Czy pracownik powinien wiedzieć, ile wynoszą obroty, koszty i zyski gabinetu? Czy sytuacja, w której pracownik „podlicza” właściciela i sugeruje mu, że zarabia za mało jest dopuszczalna? Jak się zachować, jeśli pracownicy kwestionują Twój sposób zarządzania finansami gabinetu?

Pomysł na ten artykuł wpadł mi do głowy po wstawieniu anonimowego posta na grupie Gabinet kosmetyczny od zaplecza – jedna z czytelniczek przesłała mi go z prośbą o publikację. W skrócie: chodziło o to, że jedna z pracownic zaczęła liczyć zyski i koszty właścicielki gabinetu, rozmawiać z innymi pracownikami, że za mało zysku idzie do nich oraz przebąkiwać, że gdyby w gabinecie coś nie szło, to ona sobie na pewno poradzi.

Sytuacja wygląda trochę jak szykowanie się do odejścia, ale tego tematu nie będę rozwijać. Chciałam dziś powiedzieć o innym aspekcie tej sprawy, mianowicie rozmawiania z pracownikami o finansach gabinetu. Warto to robić, czy nie?

Czy warto wtajemniczać pracowników gabinetu kosmetycznego w sprawy finansowe?

Naturalna wydaje się reakcja oburzenia:

Dlaczego ja mam się tłumaczyć pracownikom ze swoich pieniędzy? Przecież zgodzili się na zatrudnienie na określonych warunkach! Nie, nie i jeszcze raz nie!

ALE…

To jest stanowisko emocjonalne. Zostawmy na chwilę emocje i zastanówmy się nad faktami.

Jeśli pracownicy siedzą z kalkulatorami, podliczają utargi i patrzą na Ciebie z byka, to albo:

FAKTYCZNIE ZA MAŁO ZARABIAJĄ

albo

NIE ZDAJĄ SOBIE SPRAWY, JAK WYGLĄDAJĄ FINANSE GABINETU.

W obu scenariuszach może dojść do sytuacji, w której za chwilę zorientujesz się, że Twoi pracownicy przekazują klientkom „pod biurkiem” swoje wizytówki i oczywiście „grzecznościowo” informują, że za chwile ich tu nie będzie i zapraszają do siebie.

Z jednej strony może i nie szkoda takich „nielojalnych” pracowników, jeśli jednak (ogólnie rzecz biorąc) jesteś z nich zadowolona, to może warto poszukać rozwiązania, które zapobiegnie realizacji czarnego scenariusza?

Każdy chce sensownie zarobić i mieć poczucie sprawiedliwości. Jeśli coś nie gra, poczucie sprawiedliwości siada i pojawiają się myśli, które w innych warunkach być może by się nie pojawiły.

Wróćmy więc do dwóch wspomnianych wcześniej sytuacji.

Czy Twoi pracownicy za mało zarabiają?

Odpal Excela i sprawdź, jak wyglądają finanse gabinetu w ostatnich miesiącach. Upewnij się, że Twoje przekonanie „wcale nie jest tak dobrze, jak mogłoby się wydawać” jest uzasadnione.

Jeśli okaże się, że zostaje Ci na koncie mnóstwo pieniędzy, a Twoim pracownikom ewidentnie siada motywacja, to może warto coś z tym zrobić. Jeśli nie podnieść wynagrodzenia, to może chociaż zaproponować jakiś fajny wspólny wyjazd?

Twoi pracownicy nie zdają sobie sprawy, jak wyglądają finanse gabinetu

Jeśli sytuacja jest taka sobie, a niezadowolenie pracowników wynika z ich braku świadomości na temat rzeczywistych kosztów prowadzenia działalności, to może warto ich uświadomić?

Nie chodzi o to, żebyś siadała na środku gabinetu i tłumaczyła się z każdej złotówki na zasadzie:

Bo wiecie, samochód mi się zepsuł. Przepraszam, ale musiałam go oddać do mechanika i zapłaciłam 1000 zł…

NIE!

Nie o to chodzi. Możesz zorganizować np. burzę mózgów z pracownikami na zasadzie:

Mamy trochę za dużo kosztów. Może zastanowimy się wspólnie, czy dałoby się ograniczyć wydatki w niektórych obszarach? A może macie pomysły na pozyskanie nowych klientek?

Pokaż im tabelkę z kosztami, podpytaj o pomysły na alternatywne rozwiązania. Być może urodzi się z tego jakaś fajna koncepcja, a przy okazji uświadomisz swój zespół, że bycie właścicielem gabinetu to naprawdę ciężki kawałek chleba.

Realizujesz w te sposób dwa cele:

  • pokazujesz, że wynagrodzenia zespołu są uczciwe,
  • uświadamiasz pracownikom, że „pójście na swoje” wiąże się z mnóstwem problemów, o których nie mają pojęcia.

Być może osoba, która rozważała założenie własnej działalności i zabranie ze sobą Twoich klientek zweryfikuje swoje plany. Wiadomo, że tam gdzie nas nie ma, zawsze wydaje się być lepiej. Taki „kubeł zimnej wody” może rozwiązać wiele aktualnych i potencjalnych problemów.

Zaangażuj pracowników w poprawianie finansowej kondycji gabinetu!

Ostatnią sprawą, którą chciałam poruszyć jest jeszcze jeden „efekt uboczny” takiego spotkania z pracownikami. Ludzie lubią mieć wpływ na różne rzeczy. Czuć, że mają kontrolę, a nie być wyłącznie nic nieznaczącym trybikiem bezdusznej machiny.

Jeśli potraktujesz ich po partnersku, być może poczują się współodpowiedzialni za finansową kondycję salonu. Będą się bardziej starać, pilnować kosztów, wpadać na różne ciekawe pomysły itd.

Oczywiście to nie zadziała na każdego, bo jest mnóstwo osób, które po prostu przychodzą zrobić swoją robotę, niemniej jednak w ten sposób możesz ograniczyć ryzyko odejścia najbardziej ambitnych (najbardziej wartościowych osób).

Tak, wszystkiego je nauczę, a one później odejdą…

Tak również może się zdarzyć, ale jestem przekonana, że znacznie więcej odchodzi „na swoje” ze względu na brak satysfakcji z pracy, niż ze względu na rzeczywistą chęć budowania własnego biznesu.

Osoby, którą „ciągnie na swoje” i tak nie zatrzymasz. Osobę, która jest sfrustrowana zatrzymasz zaangażowaniem, które przekłada się na realne korzyści. Jeśli ktoś rzeczywiście się stara i przynosi gabinetowi duże zyski, to należy mu się wyższe wynagrodzenie. Mając je, nie będzie myślał o odejściu, bo ma wszystko, czego potrzebuje.

Daj znać w komentarzu, jakie jest Twoje zdanie na ten temat! 🙂

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym