Nowy ład wprowadza nowe narzędzie kontroli – nabycie sprawdzające. Co to dokładnie oznacza? Na co uważać?

W Projekcie ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (klik) pojawiło się nowe narzędzie do kontrolowania firm – nabycie sprawdzające.

Przypomnę, że o zmianach w podatkach, które wprowadza Polski Ład, pisałam w tym artykule – zerknij koniecznie, jeśli jeszcze go nie czytałaś.


Co to jest nabycie sprawdzające?

W projekcie wspomnianej wyżej ustawy czytamy:

Art. 94k. Nabycie sprawdzające polega na nabyciu towarów lub usług w celu sprawdzenia wywiązywania się przez sprawdzanego z obowiązków wynikających z przepisów prawa podatkowego, w zakresie:
1) ewidencjonowania sprzedaży przy zastosowaniu kasy rejestrującej;
2) wydawania nabywcy paragonu fiskalnego.

Czyli np. osoba kontrolująca przychodzi do Ciebie na maseczkę, korzysta z niej, płaci, a następnie sprawdza, czy nabiłaś usługę na kasę i wydałaś paragon.


Nabycie sprawdzające – jak to będzie wyglądało w praktyce?

W projekcie ustawy czytamy:

Art. 94o. 1. Nabycie sprawdzające jest dokonywane w miejscu sprzedaży towarów lub świadczenia usług przez sprawdzanego.

2. Niezwłocznie po dokonaniu nabycia sprawdzającego, sprawdzający:
1) okazuje sprawdzanemu legitymację służbową;
2) informuje sprawdzanego o dokonaniu nabycia sprawdzającego;
3) poucza sprawdzanego o jego prawach i obowiązkach.

Po wykonaniu usługi, wystawieniu i wydaniu paragonu kontrolujący się „ujawnia”.

Art. 94p. 1. Towar nabyty w toku nabycia sprawdzającego jest niezwłocznie zwracany sprawdzanemu wraz z paragonem fiskalnym dokumentującym sprzedaż tego towaru, jeżeli paragon ten został wydany.

2. Towar nie podlega zwrotowi, jeżeli z uwagi na jego rodzaj lub szczególne właściwości, nie jest możliwa jego ponowna sprzedaż. W takim przypadku towar może być pozostawiony za zgodą sprawdzanego w miejscu jego nabycia.

Jeśli nie chodziłoby o usługę, tylko o sprzedaż towaru, czyli np. kontrolujący przyszedłby do salonu i zakupił jakiś kosmetyk do pielęgnacji domowej z gablotki, to ten kosmetyk zostanie Ci zwrócony po ujawnieniu kontroli, a Ty zwrócisz pieniądze.

Szczegóły opisano w dalszej części projektu ustawy:

4. Paragonu fiskalnego dokumentującego sprzedaż towaru nabytego w toku nabycia sprawdzającego nie zwraca się w przypadku:
1) odmowy zwrotu zapłaty otrzymanej za zwracany towar;
2) o którym mowa w ust. 2;
3) odstąpienia od zwrotu towaru.

Art. 94q. Sprawdzany jest obowiązany do:
1) przyjęcia zwracanego towaru;
2) przyjęcia paragonu fiskalnego dokumentującego sprzedaż zwracanego towaru;
3) zwrotu zapłaty otrzymanej za:
a) zwracany towar,
b) towar, o którym mowa w art. 94p ust. 3


Co z usługami, ich przecież zwrócić się nie da?

Art. 94r. 1. Usługa wykonana w toku nabycia sprawdzającego nie podlega zwrotowi.

2. W przypadku gdy usługa, za którą sprawdzający zapłacił, nie została wykonana, sprawdzany jest obowiązany do zwrotu otrzymanej zapłaty.

3. Jeżeli w toku nabycia sprawdzającego został wydany paragon fiskalny, a usługa nie została wykonana, sprawdzany jest obowiązany do przyjęcia tego paragonu. Przepisu nie stosuje się w przypadku gdy sprawdzany odmówił zwrotu otrzymanej zapłaty.

W tym przypadku z oczywistych względów nie musisz oddawać pieniędzy. No, chyba że ostatecznie nie doszło do wykonania usługi.

Jeśli wykonałaś usługę, nabiłaś ją na kasę, dostałaś pieniądze i wystawiłaś paragonwszystko jest ok. Dostaniesz informację o przeprowadzonej kontroli i protokół (w przypadku zakupu produktu i przyjęcia zawrotu zamiast protokołu dostaniesz krótką notatkę, chyba że nie wystawiłaś paragonu – wtedy również dostaniesz protokół). Jeśli nie nabiłaś usługi na kasę, nie wystawiłaś paragonu – dostaniesz mandat.


Nabycie sprawdzające – uwaga na oszustów!

Praktycznie zawsze po wprowadzeniu jakichś nowych przepisów pojawia się mnóstwo oszustów, którzy próbują „podpiąć się” pod nowe regulacje i wyłudzić od nas pieniądze. Szczepienia na covid, spis powszechny… Zawsze znajdzie się ktoś, kto np. wyśle sms-a z linkiem do wirusa lub zażąda od nas jakichś opłat, powołując się na organy państwowe…

Wyobrażam sobie, że również w przypadku nabycia sprawdzającego, mogą pojawić się fałszywi kontrolerzy – wyłudzacze usług lub pieniędzy za rzekome mandaty. Warto zatem sprawdzić, jak upewnić się co do tego, że faktycznie mamy do czynienia z kontrolą:

Art. 94m. 1. Nabycie sprawdzające jest dokonywane na podstawie legitymacji służbowej i stałego upoważnienia udzielonego przez naczelnika urzędu skarbowego albo naczelnika urzędu celno-skarbowego.

2. Stałe upoważnienie zawiera:
1) oznaczenie organu;
2) datę i miejsce wystawienia;
3) wskazanie podstawy prawnej;
4) wskazanie sprawdzającego;
5) podpis osoby udzielającej upoważnienia.

Warto wiedzieć, że kontroler również może Cię wylegitymować.

Art. 94n. W toku nabycia sprawdzającego sprawdzającemu przysługuje uprawnienie do legitymowania lub ustalania w inny sposób tożsamości sprawdzanych w zakresie niezbędnym na potrzeby tego nabycia.

Pewnie zastanawiasz się również, skąd kontrolujący będą mieli pieniądze na opłacanie usług. W projekcie ustawy czytamy:

Art. 94y. 1. Wydatki na nabycie sprawdzające są pokrywane z funduszu nabycia sprawdzającego. Środki na ten fundusz są zapewniane w budżecie państwa, w części budżetowej, o której mowa w art. 9 ust. 1.


Od kiedy nabycie sprawdzające zacznie być stosowane w praktyce?

Nie da się w tej chwili podać konkretnego terminu, bo cały Polski Ład aktualnie jest w fazie projektu ustawy. Trwają konsultacje, przed nami jeszcze komisje, głosowania, sejm, senat itd… Na wszystkich etapach mogą się także pojawić zmiany poszczególnych zapisów. Oczywiście będę Was informować.


Moja opinia na temat nabycia sprawdzającego i potencjalne problemy z nim związane

Ciężko dyskutować z samym faktem konieczności kontrolowania firm, wszak zdarzają się przedsiębiorcy, którzy nie wystawiają paragonów. Mam jednak kilka „ale”. Zanim o potencjalnych problemach, wspomnę jednak najpierw o plusach, które mogą wiązać się z takim rozwiązaniem. Jest ich niewiele, więc pójdzie szybko 😉

W uzasadnieniu do projektu ustawy (klik) czytamy:

Zasada ochrony konkurencji doznaje uszczerbku poprzez nieuczciwe zachowania podmiotów prowadzących działalność gospodarczą, takie jak sprzedaż i kupowanie pustych faktur, czy niewystawiane paragonów fiskalnych. Podatnicy w takich sytuacjach uzyskują korzyści w związku z unikaniem opodatkowania. Uzyskana w nieuczciwy sposób przewaga nad konkurencją nie może podlegać ochronie. W tym przypadku, dla zachowania konkurencji, państwo powinno podjąć działania, zmierzające do powstrzymywania utrudnień w prowadzeniu przedsiębiorstw ze strony innych podmiotów i wyrównania szans.

Jeśli np. Magda uczciwie wystawia paragony, a Iza z konkurencyjnego salonu tego nie robi, to Iza może np. obniżać ceny i jednocześnie zarabiać tyle samo co Magda. Klienci przestaną chodzić do Magdy, bo ma drożej, a zaczną chodzić do Izy. Iza przejmie klientów, tylko dlatego, że nie płaci podatków – to jest nieuczciwa konkurencja. Jeśli kontrole faktycznie przełożą się na ograniczenie problemu niewystawiania paragonów, to obie firmy zaczną konkurować na równych zasadach. Zyska (a właściwie nie straci) uczciwy.

Kolejnym plusem jest dodatkowy zarobek generowany przez takie sprawdzające transakcje. Wszak lepiej zrobić zabieg „agentce pod przykrywką”, niż siedzieć i patrzeć się w ścianę 😉 Zakładam jednak, że salony nie będą w ten sposób kontrolowane co miesiąc, więc jest to plus raczej z gatunku teoretycznych. No, chyba że kontrolująca będzie na tyle zadowolona z naszych usług, że zacznie zaglądać również prywatnie – wtedy jest jeszcze szansa na dodatkowego, stałego klienta 😉

Po tej „lawinie” plusów przejdźmy do minusów i wątpliwości.


Nabycie sprawdzające – potencjalne możliwości nadużyć

Przypomina mi się sprawa pewnego mechanika samochodowego, który po godzinach pracy uległ namowom dwóch pań i wymienił im żarówkę w aucie. Wiadomo, biedne kobiety, nie potrafią wymienić żarówki, wszystko pozamykane, błagające spojrzenie, chłop się zlitował… No stereotypy, ale pewnie właśnie na nich była oparta cała „intryga”. Intryga, bo po wymianie żarówki, ile płacimy, da pani dychę i będzie ok, panie wyciągnęły legitymację i wystawiły mandacik na 500 zł. Pan się odwołał do sądu i sąd nawet częściowo przyznał mu rację… Nie będę się wgłębiać w szczegóły, bo chodzi mi o sam mechanizm (sprawa jest nieco bardziej rozbudowana i ma ciekawy finał – możesz o niej przeczytać np. tutaj).

Patologiczny mechanizm, w którym urzędnik prowokuje sytuację, która z dużym prawdopodobieństwem skończy się błędem przedsiębiorcy. To nie była normalna usługa – zakład był już zamknięty (konkretnie w trakcie zamykania, ale już po zamknięciu kasy). Sytuacja była tak zaaranżowana, że poniekąd była to przysługa, pomoc w trudnej sytuacji. W ten sposób można „złapać” i ukarać niemal każdego.

– Potrzymaj mi stówkę na chwilę, zawiążę buty.
– Ok.
– Złodziej! Złodziej! Ma moje pieniądze!

W kontrolach chodzi o sprawdzenie, czy przedsiębiorca robi na co dzień to, co do niego należy, a nie na zastawianie na niego pułapek.

No i właśnie w oparciu o przykład z mechanikiem zastanawiam się, czy podobne przypadki nie będą się zdarzały również w przypadku nabycia sprawdzającego? Jeśli kontrola stoi pod salonem, czeka na wychodzącego klienta, a następnie sprawdza, czy wystawiliśmy mu paragon, to jest owszem wkurzające, ale w porządku. W nabyciu sprawdzającym będziemy miały jednak do czynienia z sytuacją, w której kontrolujący nie jest jedynie biernym obserwatorem rzeczywistości, tylko jej aktywnym uczestnikiem i jako taki ma wpływ na to, jak ta rzeczywistość się kształtuje. Widzę tutaj pole do potencjalnych nadużyć.

Swoją drogą jestem bardzo ciekawa, na jakiej zasadzie przebiegała kontrola tego mechanika, przecież to wygląda dokładnie tak, jak wprowadzane właśnie nabycie sprawdzające, a tamta sytuacja miała miejsce już kilka lat temu. Czy w takim razie urzędnicy już wcześniej mieli możliwość prowadzenia tego typu kontroli, czy była to wyłącznie „inwencja twórcza” kontrolujących?


Szara strefa to nie tylko brak paragonu w legalnie działającej firmie!

Wątpliwości budzi również ograniczanie problemu walki z szarą strefą do osób, które nie wystawiają paragonów w legalnie działających firmach. To niezgodne z prawem – wiadomo, jednak znacznie większym problemem są osoby pracujące bez firmy, a to właśnie one generują najwyższe straty dla budżetu na wielu polach, bo nie płacą nie tylko podatku od pojedynczych transakcji, ale w ogóle nic nie płacą.

To trochę tak, jakby martwić się, że nie mamy parasola i musimy wyjść z domu podczas deszczu, jednocześnie ignorując fakt, że mamy również dziurawy dach, a w salonie zrobiło się jezioro. Jezioro, w którym zaczynają pływać kaczki.

To jest realna nieuczciwa konkurencja i na to powinien być jakiś pomysł – dostosowany do specyfiki problemu. Nie wspominając już o innych zagrożeniach, np. związanych z bezpieczeństwem i higieną.


Czy kontrolujące mają sobie robić 84 zabiegi miesięcznie?

Myślę, że trzeba też wziąć pod uwagę drugą stronę, czyli kontrolujących, a właściwie pewnie bardziej kontrolujące. Trochę sobie nie wyobrażam, że jedna urzędniczka, na swoim 8-godzinnym etacie skontroluje w ten sposób 4 salony i tak dzień w dzień… Wychodzi jakieś 84 zabiegi/salony miesięcznie. Tzn. ja wiem, że nie trzeba sobie zawsze robić zabiegu złuszczającego, paznokci, czy farbowania włosów, że są też inne usługi, które można powtarzać itd., ale to nie jest wejście do sklepu i kupienie czegoś, co się za chwilę zwraca.

Każdy zabieg to jednak ingerencja w ciało. Co z ewentualnymi powikłaniami po takim zabiegu? Powikłania zdarzają się rzadko, ale jeśli ktoś robi sobie dwudziesty zabieg w miesiącu… Czy kontrolująca napisze w karcie klienta prawdę, że to jej dwudziesty zabieg w miesiącu? Co, jeśli kosmetyczka uzna to za przeciwwskazanie i odmówi wykonania zabiegu? Przecież taka urzędniczka jest w pracy. Czy można zmuszać kogoś do takich rzeczy w ramach obowiązków zawodowych? Czy za chwilę urzędnicy będą sobie prywatnie, profilaktycznie wycinać wyrostki, żeby zobaczyć, czy dostaną paragon?

nabycie sprawdzajace salon kosmetyczny fryzjerski beauty

No, chyba że kontrole będą okazjonalne, np. każdy pracownik raz lub dwa w miesiącu. Wtedy do ogłoszenia o pracę dla takiego kontrolera można by było dopisać w rubryczce „korzyści” np. „darmowe paznokcie”… Trochę sobie żartuję, ale tak serio, to w tym miejscu pojawia się zasadnicze pytanie: czy sensowne jest wydawanie z naszych wspólnych pieniędzy (no bo zapłacimy za to przecież my wszyscy), np. 200 zł, żeby sprawdzić, czy państwo czasem nie straciłoby kilku złotych podatku (bo mamy przecież jeszcze koszty)? Czy sensowne jest przeznaczanie 1-2 godzin (uwzględniając zabieg i formalności) na skontrolowanie tylko jednej firmy? To nie lepiej już postać chwilę pod tym salonem?

Czy te kontrole nie będą fikcją i nie sprowadzą się po prostu do bonusa dla pracowników, którzy siłą rzeczy będą prowadzić kontrole okazjonalnie? Po co w takim razie wprowadzać coś takiego? Żeby było jasne: nie mam nic do kontrolujących, bo to nie ich wina, po prostu sam pomysł jest dziwny.


To nie koniec problemów z praktycznym wdrożeniem nabycia sprawdzającego…

Co, jeśli dany salon wykonuje tylko najdroższe zabiegi? Może dla oszczędności będą kontrolowane tylko salony z tańszymi zabiegami? Tutaj wkracza nam kwestia dyskryminacji…

Co, jeśli salon ma pełny grafik i nie przyjmuje nowych klientów?

Co, jeśli salon wymaga wpłaty zadatku? Urzędnik zrobi przelew z prywatnego konta, czy może z konta urzędu skarbowego?

Jeśli kontrole będą rzadkie, to czy jest sens je wprowadzać? Tym bardziej że w kilku artykułach, które już pojawiały się na ten temat, to właśnie branża kosmetyczna i fryzjerska przewija się jako przykład branży, która będzie „na celowniku” skarbówki. Jeśli „na celowniku”, to chyba jednak są plany, żeby prowadzić takie kontrole z większą częstotliwością? Zatrudnimy dodatkowych urzędników?

W teorii mam do tego pomysłu wątpliwości głównie natury etycznej, ale w praktyce zupełnie tego nie widzę. A Ty, co myślisz na ten temat?

podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym