Często narzekacie, że w mediach słychać tylko głosy lekarzy… Mam dla Ciebie miłą niespodziankę! Wczoraj skontaktowała się ze mną dziennikarka z medycznego serwisu Onetu z prośbą o wypowiedź – temat wiadomy: lekarze, uprawnienia itd.
Powiedziała, że pisze artykuł, szuka informacji i wszędzie tylko lekarze – nic o kosmetologach… Trafiła na moje artykuły i zadzwoniła. Powiedziałam jej jak to wszystko wygląda w rzeczywistości, o sprawie ze sprzętem. Wysłałam sporo materiałów, między innymi kilka screenów z naszej ankiety. Efektem jest artykuł, w którym bardzo mocno wybrzmiewa nasze stanowisko.
Zacytuję 2 kluczowe fragmenty z moimi wypowiedziami, które pojawiły się we wspomnianym artykule.
– Mam wrażenie, że tylnymi drzwiami, pod hasłem najbardziej inwazyjnych zabiegów, które dla opinii publicznej są szczególnie interesujące, wzbudzają największe emocje, chce się nam zakazać praktycznie wszystkiego. Lekarze dążą do tego, by zdominować cały rynek usług kosmetycznych. W ich postulatach jest mowa o tym, że nie powinno być możliwości, by kosmetyczki i kosmetolodzy korzystali ze sprzętu o określonych parametrach. Konsultowałam się z dystrybutorami i serwisantami sprzętu. Okazało się, że parametry wskazane przez lekarzy ma praktycznie każde urządzenie, łącznie z tymi, które służą do wykonywania peelingu kawitacyjnego i endermologii – twierdzi nasza rozmówczyni.
i
– Gdyby zebrać te wszystkie postulaty, okazałoby się, że do gabinetu kosmetycznego – niezależnie od tego, czy jest to gabinet prowadzony przez kosmetyczkę, przez technika usług kosmetycznych czy przez kosmetologa po pięcioletnich studiach – można by się było wybrać tylko na maseczkę – uważa Anna Wydra-Nazimek, według której proponowane przez lekarzy ograniczenia doprowadziłyby do zamknięcia wielu salonów. Potwierdza to przeprowadzona przez blogerkę ankieta. Z analizy ponad 1200 odpowiedzi wynika, że zdecydowaną większość dochodów kosmetyczek generują właśnie zabiegi związane z przerywaniem ciągłości skóry. Niemal co trzecia kosmetyczka z takich zabiegów ma 90 proc. przychodów.
Cały artykuł możesz przeczytać TUTAJ.
P.S. Tytułu lepiej nie czytaj, w środku jest znacznie lepiej 😉 Na takie rzeczy niestety nie mam wpływu…