Jeśli śledzisz uważnie bloga wiesz, że 17 listopada miałam możliwość wystąpić na kongresie LNE. Tematem mojego wykładu była skuteczna i tania reklama gabinetu na Facebooku. Mam dla Ciebie sporo zdjęć, relację z moich przygotowań do wykładu i trochę zakulisowych ciekawostek 😉

Przygotowania do mojego wykładu na LNE

Do Krakowa dojechałam jak zwykle pociągiem – dużą zaletą tej formy transportu jest fakt, że podczas podróży można się czymś zająć i oszczędzić sporo czasu! Mogłam sobie w spokoju powtarzać w myślach mój wykład przez całe 1,5 godziny jazdy 🙂 Specjalnie pojechałam sporo wcześniej, żeby się na spokojnie „ogarnąć”. W oczekiwaniu na pokój w hotelu wybrałam się na rynek i na mały shopping 🙂 Gdzieś kiedyś u kogoś widziałam fotkę z jego artykułem czy książką w Empiku i postanowiłam sobie wtedy, że też sobie kiedyś muszę taką szpanerską fotę strzelić. To był TEN dzień! 😀

(tak, to ja bez makijażu…)

Jako, że zaczął mnie już łapać lekki stresik, bardzo się ucieszyłam, że ktoś dobrał mi pokój w moich ulubionych kolorach 😀 Doprowadziłam się do stanu używalności i pognałam na LNE!

Pierwszy dzień Targów i Kongresu LNE

Pewnie sobie wyobrażasz, że takie wystąpienie kosztuje człowieka naprawdę sporo nerwów. Ja w ogóle myślałam (pisałam nawet o tym na FB), że to będzie wiecie, jakaś mała sala na końcu świata… Kiedyś już w sumie ze 100 lat temu miałam jakieś takie wystąpienie na LNE właśnie w takiej malutkiej sali, że się człowiek zastanawiał, czy ktokolwiek tam w ogóle dotrze i w zasadzie nie było wiadomo, która opcja jest lepsza. Jeśli nikt nie przyjdzie to trochę kicha, ale przynajmniej mniej stresu. Z drugiej strony fakt, że 10 osób przyszło na Twój wykład jest dla człowieka powodem do dumy. Problem pojawia się w momencie, w którym trzeba wystąpić… 😀

I tak sobie rozważałam, dywagowałam. Zapytałam nawet nieśmiało co to za sala – myślę obczaję sobie trasę, żeby się w razie czego nie zgubić. No i się dowiedziałam. Że na głównej… Jeśli ktoś nie był to tak dla zobrazowania – nie mój wykład, ale trochę widać:

Możesz sobie pomyśleć, że to kokieteria, ale serio, jak mam gdzieś wystąpić to już 2 tygodnie wcześniej mam zawał. Już kilka tych wystąpień za mną, ale stres jest cały czas na tym samym poziomie. Mocno się zastanawiam, ile jeszcze wody upłynie, zanim podejdę do tego z większym luzem. Staram się, a i owszem. Zawsze sobie powtarzam, że jeśli dałam radę w DD TVN, to bez problemu ogarnę sprawy mniejszego kalibru. Nawet chyba działa, ale bardzo chciałabym, żeby mi to przychodziło z większą łatwością. Jednym z moich priorytetów na 2019 rok jest nagrywanie dla Was filmów. Myślę, że taki trening da mi więcej pewności siebie. Bardzo lubię pisać i jest to mój ulubiony sposób komunikacji. Wiem, że pisząc jestem w stanie wyrazić każdą myśl. Mówiąc, nie czuję takiej swobody, ale gorąco liczę na to, że jest to kwestia treningu. Kolejne wyzwanie przeze mną! Przyda się, bo już kurcze kolejna konferencja na horyzoncie, ale o tym przy innej okazji 😉

Wróćmy do LNE.

Żeby się trochę odstresować, zaczęłam intensywnie zawracać głowę Izbie Kosmetologów, która miała swoje stoisko na LNE. Dziewczyny zwróciły się do mnie już jakiś czas temu z prośbą o wsparcie. Rozmawiało nam się super, bardzo podobało mi się to co robią, ich zaangażowanie i chęć „zmieniania świata”. Złapałyśmy wspólny język, dlatego większość czasu przed wystąpieniem spędziłam u nich na stoisku na ploteczkach 😀

Poznałam pozostałe osoby z zespołu, miałam również okazję spotkać się ponownie z radcą prawnym i doktorem nauk prawnych Markiem Koennerem, który m.in. jest ekspertem Izby Kosmetologów. Pan Marek ma bardzo dużą wiedzę związaną z prawnymi regulacjami wykonywania inwazyjnych zabiegów. Już od dawna planowaliśmy stworzenie dla Was jakichś fajnych materiałów i teraz jest na to naprawdę duża szansa 😉

Przyszedł nieubłaganie czas na moje wystąpienie. Na mojej liście priorytetów było:

  • nie stracić języka w gębie,
  • nie dostać ataku kaszlu (od 2 tygodni byłam chora i średnio co 10 minut łapał mnie atak kaszlu),
  • nie zemdleć na scenie (ze względu na interakcje pomiędzy toną leków, które zjadłam, żeby postawić się na nogi),
  • powiedzieć wszystko, co miałam do powiedzenia.

Wszystkie cele udało się na szczęście zrealizować. W kryzysowych sytuacjach ratowała mnie woda 😉

Mówiłam o budowaniu społeczności na Facebooku oraz o technicznych aspektach tworzenia tanich i efektywnych płatnych kampanii reklamowych. Pochyliłam się również nad tematem skutecznej sprzedaży, m.in. udzielając odpowiedzi na pytanie, czy Facebook może sprzedawać zabiegi kosmetyczne. W najbliższych miesiącach będę sporo na ten temat pisać. W planach są również zapowiadane wcześniej filmy o tematyce facebookowej. Zobaczymy, jak pójdzie realizacja 😉

Czy było dobrze, tego nie wiem. Zapytałam Was o to oczywiście. Odzew był pozytywny i tego się trzymam, dalej nie drążę 😉

(Wybaczcie Kochane, że Was pozamazywałam, ale pisałam późną nocą. Mimo, że post jest publiczny, uważam, że wypada zapytać o zgodę, zanim się wklei czyjś wizerunek, nazwisko na swoją stronę. Jutro znów kocioł – jest to jedyna chwila na wrzucenie relacji. Stąd decyzja o tym, żeby opinie pozostały anonimowe.)

Moje wystąpienie spodobało się również firmie działającej w branży:

Mój wykład był ostatni, więc generalnie „gasiłam światło” 😀 Pewnie spodziewasz się, że pobiegłam na jakąś imprezę? Niestety choroba dała mi się w kość i marzyłam wyłącznie o tym, żeby się położyć. Mogłam sobie usnąć jak za starych czasów z włączonym TV (ze względu na dziecko, od 3 lat takie rozrywki są mi obce). To jeden z moich ulubionych elementów służbowych wyjazdów. Po tym całym stresie można się totalnie zresetować. Nie muszę się zrywać o świcie, ktoś mi robi śniadanie… LUKSUSY normalnie! 😉

Drugi dzień Targów i Kongresu LNE

Drugi dzień rozpoczęłam spotkaniem na szczycie, na którym omawialiśmy problemy branży beauty. Wpadłam na nie w ostatniej chwili ze względu na spory korek na parkingu i moją niepohamowaną potrzebę wyspania się (wreszcie) 😉 Nie wiem za bardzo, czy mogę się dzielić tymi informacjami, więc nie będę dokładnie pisać o co chodziło.

Pochodziłam sobie po stoiskach zaprzyjaźnionych firm na ploteczki 😀 ale miałam przed sobą jeszcze jedno ważne zadanie. Żeby nie było, że mi za dobrze i że już po stresie, to czekał mnie jeszcze wywiad. Firma Versum, dla której czasami piszę artykuły zaprosiła mnie właśnie do udzielenia wywiadu. Nie wiem jeszcze, kiedy dokładnie wywiad się ukaże. Dam Wam znać. Na razie mam tylko zdjęcie:

Cudowne spotkania…

Na koniec jeszcze jedna, bardzo ważna dla mnie sprawa. Podczas moje w sumie kilkugodzinnej obecności na targach podeszło do mnie kilka osób. Ktoś chciał podzielić się swoimi wynikami, które osiągnął inspirując się moimi materiałami, ktoś chciał podziękować za moje zaangażowanie w tworzenie treści, było te przy okazji trochę wspólnych zdjęć. Nietrudno sobie wyobrazić, że jest to naprawdę MEGA MIŁE.

Całe dnie spędzam tak naprawdę przy komputerze. Rozmawiamy sobie gdzieś w komentarzach, ale za bardzo nie ma okazji pogadać twarzą w twarz. Ja również czasami bywam na różnych konferencjach marketingowych, blogerskich. Również spotykam osoby, które regularnie czytam i które mnie inspirują. Często sama nie mam odwagi podejść, zagadać. Dlatego bardzo doceniam osoby, które chciały się przywitać, zamienić kilka słów. To dla mnie naprawdę ogromne wyróżnienie i wielki zastrzyk energii do dalszej pracy. Co innego pisać sobie gdzieś przed monitorem, a co innego stanąć twarzą w twarz i usłyszeć coś miłego. To naprawdę cudowne uczucie – bardzo serdecznie Wam za to dziękuję!

Moje ogólne wrażenia po kongresie LNE

Przyznam z ręką na sercu, że ze względu na te moje aktywności wystąpieniowe, nie miałam za bardzo czasu (lub raczej uwagi – musiałam być mocno skoncentrowana) śledzić innych wykładów i warsztatów. Była to jednak moja pierwsza wizyta na LNE w nowej lokalizacji i muszę przyznać, że różnica w porównaniu z NCK jest kolosalna. Mnóstwo przestrzeni, dobre oznakowanie, miła i pomocna obsługa – bardzo sprawna organizacja. Jedyne, do czego można się przyczepić, to niemiłosierne kolejki do szatni. Pisałam Ci, że mój wykład był ostatni. Serio myślałam, że będę gasić światło. Zmieniłam zdanie po dojściu właśnie do szatni, przed którą był naprawdę spory wężyk. Faktem jest jednak, że sporo osób oprócz kurtek zostawiało również walizki, co znacznie wydłużało czas oczekiwania. Drobiazg do ewentualnej poprawki w miarę możliwości. Generalnie wrażenia bardzo pozytywne!

Podziękowania

Ekipie LNE dziękuję za możliwość podzielenia się swoją wiedzą z tak dużą grupą słuchaczy, a także za bardzo ciekawe rozmowy w kuluarach. Izbie Kosmetologów należą się z kolei podziękowania za „przygarnięcie kropka” 😉 Nie mogę również nie wspomnieć o Panu Witku, który zrobił mi bardzo ładne zdjęcia z wykładu i o wszystkich osobach, które podeszły się przywitać!

Wielkie dzięki i do zobaczenia na kolejnej imprezie!

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym