Aktualna sytuacja ogólnie jest frustrująca, ale pierwszy szok opadł i pojawiają się trudne pytania… Czy w końcu mamy zakaz dla salonów, czy nie? A może tylko zakaz „między wierszami”? Czy zakaz bez zakazu może się skończyć tym, że instytucje odmówią nam pomocy? Zebrałam to, co wiadomo w tej chwili i wysłałam pisma z trudnymi pytaniami do kluczowych instytucji.
Jakie informacje znajdziemy w oficjalnych dokumentach?
W wytycznych dla placówek handlowych i usługowych, o których pisałam szerzej tutaj, czytamy:
Zwracać klientom uwagę na konieczność zachowania bezpiecznej odległości w kolejkach i przy kasie (przynajmniej 1-1,5 m).
Główny Inspektorat Sanitarny milczy w sprawie salonów, jednak np. Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wałbrzychu na swojej stronie internetowej (o tym pisałam tutaj) zamieszcza takie wytyczne:
Ze względu na brak możliwości zapewnienia należytej odległości pomiędzy klientem a osobą wykonującą usługi (odstęp 2 metry), wskazane jest zaprzestanie wykonywania zabiegów.
Z kolei dziś na mojej grupie Gabinet kosmetyczny od zaplecza na Facebooku jedna z czytelniczek zamieściła screen pisma z Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego we Wrocławiu, w którym czytamy m.in.:
W dniu 13 marca 2020 r. weszło w życie Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 13 marca 2020 r. w sprawie ogłoszenia na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej stanu zagrożenia epidemicznego (Dz. U. z 2020 r., poz. 433). W świetle obowiązujących przepisów to Wojewoda Dolnośląski może wydać rozporządzenie w sprawie całkowitego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej (ujętej w Polskiej Klasyfikacji Działalności w podklasie 96.022) na terenie miasta Wrocławia lub Minister Zdrowia na terenie całego kraju z uwagi na obecną sytuację związaną z rozprzestrzenianiem się koronowirusa SARS-CoV2.
Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny we Wrocławiu nie posiada uprawnień do wydania zakazu do prowadzenia działalności i świadczenia usług w zakładach fryzjerskich i kosmetycznych.
Zgodnie z § 1 rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 27 lutego 2020 r. w sprawie zakażenia koronawirusem SARS-CoV-2 (Dz. U. z 2020 r., poz. 325), zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2 objęte zostało przepisami o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Biorąc pod uwagę fakt, iż do zakażenia koronawirusem dochodzi drogą kropelkową oraz przez bezpośredni kontakt z osobą chorą, a także poprzez dotknięcie powierzchni lub przedmiotu, na którym znajduje się wirus, zaleca się:
• regularne mycie rąk przez pracowników i klientów wodą z mydłem lub zdezynfekować je środkiem na bazie alkoholu,
• umieścić dozowniki z płynem odkażającym,
• zapewnić, aby miejsca pracy były czyste i higieniczne tj. powierzchnie w tym podłogi, biurka, lady i przedmioty (np. telefony, klawiatury), klamki, muszą być regularnie przecierane z użyciem wody i detergentu lub środka dezynfekcyjnego,
• toalety powinny być starannie czyszczone i dezynfekowane,
• pokrywy i uchwyty pojemników na odpady, regularnie myć środkiem myjąca dezynfekującym.
Czyli nie nakazujemy zamykać, bo nie mamy do tego prawa – w związku z tym należy stosować się do zaleceń. Nie ma jednak ani słowa o zalecanej odległości…
To w końcu można pracować, czy nie?
Można. Pytanie jednak, czy w aktualnej sytuacji jest to rozsądne? Większość właścicieli salonów (tu zobaczysz wyniki ankiety) wzięła sobie do serca apele o pozostanie w domu i zamknęła salony. Pojawiły się również akcje (o tym jeszcze napiszę) zachęcające do zrobienia tego samego w salonach, które jeszcze pracują.
Powiedzmy sobie szczerze, patrzenie na otwarty, konkurencyjny salon, podczas gdy my siedzimy w domu i zastanawiamy się, z czego zapłacimy czynsz za lokal, kredyt, ZUS itd. jest mocno frustrujące. Poświęcanie własnych interesów dla dobra ogółu, ma tym większy sens, im więcej osób zdecyduje się na takie samoograniczenie.
Rozumiem też jednak, że ktoś może „nie mieć co do garnka włożyć” i będzie pracował do momentu, w którym nie pojawi się oficjalny zakaz, bo jednak ryzyko związane z wirusem przegrywa u niego w konfrontacji z ryzykiem odmawiania dziecku kolacji… Oczywiście trochę dramatyzuję, ale też nie chcę nikogo osądzać, nie będąc w jego skórze.
Fakty są jednak takie, że znalazłyśmy się w mocno nieprzyjemnej sytuacji, która zachęca do kombinowania, otwiera furtkę do nieuczciwej konkurencji i napędza wzajemną niechęć w naszej branży. Wiele osób pisze, że w tej sytuacji zastanawia się, czy nie wrócić do pracy, bo ryzykowanie bankructwem w sytuacji, w której wiele salonów pracuje normalnie, jest ponad ich siły. Za chwile cała para wspólnego, zbiorowego wysiłku może pójść w gwizdek.
Czy powinien pojawić się oficjalny zakaz pracy w salonach?
Jeśli rządzący uważają, że to konieczne (bo po konsultacjach z ekspertami uznali, że ma to znaczący wpływ na skalę rozprzestrzeniania się wirusa), a śledząc oficjalne komunikaty, można sądzić, że właśnie tak jest, to może taki zakaz powinien się pojawić, żeby sytuacja była dla wszystkich jasna.
Wielu właścicieli salonów obawia się również, że brak zakazu spowoduje, że ewentualna pomoc państwa dla salonów będzie mniejsza – „bo przecież nikt Wam nie kazał zamykać, miałyście tylko siedzieć 2 metry od klienta”. Na to pytanie w tej chwili niestety nie ma odpowiedzi. Wątpliwości się mnożą, frustracja narasta… W związku z tym postanowiłam napisać w tej sprawie do trzech kluczowych instytucji:
- Ministerstwo Rozwoju,
- Ministerstwo Zdrowia,
- Główny Inspektorat Sanitarny.
Przesłałam tam następujące pytania:
1. Czy jest planowane wydanie jakichś oficjalnych zaleceń specjalnie dla salonów kosmetycznych i fryzjerskich (znam wytyczne dla placówek handlowych i zakładów pracy, chodzi jednak o zalecenia typowo dla salonów, gdzie mamy bliższy kontakt z klientem) w związku z koronawirusem? Chodzi o środki profilaktyczne, jakie należałoby przedsięwziąć.
wątpliwości wynikają np. z tego, że:
W wytycznych na stronie Ministerstwa Rozwoju jest mowa o 1-1,5 m bezpiecznej odległości, z kolei Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wałbrzychu w wytycznych zamieszczonych na stronie internetowej pisze: „Ze względu na brak możliwości zapewnienia należytej odległości pomiędzy klientem a osobą wykonującą usługi (odstęp 2 metry), wskazane jest zaprzestanie wykonywania zabiegów.”.
Jeden metr i 2 metry to bardzo istotna różnica, jeśli chodzi o możliwość wykonywania zabiegów kosmetycznych.2. Czy w obecnej sytuacji salony kosmetyczne i fryzjerskie mogą dalej świadczyć usługi, czy nie?
3. Czy w obecnej sytuacji salony kosmetyczne i fryzjerskie powinny dalej świadczyć usługi?
4. Czy na najbliższe dni jest planowane wydanie odgórnego zakazu prowadzenia takiej działalności?
5. Duża część właścicieli salonów, biorąc pod uwagę apele o pozostanie w domu, zamknęła salony, co niesie za sobą gigantyczne konsekwencje finansowe. Czy w związku z brakiem oficjalnego zakazu prowadzenia takiej działalności, osoby, które powstrzymały się od jej wykonywania, będą miały w jakiś sposób ograniczone możliwości skorzystania z pomocy państwa dla przedsiębiorców? Przedsiębiorcy, którzy zamknęli salony w obawie o bezpieczeństwo klientów, w związku z masowym odwoływaniem wizyt przez klientki i z brakiem możliwości zapewnienia opieki dzieciom są w znacznie gorszej sytuacji, niż osoby, które nadal pracują.
(ostatnie pytanie zostało wysłane tylko do Ministerstwa Rozwoju)
Jak tylko dostanę odpowiedzi, natychmiast je opublikuję.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w BAZIE WIEDZY.
Gabinety kosmetyczne/kosmetologiczne “same się zamykają” ponieważ klienci, obawiający się epidemii, masowo odwołują wizyty! W związku z czym, nawet jak b. byśmy chcieli pracować to w obecnej sytuacji nie mamy jak zarabiać pieniędzy…