy dotyczyły wyłącznie najbardziej inwazyjnych zabiegów, można byłoby się zgodzić, że głównym przedmiotem sporu jest walka o potencjalnego klienta, w której jedna i druga strona ma swoje argumenty. Tutaj jednak problem sięga głębiej, ponieważ postulaty organizacji lekarskich obejmują nawet klasyczne zabiegi kosmetyczne, np. – peeling kawitacyjny, depilacja, mikrodermabrazja, peelingi chemiczne itd.

Zabiegi, które kosmetolodzy i kosmetyczki przerabiają w toku nauki. Uczą się ich i w teorii, i w praktyce. Żadna inna grupa zawodowa nie uczy się wykonywania takich zabiegów. Czy za zakazywaniem wykonywania tych zabiegów stoi jakakolwiek logika?

Powikłania… Nie, to nie jest argument. Powikłanie może się zdarzyć zawsze, nawet po nałożeniu zwykłego kosmetyku. Osoba pracująca w salonie kosmetycznym jest przeszkolona do wykonywania zabiegów tak, aby minimalizować ryzyko wystąpienia powikłań. Po to są również przepisy sanitarne, kontrole itd.

Jeśli stwierdzimy, że jakiś zabieg generuje możliwość wystąpienia poważnych powikłań i powikłania te występują często, należy rozważyć sprecyzowanie wyższych niż standardowe wykształcenie kosmetyczne kwalifikacji osoby wykonującej dany zabieg. Ale zabraniać wszystkiego profilaktycznie? Zabierać ludziom wyuczony zawód – profilaktycznie? To może profilaktycznie zakażmy sprzedaży noży, żeby się czasem ktoś nie dziabnął…

Ok, to tak ogólnie.

Jeszcze kilka fragmentów, które moim zdaniem wymagają omówienia.

Kosmetyczki boją się, że jeśli przepisy zostaną radykalnie zaostrzone, klienci będą woleli, by inwazyjny zabieg kosmetyczny wykonał lekarz.

Klienci nie będą woleli. Nie będą mieli wyboru. Bo po pierwsze, w salonie kosmetycznym nie będzie można wykonać większości zabiegów kosmetycznych, a po drugie salonu kosmetycznego nie będzie, bo i po co, skoro nie można w nim prawie niczego robić. Z prostymi zabiegami klientki “doskonale” radzą sobie same. Wystarczy wejść na portal aukcyjny i obejrzeć 2 filmy na YouTube… 

Odpierając zarzuty o brak kwalifikacji wskazują, że część z nich kończy trudne kursy lub jest absolwentami kosmetologii. 

KAŻDA kosmetyczka, a konkretnie technik usług kosmetycznych kończy szkołę kosmetyczną i zdaje egzamin. KAŻDY kosmetolog kończy studia na kierunku kosmetologia, broni tytułu. Oczywiście można obejrzeć film na YouTube i nazywać się kosmetyczką, ale fakt, że nazwiemy szklankę filiżanką, nie sprawia, że szklanka się nią stanie. To normalne zawody istniejące w polskim prawie. Niewystarczająco opisane w tym prawie, ale to nie zmienia faktu, że istnieją.

Co do kursów, to naprawdę nie znam kosmetyczki lub kosmetologa, który nie szkoliłby się z mniejszą lub większą częstotliwością. W związku z dynamicznym rozwojem tej dziedziny jest to po prostu niemożliwe. Więc wszyscy mają ukończoną szkołę i szkolenia. A ten kto nie ma, nie jest specjalistą w dziedzinie kosmetyki/kosmetologii. Nie mówię tutaj o osobach działających w wąskiej specjalizacji, np. o wizażystkach, bo to inna historia i nic nie wnosi do zasadniczego sporu.

Spór toczy się między kosmetyczkami, kosmetologami i lekarzami. Nie ma tu miejsca dla osób bez wykształcenia, pracujących w domu “na desce do pracowania”, bo te osoby nie powinny funkcjonować na rynku.

Jest jeszcze jeden irytujący wiele komentujących osób wątek, mianowicie niedostrzeganie różnic pomiędzy kosmetyczką i kosmetologiem. Autor w odpowiedzi na jeden z komentarzy zdeklarował się, że w przyszłości zwróci na to uwagę. Ja nie piszę o tym celowo, bo chcę napisać osobny artykuł na ten temat, w którym przekażę Wam mój odrobinę rewolucyjny punkt widzenia na ten temat. Na to jednak musisz jeszcze chwilę poczekać… 😉

Być może zastanawiasz się teraz, po co ja to wszystko piszę? Jest kilka powodów:

  • liczę na to, że ktoś z zewnątrz to przeczyta, czegoś się dowie i puści tę wiedzę dalej w świat,
  • wierzę, że kropla drąży skałę,
  • chcę pokazać Wam, na co warto zwracać uwagę, na to, że słowa są ogromnie ważne i że trzeba reagować na każdą taką sytuację, bo to właśnie od naszych reakcji zależy nasza przyszłość,
  • to może najmniej merytoryczny powód: bo budzi to we mnie wewnętrzny sprzeciw.

To tyle publikacji, które pojawiły się po przesłaniu listu do redakcji. Wejdź proszę na wybrane i zostaw komentarz, żeby pokazać, że ta sprawa jest dla Ciebie ważna! Jak pojawi się coś nowego, dam znać!

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym