Pozornie niezwiązane ze sobą tematy – przepisy regulujące reklamę niektórych zabiegów i odwieczny konflikt o to, co kto może robić… Okazuje się, że w nowych regulacjach może tkwić pewna „pułapka”.

W ostatnim artykule (klik) pisałam o regulacjach dotyczących reklamy, które wprowadza Ustawa o wyrobach medycznych (całą ustawę znajdziesz tutaj). W skrócie: przepisy te wejdą w życie 1 stycznia 2023 roku, ograniczając możliwość reklamowania niektórych zabiegów.

Dziś chciałabym się pochylić nad inną kwestią, która mam wrażenie, umknęła uwadze większości ludzi, a dla wielu gabinetów może nieść naprawdę poważne konsekwencje.

Chyba każdy z naszej branży zdaje sobie sprawę ze sporów i kontrowersji dotyczących możliwości wykonywania w gabinetach kosmetycznych i kosmetologicznych tych bardziej inwazyjnych zabiegów. Sama napisałam na ten temat mnóstwo artykułów – wszystkie znajdziesz w specjalnej BAZIE WIEDZY.

Jaki to ma związek z reklamą?

Okazuje się, że spory! O co chodzi? Już wyjaśniam!

Załóżmy, że mamy taki kontrowersyjny zabieg. Celowo nie podaję przykładu, bo nie chcę się wdawać w szczegółowe rozważania. Zależy mi na pokazaniu samego problematycznego mechanizmu, który może zostać uruchomiony po wejściu w życie zapisów ustawy dotyczących reklamy.

Mamy więc taki kontrowersyjny zabieg. Nikt wprost nie zakazał wykonywania go w gabinetach, ale dobrze wiemy, że brak zakazu nie oznacza braku problemów. Przy braku konkretnych regulacji, można sobie rzeczy różnie interpretować i np. próbować robić problemy komuś, kto taki zabieg wykonuje. Jeśli pojawiają się jakieś komplikacje, sprawa robi się jeszcze bardziej poważna. Pojawiają się oskarżenia o bezprawne wykonywanie zabiegu, konieczność dochodzenia swoich racji np. przed sądem. Udowadniania, że ma się odpowiednie wykształcenie, doświadczenie, szkolenia, umiejętności…

Nie wymieniam konkretnych nazw, bo nie mam zamiaru (i kompetencji) rozstrzygać, kto co powinien robić, a czego nie powinien. Nie o to tu chodzi.

Po prostu umówmy się, że już na starcie temat jest trudny.


Co zmieniają nowe przepisy dotyczące reklamy?

Co zmieniają przepisy dotyczące reklamy. Teoretycznie nic, ALE…

Załóżmy, że po 1 stycznia 2023 roku ktoś taki kontrowersyjny zabieg reklamuje. Wiemy już, że w związku z brakiem konkretnych przepisów, ciężko rozstrzygnąć, kto co powinien robić i że to się nie zmieniło.

Potencjalnym gamechangerem są tutaj zakazy i ograniczenia dotyczące reklamy, za których złamanie grożą gigantyczne kary finansowe, bo nawet do 2 milionów złotych! Mamy jasno wskazane w przepisach, czego reklamować nie należy, a w stosunku do czego należy stosować ograniczenia.

Jest to w zasadzie pierwszy w tym temacie konkret, na który można się powołać, chcąc pociągnąć kogoś do odpowiedzialności. Wprawdzie trochę inny konkret niż by się pierwotnie zakładało, ale ostateczny efekt może być podobny – rezygnacja z wykonywania niektórych zabiegów w obawie o dotkliwe konsekwencje finansowe.

Moje przypuszczenia zdają się potwierdzać radcy prawni Marek Koenner i Anna Malinowska, z którymi wspólnie napisaliśmy e-booka ZAKAZ REKLAMY – fakty, mity, pytania i odpowiedzi – Co zmienia ustawa o wyrobach medycznych? Co można, a czego nie?

Poniżej możesz przeczytać fragment tego e-booka odnoszący się opisanych przeze mnie wątpliwości.

Należy się zgodzić z tym, że przez zakaz reklamy łatwiej będzie „wyłapać” osoby, które używają wyrobów medycznych. Istnieje bowiem ryzyko zwiększenia kontroli podmiotów, które stosują w swej działalności wyroby medyczne. Ponadto przepisy dotyczące zakazu czy też ograniczenia reklamy mogą wpłynąć na zwiększenie świadomości klientek i konkurencji, a co za tym idzie zwiększenie ilości zgłoszeń dotyczących wykonywania zabiegów bez odpowiednich uprawnień.

i

Naszym zdaniem regulacje dotyczące reklamy, w tym regulacje dotyczące nadzoru nad reklamą prowadzoną przez podmioty gospodarcze, mogą tak naprawdę zostać wykorzystane do kontroli działalności gabinetów w zakresie tego, jakich wyrobów używają.

Od lat na rynku medycyny estetycznej istnieje konflikt pomiędzy lekarzami a przedstawicielami innych zawodów zajmujących się wykonywaniem zabiegów kosmetycznych. Jak wiadomo, konflikt ten dotyczy uprawnień do wykonywania określonych zabiegów. Środowisko lekarskie twierdzi, że zabiegi z zakresu zaawansowanej pielęgnacji są zarezerwowane wyłącznie dla lekarzy. Do zabiegów z zakresu zaawansowanej pielęgnacji środowisko lekarskie zalicza między innymi zabiegi przy użyciu wyrobów medycznych przeznaczonych do użycia przez „nielaików”. Przepisy znowelizowanej ustawy pozwolą na pośrednią kontrolę tego, kto jakich wyrobów używa.

Oczywiście nikt nie twierdzi, że taki był cel napisania tej ustawy. Ustawa bowiem reguluje ważny, niedostatecznie uregulowany dotychczas obszar, jakim jest wytwarzanie, sprzedawanie, promowanie i stosowanie wyrobów medycznych. Od wielu lat pojawiają się postulaty uregulowania reklam suplementów diety i wyrobów medycznych. Nie tylko zresztą w kontekście reklamy – wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę jak wielka „swoboda” panuje chociażby w temacie suplementów diety…

Ustawa niewątpliwie była i jest potrzebna. Chodzi mi o to, że najprościej mówiąc, „przy okazji” pojawia się tutaj pewne ryzyko, którego warto mieć świadomość i solidnie sobie ten temat przemyśleć.

Żeby nie było tak pesymistycznie…

Tak jak pisałam w poprzednim artykule, nie jest tak, że nie można reklamować niczego.

Będą zabiegi, których reklamować nie będzie można, będą takie, które będzie można reklamować zgodnie ze wskazanymi w ustawie ograniczeniami. Wszystko tak naprawdę zleży od tego, czy wykorzystujemy w danym zabiegu wyroby medyczne i dla kogo te wykorzystywane przez nas wyroby są przeznaczone.

Po więcej informacji na temat tego, czego konkretnie nie będzie można reklamować, a co będzie można reklamować z ograniczeniami i na czym dokładnie polegają te ograniczenia, odsyłam Cię do wspomnianego e-booka. Więcej informacji na jego temat znajdziesz TUTAJ.

zakaz reklamy zabiegów ustawa o wyrobach medycznych

Na koniec dodam jeszcze, że dbając o rzetelność przekazywanych informacji, skonsultowałam merytorycznie treści z tego artykułu z radcami prawnymi z kancelarii Koenner, którzy są również współautorami wspomnianego e-booka. Zastrzeżeń nie było 🙂