W pierwszej części artykułu skupiliśmy się na cechach, których absolutnie nie powinna mieć przyszła szefowa gabinetu kosmetycznego. Jeśli dobrnęłaś do drugiej części być może, pomimo mojego zniechęcania, zdecydowałaś się otworzyć własny biznes. Sprawdź jakie błędy mogą cię pogrążyć już na starcie!
Na końcu artykułu znajdziesz link do pierwszej części.
Prowadzenie własnego biznesu wiąże się z szeregiem nieprzewidywalnych czynników, na które zupełnie nie mamy wpływu. Lekko nie jest. Mimo to, niektórzy już na samym początku sami rzucają sobie dodatkowe kłody pod nogi. Dlaczego? Tego nie wiem. Poniżej przegląd najpopularniejszych kłód. Chcesz zbankrutować? Nie zapomnij zanotować najważniejszych rzeczy!
1) Opieranie się wyłącznie na pożyczonych pieniądzach
Ciężko uniknąć wsparcia zewnętrznego, ale jeśli otwieramy firmę nie mając przysłowiowego grosza przy duszy, sami prosimy się o kłopoty. Nie chodzi przecież o to, żeby mieć pieniądze wyłącznie na sprzęt, kosmetyki i lokal. Chodzi oto, żeby być w stanie utrzymać się na podstawowym poziomie zakładając najczarniejszy z możliwych scenariuszy. Przykład? Ok.
Kasia zarabiała 2000 zł miesięcznie. Jak można się domyślić wszystko wydawała. Postanowiła otworzyć gabinet nie mając własnych oszczędności. Pożyczyła wraz z mężem w banku 40 000 zł, co miało wystarczyć na dostosowanie lokalu, kosmetyki, sprzęt i inne potrzebne na początku działalności rzeczy. Miesięczne koszty prowadzenia gabinetu to 3000 zł, czyli, żeby wyjść na zero (żyjąc entuzjazmem i mieszkając pod mostem) Kasia musi zarabiać przynajmniej 3000 zł. Żeby żyć na poprzednim poziomie Kasia musi zarabiać ponad 5000 zł (wcześniej zarabiała 2 tys. na rękę, teraz od dochodu musi jeszcze dodatkowo zapłacić podatek, ale pomińmy to już dla wygody).
Zapomniałam o spłacie pożyczki (ok. 750 zł miesięcznie), ale nie będę już dobijać biednej Kasi.
Co w sytuacji, w której Kasia w pierwszych miesiącach zarobi mniej? Musi pożyczyć brakującą sumę. Jeśli gabinet rzeczywiście się rozkręci jest szansa, że Kasia po kilku latach wyjdzie z długów i zacznie fajnie zarabiać. Jeśli nie, zostanie z pożyczką na start, pożyczkami na utrzymanie i będzie musiała poszukać pracy. Część długów pewnie uda się spłacić ze sprzedaży wyposażenia, ale nie będzie to nawet połowa pieniędzy, które Kasia jest winna bankom.
Gdyby Kasia miała oszczędności pozwalające na utrzymanie gabinetu przez kilka miesięcy, mogłaby spokojnie zająć się jego promowaniem, a w przypadku niepowodzenia, dług nie byłby aż tak duży. Gdyby otwierała gabinet wyłącznie w oparciu o własne możliwości, po prostu straciłaby pieniądze i wróciła do punktu wyjścia. Czarny scenariusz w tym przypadku to nadal zarabiać 2000 zł, a nie 2000 zł minus ok. 1000 zł rat kredytów.
Podany przykład nie tłumaczy dlaczego się nie udało. Mówi bardziej o konsekwencjach tego, że się nie udało. Niemniej jednak warto pamiętać, że rozkręcanie biznesu z siekierą nad głową jest dość trudnym zadaniem. Jeśli codziennie przychodzisz do pracy z myślą, że za chwile komornik wyrzuci Cię z mieszkania, ciężko o bycie kreatywnym i przyjaznym dla klientów. Rozwój firmy i komfort psychiczny jej właściciela to rzeczy, które wyjątkowo dobrze ze sobą współgrają.
2) Działanie po omacku i na wyczucie
Dlaczego to zrobiłaś?
Nie wiem./Wydawało mi się, że tak będzie dobrze.
Bardzo często działamy po omacku i na wyczucie skupiając się na realizacji zadań, które nie koniecznie przyczyniają się do rozwoju naszej firmy. Jesteśmy tylko ludźmi i jeśli mamy wybór często wolimy:
- nic nie zrobić zamiast coś zrobić – jeśli mowa o rzeczach niekoniecznie przyjemnych,
- zrobić coś przyjemnego, zamiast zrobić coś nieprzyjemnego – niezależnie od tego, co jest nam w tej chwili bardziej potrzebne,
- zrobić jutro, zamiast zrobić dzisiaj – jeśli w danej chwili nie wali się na głowę,
- uznawać rzeczy za zbędne, zamiast skupiać się na szczegółach – jeśli nikt nas nie kontroluje i czegoś od nas jasno nie wymaga…
- itd.
Nie mówię tutaj o rzeczach ewidentnych – jeśli się pali, każdy złapie za gaśnicę. W naszej pracy każdy jednak spotyka się z tysiącem drobiazgów, które wymagają mniejszej lub większej uwagi. Kluczem do sukcesu jest umieć je od siebie odróżnić!
Jak okiełznać swojego wewnętrznego „chodziarza na łatwiznę”? Zacznijmy od przykładu.
W pewnym krótkim przedziale czasu musisz zrobić zamówienie, przypomnieć klientkom o jutrzejszych wizytach i wybrać nowe dekoracje w sklepie internetowym. Zaczynasz od przyjemnego – przeglądania potencjalnych nowych wazonów. Zabrakło Ci czasu na resztę. Zamówienie możesz zrobić jutro, ale klientkom o wizycie już nie przypomnisz. Dwie nie przyszły, bo zapomniały.
Przykład ewidentny – zamiast zajmować się pierdołami, trzeba było zadzwonić do klientek, a dopiero kiedy zostanie chwila czasu zrobić zamówienie i ewentualnie zająć się szukaniem wazonu. Dlaczego stało się inaczej?
CEL – musisz go mieć, żeby wiedzieć co i w jakiej kolejności masz robić
LISTA ZADAŃ – musisz ją spisać, żeby wiedzieć co konkretnie masz w najbliższym czasie do zrobienia
PRIORYTETY – musisz je wyznaczyć, żeby wiedzieć co trzeba zrobić w pierwszej kolejności
PLAN – musisz go mieć, żeby uporządkować całą tą wiedzę
W gabinecie jest coraz mniej klientek, dlatego Twoim głównym celem jest np. zwiększenie obrotów o 25% w ciągu najbliższych 3 miesięcy. Jedynym zadaniem z listy zgodnym z Twoim celem jest przypomnienie klientkom o wizycie – to jest Twój priorytet i ląduje na samym początku listy zadań. Pracownicy muszą mieć kosmetyki do zabiegów, a więc zamówienie spisujesz na drugiej pozycji. Jeśli byłaś rozsądna – nie zamawiasz na ostatnią chwilę. Wazony owszem może uatrakcyjnią gabinet, ale ich związek z Twoim celem jest najmniej oczywisty – lądują na końcu.
Przykład banalny, ale działając w ten sposób oddzielasz rzeczy istotne od tych mniej ważnych. Nie dopieszczasz w nieskończoność ulotek, które już dawno powinny być rozdane. Nie skupiasz się na pierdołach, zupełnie zapominając o rzeczach, które są naprawdę istotne i decydują o powodzeniu Twojego biznesu.
3) Nadmierna rozrzutność
Zawsze marzyłaś o… Teraz z pożyczką w kieszeni i pustymi ścianami w lokalu czujesz się jak dziecko w markecie na dziale ze słodyczami. Kupiłabyś wszystko, zjadła na raz, zupełnie nie zważając na fakt, że za chwilę zwymiotujesz. Jesteś w trakcie kolacji? Przepraszam, ale im dosadniej, tym lepiej zapada w pamięć. Zamiast spełniać swoje marzenia, leczyć kompleksy i realizować z rozmachem nierealne wizje zastanów się co jest Ci absolutnie niezbędne na starcie i bez czego nie dasz rady prowadzić gabinetu. Resztę kupisz jak zaczniesz zarabiać. Nadmierne wydawanie zwykle nieswoich pieniędzy jest jednym z najczęściej występujących powodów biznesowych problemów. Ja sama też kiedyś popełniłam ten błąd. Na szczęście na niewielką skalę i w sumie nic wielkiego się nie stało, ale do tej pory pluję sobie w brodę jak mogłam być tak głupia. Owszem zdarzają się wielkie inwestycje, zakończone sukcesem, ale zwykle podejmują się ich ludzie, którzy nie mają wiele do stracenia. Nie wyjdzie ten biznes, wyjdzie inny. Stać Cię, żeby grać na loterii pieniędzmi, które musisz pracować kilka lub kilkanaście lat?
Czy na pewno od razu potrzebujesz lokalu? Może warto trochę pojeździć po domach? Czy ten lokal musi być aż tak duży i w centrum miasta? Czy naprawdę potrzebujesz aż tyle sprzętu? Czy otwierasz gabinet na Syberii? Nie? Dlaczego w takim razie robisz zapasy kosmetyków na 3 lata do przodu?
Pamiętaj, że zdecydowanie lepiej jest uczyć się na cudzych błędach niż samemu radzić sobie z poważnymi problemami. Wszystkich pułapek w ten sposób nie ominiesz, ale odrobina przygotowania na pewno sprawi, że zaoszczędzisz mnóstwo czasu i pieniędzy. W ostatniej już części artykułu, która już niebawem pojawi się na blogu, podpowiem Ci co należy zrobić, żeby jak najszybciej rozwinąć własny biznes. Dowiesz się, jakie cechy powinna mieć idealna szefowa gabinetu kosmetycznego! Jeśli jeszcze nie czytałaś pierwszej części tekstu – masz czas nadrobić zaległości, znajdziesz ją TUTAJ!
Masz już własny gabinet? Jakich błędów nie udało Ci się uniknąć? Co poradzisz młodszym koleżankom, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę w świecie kobiecego biznesu?