Nie lubimy rozmawiać o pieniądzach… Bo a nuż ktoś o nas źle pomyśli, pozazdrości, skrytykuje… Powiem Ci, jak to u mnie wygląda, bo jestem pewna, że znajdzie się przynajmniej kilku właścicieli gabinetów z podobnymi problemami, słabościami…
Mam chyba bardziej duszę artystki niż przedsiębiorcy. Uwielbiam tworzyć – nowe artykuły, e-booki, projekty. Proces tworzenia kręci mnie na tyle, że właściwie sam fakt napisania nowej książki jest dla mnie wystarczającą nagrodą za pracę. Jeśli też lubisz swoją pracę, czujesz dumę z tego, że pomogłaś klientce pozbyć się jakiegoś problemu, na pewno mnie zrozumiesz.
Takie podejście, taki stan ducha to chyba najpiękniejsza rzecz, której możemy doświadczyć w swojej pracy zawodowej. Patrząc na osoby, które co rano idą „do roboty” jak na ścięcie, na usta ciśnie się – jestem szczęściarą! I super. I fajnie. ALE
Będąc dobrym w tym, co się robi, fajnie by było nie tylko zarabiać na koszty i na przetrwanie, ale również móc pozwolić sobie na korzystanie z uroków życia. Mieszkać w ładnym miejscu, spędzać czas tak, jak chcemy, pójść na zakupy bez liczenia każdej złotówki…
Koniec różu, pluszu i brokatu! Będzie solidny ochrzan!
W tym miejscu wkracza przedsiębiorca, który wymierza artyście siarczysty policzek! Taki na otrzeźwienie. „Mój wewnętrzny przedsiębiorca” sprowadza mnie tak solidnie do pionu średnio 2 razy w roku.
Czasami łapię takie flow… Może by jeszcze o tym napisać i o tym, i o tym, może poprawić coś na stronie, żeby było wygodniej, może zrobić jakiś mega spis treści z artykułami na grupie… I ochrzan – taki solidny. Weź Ty się kobieto ogarnij! To wszystko jest fajne, kiedyś to zrobisz, ale MUSISZ ZARABIAĆ! Rachunki się same nie zapłacą!
I wtedy do akcji wkraczają moje tabelki, które jak na dłoni, brutalnie (oj brutalnie) pokazują, co w tej chwili powinno być moim priorytetem.
I wypełniam grzecznie te tabelki (po tym ochrzanie) i analizuję, wyciągam wnioski, wdrażam zmiany… Dziura na koncie zaczyna się zapełniać i wracam do bardzo przyjemnego stanu, który zwie się BEZPIECZEŃSTWO FINANSOWE.
Mocno pracuję nad tym, żeby ten stan utrzymać. Żeby pilnować się przez cały czas, a nie tylko wtedy, kiedy bywa gorzej. Żeby skrupulatnie notować wszystko – koszty stałe, koszty zmienne, koszty reklamy, przychody, dochody, sprzedaż poszczególnych produktów, średnią wartość zamówienia, koszt pozyskania klienta z reklamy…
Uwierz mi, wolałabym napisać coś fajnego, a nie siedzieć nad tabelkami. Ale jak już usiądę i policzę, to w głowie otwierają się jakieś naprawdę głęboko schowane „klapki” i zaczynam myśleć w 100% jak przedsiębiorca.
Od myślenia do efektów w postaci większych dochodów mija zwykle zaledwie kilka dni. Bo dokładnie wiem, co mam robić, aby skierować swój potencjał nie na wymyślanie nowych rzeczy, ale na czerpanie dochodów z tego, co już jest.
Jednym z takich „wniosków” jest cykliczna akcja #promobezokazji (co miesiąc, zawsze 17-go w sklepie jest duża zniżka na jeden z e-booków). Artysta mówi: stworzyłaś, pisałaś, pora na coś nowego. Przedsiębiorca mówi STOP! Przecież to było już dawno, masz nowych odbiorców, którzy nie znają tego e-booka, zaproponuj im jakąś dobrą zniżkę. Pomysł na #promobezokazji powstał właśnie przy którejś z takich analiz.
Jak to się ma do finansów gabinetu kosmetycznego?
U Ciebie jest inaczej… Ale czy na pewno? Nie zatracasz się czasami w działaniach, które zaspokajają jakieś Twoje wewnętrzne potrzeby, zamiast zająć się zarabianiem?
Może to będzie kolejna zmiana wystroju salonu, może setne szkolenie lub tysięczny artykuł/filmik? Może zaniżanie cen, bo przecież klientki to prawie jak Twoje koleżanki, może kolejne siedzenie w salonie do 22, żeby czasem ktoś się nie obraził? Twoje działania powinny koncentrować się na tym, aby zwiększać dochody Twojej firmy, bo przecież właśnie po to pracujemy – żeby zarabiać!
Masz problem z dyscypliną finansową? Zdarza Ci się odpływać? Wypróbuj moje tabelki! Znajdziesz je w e-booku AUDYT FINANSOWY gabinetu kosmetycznego! Zobacz TUTAJ dokładny opis e-booka!
