Dziś w Onet Rano Jarosław Kuźniar przeprowadził rozmowę z panią Elżbietą Turlej – autorką książki „Naciągnięte”. Jako że w rozmowie padło wiele opinii na temat naszej branży, z którymi nie do końca się zgadzam, postanowiłam wypunktować wszystkie kluczowe zagadnienia. Myślę, że powinnyśmy komentować takie dyskusje, żeby prezentować nasz punkt widzenia w ważnych, chętnie omawianych w mediach tematach. Całą rozmowę możesz obejrzeć TUTAJ. Poniżej moje refleksje.

Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia, bo z częścią stwierdzeń, które padły w rozmowie jak najbardziej się zgadzam, z częścią zupełnie nie. Poniżej małe podsumowanie:

1) W 100% zgadzam się, że presja, jaką wywierają na kobiety media tradycyjne i media społecznościowe bywa bardzo szkodliwa. Jest coraz więcej osób, które czują się źle we własnym ciele i próbują dopasować się do widzianych w mediach wizerunków, zupełnie nie zastanawiając się nad konsekwencjami. Każdy ma prawo robić ze swoim ciałem, co chce, ale ta chęć niestety często wynika właśnie z obrazków, jakimi jesteśmy karmieni.

2) Stwierdzenie, że „medycyna estetyczna nie jest dziedziną medycyny” i że „nie ma z medycyną nic wspólnego” jest przesadą, żeby nie powiedzieć grubą przesadą. Wprawdzie celem działań estetycznych jest zwykle poprawa wyglądu, a nie leczenie. Wprawdzie nie ma formalnie takiej specjalizacji, jak medycyna estetyczna, no ale jest wiele zabiegów, które naprawdę mocno ingerują w organizm. Nie chodzi przecież o związek pojęcia „medycyna estetyczna” ze szpitalem, ale bardziej z „funkcjonowaniem ludzkiego ciała”. Nie będę się rozpisywać, wiecie, o co chodzi.

3) Bardzo łatwy dostęp do inwazyjnych preparatów dla „zwykłych ludzi” – tu mam problem, bo generalnie jestem za wolnością wyboru i jak ktoś chce sobie w domu coś wstrzyknąć, to dlaczego mu tego zabraniać. Nikt nie zabrania sprzedaży noży w obawie, że ktoś się takim nożem dziabnie z własnej nieprzymuszonej woli… Myślę jednak, że firmy, które sprzedają profesjonalne preparaty, naprawdę powinny się mocno zastanowić nad sposobami ich dystrybucji i swoją grupą docelową.

4) Dużo różnych „wynalazków” przybywa do nas z mocno odległych stron świata. Myślę, że w tym zakresie sporo zmieni unijne rozporządzenie, o którym pewnie też będziemy pisać. Daj znać w komentarzu, czy ten temat Cię interesuje.

5) To, że za wykonywanie inwazyjnych (lub w ogóle jakichkolwiek) zabiegów INNYM OSOBOM biorą się osoby bez żadnego wykształcenia, jest jak najbardziej naganne. Trzeba mieć jednak świadomość, że nie jest tak, że takie osoby są bezkarne.

Tak jak wielokrotnie pisaliśmy – do absolutnie każdego zabiegu, jaki się wykonuje, trzeba mieć ODPOWIEDNIE KOMPETENCJE. Wykształcenie, szkolenia, doświadczenie, wiedzę. W przypadku zabiegów bardziej inwazyjnych współpracować z lekarzem. Jeśli dojdzie do wystąpienia jakiegokolwiek problemu, osoba bez tych KOMPETENCJI będzie miała naprawdę poważne problemy.

Zdecydowanie świadomość prawna ludzi, którzy w ogóle biorą się za wykonywanie zabiegów, powinna być znacznie wyższa. W materiale jest mowa o ostrzykiwaniu, ale dobrze wiemy, ile kobiet robi sobie w domu krzywdę, np. kwasami z Allegro. Zakres tego problemu jest dużo szerszy.

6) Stwierdzenie „to jest kompletnie poza kontrolą, to jest szara strefa”. I tak, i nie. Zależy, o czym mówimy. Każda legalna działalność w tym obszarze podlega kontroli sanepidu. Każda nielegalna działalność zarobkowa, to obszar zainteresowania urzędu skarbowego. W kwestii tego, kto co może robić, nie ma faktycznie jasnych przepisów i organu kontrolującego, ale jak by to miało w praktyce wyglądać? Przychodzi Pani na kontrolę i sprawdza, czy… No właśnie co?

Każda osoba prowadząca działalność gospodarczą ma obowiązek robić to z należytą starannością, czyli po ludzku mówiąc – robić to dobrze. Jeśli popełnia błąd – odpowiada za to. Jeśli zrobi źle coś, do czego nie miała KOMPETENCJI – też za to odpowiada. Myślę, że główny problem polega na BRAKU ŚWIADOMOŚCI ludzi w tym zakresie. Stąd między innymi nasza akcja edukacyjna BEZPIECZNY GABINET i e-booki, w których wszystkie te tematy rozkładamy na czynniki pierwsze.

7) Stwierdzenie „nikt nie mówi o powikłaniach”. No i tu znów – osoby prowadzące działalność legalnie i zgodnie ze sztuką mają obowiązek tworzyć dokumentację, przeprowadzać wywiad, informować… Nie rozpisuję się już, bo piszemy o tym non stop od 2 tygodni. Jeśli ktoś robi takie rzeczy „na lewo”, to… Odsyłam do punktu powyżej. Jeśli ktoś robi coś samemu sobie to… Też pisałam powyżej.

8) Opis sytuacji: „sama idziesz, sama się na to godzisz, sama ponoś konsekwencje”. Na blogu jest już dostępny artykuł na temat różnicy między błędem w sztuce i powikłaniem. Myślę, że to jest BARDZO ważny temat, bo przez sporą część osób te pojęcia są używane zamiennie.

Czym innym jest też sytuacja, w której po wzorcowo wykonanym zabiegu przez perfekcyjnie przeszkoloną osobę zdarzy się powikłanie, a czym innym jest sytuacja, w której ktoś coś robi źle, nie ma do tego wiedzy, kompetencji, robi to w złych warunkach sanitarnych itd.

Pisaliśmy w jednym z ostatnich artykułów, który zresztą wzbudził mnóstwo emocji, że odpowiedzialność za powikłania rzeczywiście jest w pewnych sytuacjach ograniczona. Niemniej jednak większość najgłośniejszych medialnie spraw, to sprawy związane z brakiem kompetencji, błędami, nieodpowiednimi warunkami higienicznymi itd. W takich sytuacjach przenoszenie odpowiedzialności na klienta nie obowiązuje! Jeśli słuchałaś nas na LNE i Marka na wczorajszym lajwie wiesz, że nawet pozornie niewielkie błędy w dokumentacji zabiegowej sprawiają, że to osoba wykonująca zabieg jest głównym odpowiedzialnym w przypadku wystąpienia problemu.

9) Kreowanie obrazu świata, w którym szczęście jest uzależnione wyłącznie od tego, czy nasz wygląd jest zgodny z aktualnie obowiązującymi kanonami, również uważam za bardzo szkodliwe. Są osoby, które nie poddają się takiej presji. Są jednak również takie, dla których takie przekonania kończą się poważnymi problemami zdrowotnymi i psychicznymi.

Sytuacje, o których opowiada pani Elżbieta Turlej na pewno się zdarzają, ale mam wrażenie, że w medialnych dyskusjach jest duży problem ze zdefiniowaniem głównych źródeł tych najbardziej widocznych problemów. Chętnie przeczytam książkę, bo w krótkiej rozmowie na pewno ciężko dokładnie omówić temat.

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym