Co to są “zapleczotki”? Dlaczego wypisałam się z maratonu? Co robiłam w mysiej norze? Dlaczego przestałam się ze sobą kłócić? Jak się robi coś, czego nie miało się robić?
To już prawie 10 lat Gabinetu od zaplecza… Myślę, że świętowanie tak zacnych urodzin jest dobrym momentem na testowanie nowych pomysłów. Dziś mam dla Ciebie pierwszy wpis z cyklu “Zapleczotki”, czyli zapleczowe plotki z Gabinetu od zaplecza 😁
“Zapleczotki”? Co ty znowu kobieto wymyśliłaś?
Czasami mam ochotę poruszyć luźniejszy temat, podzielić się z Wami kulisami mojej pracy, zrobić mały update, co robię, czym się zajmuje, co się u mnie dzieje lub co myślę na dany temat. Zamiast wrzucać długie wpisy do mediów społecznościowych (które niektórych denerwują i które szybko znikają), wyżyję się tutaj. Kto ma ochotę, przeczyta. Kto nie ma, pominie. Daj znać, co sądzisz o tym pomyśle. Jak będziecie czytać, będzie więcej takich materiałów.
Dziś po raz pierwszy, na spontanie: wyjaśnienie, co robiłam, jak mnie nie było, jak w ostatnich miesiącach zmieniło się moje podejście do pracy i nad czym pracowałam w ostatnich tygodniach.
Dodam jeszcze, że forma tych wpisów będzie zdecydowanie luźniejsza niż w artykułach, co oznacza więcej potocznego słownictwa, mojego słowotwórstwa i luźnego podejścia do zasad języka polskiego 😉
Drugi, większy sukces
Co się stało, że jakiś czas mnie tutaj nie było? I wszystko, i nic. Nic dramatycznego, nic nadzwyczajnego. Po prostu przestałam się sama ze sobą kłócić.
Często słyszę pytania, jak ja to wszystko sama ogarniam. No właśnie nie ogarniam wszystkiego. Mimo naprawdę dobrej organizacji nie da się wydłużyć doby. Trwa 24 godziny i już. Można owszem pracować przez większość doby, ale ja już tego nie robię. Jak moje ciało lub umysł zaczyna krzyczeć „dość” to odpuszczam – sukces. I nie robię sobie z tego powodu wyrzutów – drugi, większy sukces.
Leży i kwiczy, i dziury
Wada i jednocześnie zaleta – lubię działać na 100%. Plus – robię rzeczy naprawdę solidnie, tak, że sama (mimo perfekcjonizmu) jestem z siebie dumna. Minus – jak się za coś wezmę i mnie to pochłonie, to naprawdę trudno mi „w międzyczasie” robić coś zupełnie innego. Priorytet – praca wre. Reszta leży i kwiczy. No, chyba że uda mi się wcześniej pewne rzeczy przygotować, zaplanować posty itd. Wtedy tych dziur nie widzisz.
A co jak mi się nie uda ogarnąć do przodu? Kiedyś: dokręcanie śruby, siedzenie po nocach i pretensje do samej siebie, że nie ogarnęłam. Teraz odpuszczam i już nie czuję wyrzutów sumienia. Czy ma to wpływ na wyniki? Ma, ale to chyba ten czas, w którym trzeba wyskoczyć z maratonu i przejść na niższy poziom intensywności. Nie, żebym w tym maratonie jakieś rekordy świata pobiła i czuła, że wystarczy. Po prostu nie chcę, żeby mnie z tego maratonu wynieśli na noszach 😅
Wracając… Wzięłam się za coś, co miało być czymś małym, ale tak to wyewoluowało, że siedziałam nad tym dwa razy dłużej, niż pierwotnie planowałam.
I tutaj jest najśmieszniejsza część…
Często, podczas różnych podpytywajek, w Waszych komentarzach pojawiała się prośba o zrobienie procedur ułatwiających pracę w gabinecie, obsługę klienta, sprzedaż. Wydawało mi się to zawsze na tyle dużą sprawą, że zawsze odkładałam temat na później. Przez kilka lat…
Ok – pomyślałam – pora się za to wziąć. Robię procedury obsługi klienta. Czy zrobiłam? (spojler) Jeszcze nie 😅
Bo, jak już prawie zrobiłam, to pomyślałam, że jak to tak bez sprzedaży? Muszę jeszcze procedury sprzedaży dorobić, bo jak już ten klient przyjdzie na zabieg i go perfekcyjnie obsłużymy, to trzeba mu coś sprzedać 😁
Ok, robię sprzedaż. Robię, robię, robię… Okazało się, że jest tego tyle, że trzeba to podzielić – obsługa klienta osobno i sprzedaż osobno.
No ale te procedury sprzedaży to za mało. Przecież jest tyle wiedzy, sztuczek, tricków. Przecież trzeba to opisać, wytłumaczyć, pokazać przykłady, mechanizmy… Ok, robię kurs online! 😅
Już nie przedłużając, stanęło na tym, że zrobiłam procedury sprzedaży i kurs online na temat sprzedaży. Procedury to gotowe recepty krok po kroku, scenariusze rozmów. Kurs online to mnóstwo wiedzy, technik, tricków, mechanizmów psychologicznych, przykładów wykorzystania w salonie.
Dwa osobne, pełnowartościowe produkty, które się nawzajem dopełniają. Zależy, czy chcesz gotowca, czy wiedzy, czy jednego i drugiego.
Co z obsługą klienta? Leży sobie zrobiona w 90%. Następna w kolejce po sprzedaży 😉
Tak, to właśnie dlatego…
Tak to właśnie nad tym tyle ostatnio siedziałam. Dziś oddaję w Twoje ręce!
Wypuszczając nowe produkty, oficjalnie ogłaszam koniec siedzenia w norze i wracam do spraw, na które w ostatnich tygodniach było tak mało czasu: posty, artykuły, newslettery…
Jesteś ciekawa, co dokładnie znajdziesz w materiałach, nad którymi tyle pracowałam? No i przede wszystkim, jakie zniżki są na pierwsze dni sprzedaży? Wskakuj tutaj.
Zdradzę tylko, że pakiet dwóch nowości jak zwykle opłaca się najbardziej 😉 O 20% najbardziej 🤩
Linki do nowych materiałów:
Wspiera Gabinet od zaplecza: