Czy jesteś pewna, że zdjęcia, które wykorzystujesz do promowania swojego gabinetu kosmetycznego w sieci są legalne? Skąd brać estetyczne zdjęcia do reklam, których wykorzystanie nie narazi Cię na problemy prawne? Dowiedz się i uniknij naprawdę kosztownych kłopotów!
Zdjęcia do reklam gabinetu kosmetycznego – w jakiej sytuacji mogą się przydać?
Wyobraź sobie, że szykujesz promocję nowego zabiegu. Potrzebujesz grafiki na Facebooka. Co robisz? Masz do wyboru kilka opcji:
- szukasz grafika, który przygotuje dla Ciebie reklamę – jest to opcja w miarę pewna, niemniej jednak dość kosztowna, tym bardziej, jeśli myślimy o regularnym publikowaniu na Facebooku – tzn. 2-3 razy w tygodniu,
- korzystasz z materiałów od dystrybutora – tych samych, które można znaleźć na profilach kilkudziesięciu albo nawet kilkuset innych gabinetów w całej Polsce, grafiki oczywiście promują sprzęt i jego dystrybutora, a nie Twój gabinet – dystrybutor najczęściej przygotowuje je właśnie z myślą o własnej promocji, zamieszcza nazwę sprzętu, swoje logo, a pamiętaj, że Twoje klientki interesuje przede wszystkim Twój gabinet i efekty zabiegu,
- próbujesz radzić sobie sama – jest to najtańsze rozwiązanie, wymaga jednak odrobiny wiedzy – bez znajomości prawa łatwo wpakować się w kłopoty.
Samodzielne przygotowanie grafik i zdjęć – o czym pamiętać?
Do reklamy na Facebooku możesz załączyć zdjęcie lub własnoręcznie przygotowaną grafikę. Dziś skupimy się głównie na tej pierwszej opcji. Oczywiście w przypadku samodzielnego tworzenia grafik równie często korzystamy z gotowych zdjęć, które stają się częścią takiej grafiki. W takiej sytuacji zdobyta dziś wiedza również Ci się przyda.
Wróćmy jednak do zdjęć. Zasadniczo masz 3 opcje:
- zrobić zdjęcia samodzielnie – masz do nich pełne prawa, musisz jedynie pamiętać, żeby ewentualne osoby, które znajdują się na zdjęciu wyraziły (najlepiej na piśmie) zgodę na ich publikację, musisz również zwrócić uwagę na odpowiednią jakość zdjęć – najlepiej, jeśli masz w miarę dobry aparat i choćby podstawową wiedzę o robieniu i obrabianiu zdjęć lub znasz kogoś, kto może Ci pomóc,
- poprosić profesjonalnego fotografa o wykonanie pakietu zdjęć (np. gabinetu), z których będziesz korzystać przez dłuższy czas – tutaj musisz liczyć się ze sporymi kosztami – minimum kilkaset złotych,
- pobrać gotowe zdjęcia z internetu – tej opcji mam zamiar poświęcić dziś najwięcej miejsca, bo z doświadczenia wiem, że sprawia ona właścicielom gabinetów kosmetycznych najwięcej problemów i często bywa źródłem kłopotów prawnych.
Czy zdjęcia pobierane z internetu są legalne?
Aby opublikować jakiekolwiek zdjęcie na stronie internetowej gabinetu kosmetycznego musisz mieć zgodę autora. Nie zawsze musi być to zgoda udzielona bezpośrednio. Niektórzy autorzy zdjęć zamieszczają je w internecie, umożliwiając pobieranie na pewnych określonych zasadach. Ze zdjęć może skorzystać każdy, o ile spełni wszystkie zasady. Jakie to zasady? Czasami zasad nie ma wcale, wtedy mówimy o wolnej licencji i darmowych zdjęciach. Czasami trzeba podpisać zdjęcie w konkretny sposób i wtedy można le publikować za darmo (to rozwiązanie raczej nie sprawdza się w przypadku reklam).
Bywa również, że za skorzystanie ze zdjęć musimy po prostu zapłacić. Najwygodniej jest kupować zdjęcia za pośrednictwem wyspecjalizowanych portali internetowych (banków zdjęć), które są pośrednikiem pomiędzy autorem zdjęcia i osobą, która chce z danego zdjęcia skorzystać. Zanim jednak przejdę do omówienia banków zdjęć, warto przyjrzeć się licencjom, czyli sformalizowanym zasadom korzystania ze zdjęć. Chodzi o to, żeby autorzy zdjęć nie musieli za każdym razem dokładnie opisywać możliwości ich wykorzystywania. W tym celu opracowano licencje, które szczegółowo regulują możliwości postępowania z danym zdjęciem. Dzięki temu przy zdjęciu można napisać po prostu „udostępnione na licencji x” bez wdawania się w szczegóły.
Informacje o licencjach będą ważne szczególnie dla osób poszukujących darmowych zdjęć. W internecie można znaleźć sporo zdjęć udostępnionych na licencji Creative Commons (CC), czyli generalnie za darmo. Za darmo ALE… Wyróżniamy kilka „podlicencji” dla licencji Creative Commons, np.:
- licencja CC BY – oznacza, że możesz robić ze zdjęciem co chcesz, o ile podpiszesz autora,
- licencja CC BY SA – jak wyżej + jeśli zrobisz grafikę na podstawie wyjściowego zdjęcia, zgadzasz się na jej wykorzystanie przez inne osoby, na tych samych zasadach (CC),
- licencja CC BY NC – tak jak CC BY, z tym, że nie możesz wykorzystywać zdjęć do zastosowań komercyjnych,
- licencja CC BY ND – możesz wykorzystać zdjęcie, ale nie możesz go przerabiać…
W tym miejscu kończę, bo już przynudzam. Informację o licencjach umieściłam tylko po to, żebyś miała świadomość ich istnienia i nie przyjmowała automatycznie, że wszystko co jest „za darmo” w internecie, naprawdę jest za darmo. Jak widzisz jest to odrobinę bardziej skomplikowane.
Zachęcam Cię gorąco do kupowania zdjęć w bankach zdjęć. W takim przypadku masz pewność, że możesz używać zdjęcia, które kupiłaś i nikt nie zgłosi się do Ciebie z żądaniem zapłaty albo co gorsza odszkodowania, a warto wspomnieć, że takie sytuacje się zdarzają. Jako, że siedzę w tym temacie, niejedno już widziałam. Jakieś 2 lata temu było głośno o fotografie, którzy wrzucał do sieci swoje zdjęcia z intencją zarabiania na nieuświadomionych osobach, które z tych zdjęć korzystały. Oczywiście nie wolno korzystać z czyjejś pracy bez zgody tej osoby, ale wspomniany fotograf robił to celowo, co już budzi pewien niesmak. Odbiegam od tematu. Zaraz będzie o bankach zdjęć, ale czuję, że powinnam jeszcze jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie:
Czy w reklamach gabinetu kosmetycznego można korzystać ze zdjęć znalezionych w Google?
Nie, nie można. Tzn. można, ale trzeba się liczyć z problemami prawnymi. To, że ktoś nie stoi nad Tobą i nie mówi „nie wolno”, nie oznacza, że za pół roku lub rok, ktoś nie zwróci się do Ciebie z żądaniem odszkodowania. Musisz wiedzieć, że znalezienie na Twojej stronie internetowej cudzego zdjęcia nie należy w dzisiejszym świecie do najtrudniejszych rzeczy. To nie wychodzi przypadkiem. Wystarczy wgrać zdjęcie do wyszukiwarki Google i wyskakują strony na których dane zdjęcie zostało umieszczone. Zakładając, że jesteś autorem zdjęcia (mocno wkurzonym autorem), to jest naprawdę 5 minut roboty. Wniosek: nie wykorzystuj zdjęć z Google, bo prosisz się o kłopoty! Skąd w takim razie brać zdjęcia?
Banki zdjęć – o co chodzi?
Banki zdjęć to portale internetowe, które pośredniczą pomiędzy fotografami, a osobami, które chcą kupić zdjęcia. Wyobraź sobie, że chcesz zrobić reklamę nowego zabiegu odchudzającego. Potrzebujesz zdjęcie szczupłej talii, np. z centymetrem. Możesz wpisać w Google „+talia +centymetr” i kliknąć na wyszukiwanie grafiki. Wiesz już, że niestety, nie możesz wykorzystać zdjęć, które znajdziesz w ten sposób. Możemy korzystać tylko z tych zdjęć, które sami zrobiliśmy. Korzystanie ze zdjęć innych osób wiąże się z koniecznością wyrażenia zgody przez autora lub zapłacenia mu odpowiedniego wynagrodzenia.
Idealnym rozwiązaniem tego problemu są banki zdjęć, w których możesz po prostu kupić wybrane zdjęcie bez konieczności zastanawiania się co możesz z nim zrobić. Żeby być precyzyjnym – banki zdjęć również mają swoje licencje, ale jest to kwestia bardziej formalna. Takie portale są tworzone właśnie po to, żeby kupować w nich zdjęcia do celów komercyjnych. O ile nie planujesz wykorzystywać zdjęcia do tworzenia np. kalendarzy, które później będziesz sprzedawać, w praktyce nie musisz sobie zawracać głowy tymi wszystkimi formalnościami. Po prostu wyszukujesz, płacisz i korzystasz.
Zdjęcie możesz kupić już nawet za kilka złotych – im lepsze i większe zdjęcie, tym wyższa cena. W przypadku zastosowań internetowych (np. reklama na FB) kupujemy zwykle najtańsze i najmniejsze zdjęcia. Jeśli np. zrobiłaś sobie wypasionego bloga (tak jak ja) to cierpisz i kupujesz zdjęcia za 3 kredyty zamiast za 1 – bo muszą być odpowiednio szerokie 😉 To taka wstawka z gatunku prywatnych, ale warto mieć ją na uwadze np. tworząc nową stronę internetową. Im większych zdjęć potrzebujesz, tym więcej za nie zapłacisz, co np. w skali roku generuje już spore koszty.
O co chodzi z kredytami?
Ja korzystam z banku zdjęć Fotolia (większość banków działa na podobnych zasadach), w którym kupuje kredyty, za które później kupuję zdjęcia. Załóżmy, że potrzebuje zdjęcia do tego artykułu (nie musimy z resztą zakładać, bo właśnie tak jest 😀 ). Wpisuję w wyszukiwarkę na Fotolii: „zdjęcie kosmetyczka”. Wyskakują mi różne zdjęcia, ja wybieram konkretnie to:
Po prawej stronie widzisz, że to konkretne zdjęcie można kupić za kredyty. Najtańsza opcja to jeden kredyt. W tej cenie otrzymujesz zdjęcie w wymiarach 424 x 283 px. Ja potrzebuję większego zdjęcia, więc muszę zapłacić 3 kredyty. Czym jest kredyt? To taka jednostka rozliczeniowa albo może lepiej „waluta”. Jeden kredyt (w zależności od tego ile ich wykupisz jednocześnie) np. na Fotolii kosztuje od 2,5 zł do 4 zł. Przyjmijmy, że 3 zł – widzisz więc, że żeby dołączyć do tego artkułu ładne zdjęcie, muszę wydać aż 9 zł – poszalałam! 😉
Koszt nie jest mały, ale w przypadku zdjęć do zastosowań internetowych zwykle zamyka się w okolicy 3 zł – myślę, że to naprawdę niewielka cena za fajne zdjęcie i święty spokój. Pomyśl ile możesz zarobić na zabiegach, które wypromujesz dzięki fajnej grafice?
O czym warto pamiętać kupując zdjęcie w banku zdjęć?
- zerknij jednak na te licencje, choćby dla „spokojności sumienia”,
- kupuj zdjęcia w miarę uniwersalne, które wykorzystasz więcej niż jeden raz,
- wybieraj zdjęcia z białym tłem lub z tłem jednolitym – możesz na nie nakleić różne napisy, ikony, logo, bez niepotrzebnego gimnastykowania się w skomplikowanych programach graficznych,
- jeśli masz logo na nietypowym tle (np. na czarnym) szukaj zdjęć z czarnym tłem (o ile oczywiście chcesz umieścić na nich logo swojego gabinetu),
- unikaj zdjęć z pierwszych stron wyszukiwania – są najpopularniejsze, więc istnieje ryzyko, że inne gabinety również je wykorzystały,
- staraj się możliwie precyzyjnie dobierać hasła do wyszukiwania, czyli np. zamiast „odchudzanie”, „odchudzanie, talia, centymetr”,
- unikaj zdjęć, które nie budzą żadnych emocji – postaw na te, które od razu przyciągnęły Twoją uwagę – istnieje duża szansa, że w ten sam sposób przyciągną uwagę Twoich klientek,
- testuj różne opcje i wyciągaj wnioski – ja np. wrzucam kilka takich samych reklam z różnymi zdjęciami i pozostaje przy tej, która budzi największe zainteresowanie – dzięki temu maksymalnie wykorzystuję swój budżet.
Banki darmowych zdjęć – warto?
Istnieją również banki zdjęć, które fotografowie udostępniają na darmowych licencjach. Wiesz już jednak, że w praktyce bywa to dość skomplikowane – trzeba analizować szczegóły licencji, na których udostępniane są zdjęcia. W przypadku konieczności podpisania autora zdjęcia, Twoja reklama może zrobić nienajlepsze wrażenie. Dodatkowo trzeba uważać na klika rzeczy:
- wybór takich zdjęć jest zwykle bardziej ograniczony – będzie Ci trudniej znaleźć zdjęcie, które idealnie „trafi w punkt” i skutecznie przyciągnie uwagę Twoich potencjalnych klientek,
- zdjęcia są często gorszej jakości,
- darmowe zdjęcia często pobiera sporo ludzi – istnieje większe ryzyko, że inny gabinet zamieści podobną reklamę.
Więcej informacji o konkretnych bankach zdjęć, z których możesz korzystać, znajdziesz w moim e-booku. Znajdziesz w nim również naprawdę dużo wskazówek na temat tworzenia grafik z i bez wykorzystania gotowych zdjęć!
Chcesz wiedzieć jak samodzielnie stworzyć ładną reklamę promująca gabinet bez znajomości skomplikowanych programów graficznych? Chcesz tworzyć estetyczne grafiki nie wydając na to ani złotówki? W moim nowym e-booku „159 prostych, darmowych narzędzi, które pomogą Ci pozyskać nowe klientki! – Przewodnik dla właścicieli i managerów gabinetów kosmetycznych” znajdziesz aż 30 stron na ten temat! Zdradzę Ci znacznie więcej cennych wskazówek! Sprawdź szczegóły TUTAJ.
super artykuł! a strona ze zdjęciami rewelacja !