Nie wiem, czy ktokolwiek podjął się tak karkołomnego zadania, które może być również zinterpretowane jako „strzelanie sobie w stopę”, ale postanowiłam zebrać wszystkie uwagi, negatywne komentarze (głównie z innych grup kosmetycznych) i odnieść się do nich w jednym miejscu.
Dlaczego? Główny powód jest taki, że lubię jasne sytuacje. Wiem, że jeśli o czymś napiszę tutaj, to dotrze to do większej ilości osób. Jako specjalista do spraw marketingu powinnam w tym momencie sama siebie opieprzyć i zamknąć edytor tekstu, ale dodatkowo jestem też człowiekiem i czasami robi mi się zwyczajnie po ludzku przykro.
Żeby było jasne, każdy ma prawo do własnej opinii, ale ja również mam prawo się do tych opinii odnieść. Tym bardziej, jeśli uważam, że są momentami trochę niesprawiedliwe, ale do rzeczy.
„Straszycie RODO i robicie na tym biznes”
Jeśli ktoś uważa, że straszymy RODO, to proszę o wskazanie, w którym dokładnie miejscu. No, chyba że sam fakt istnienia RODO ktoś uznaje za przerażający, to ok.
Jeszcze kilka tygodni było mnóstwo osób, które nie wiedziały, czym jest RODO i prosiły o wsparcie w tym zakresie. W odpowiedzi na te pytania postało na blogu mnóstwo darmowych artykułów, 4 darmowe LIVY na grupie i na fanpage. Dzięki temu sporo osób zwiększyło swoją wiedzę na ten temat, dostałyśmy też dużo podziękowań, co było dla nas ogromnie miłe. I żeby było jasne, nie piszę o tym, żeby się „podlizywać”. Same pewnie doskonale znacie to uczucie, kiedy Wasze klientki doceniają Waszą pracę, mówią Wam miłe rzeczy… Takie pozytywne reakcje są naszą siłą napędową i lekiem na gorsze dni, w których człowiek ma ochotę nie wychodzić z łóżka i zaszyć się pod kołdrą… Wróćmy jednak do tematu.
Naprawdę nie my wymyśliłyśmy RODO, choć biorąc pod uwagę ilość materiałów, które dla Was przygotowałyśmy, można by było zacząć wysnuwać takie spiskowe teorie 😉 Kiedyś nawet w żartach napisałam do Ilony, że powinnyśmy dostać z GIODO jakiś dyplom za edukację przedsiębiorców w zakresie RODO. Takie śmichy, chichy, ale kurcze obiektywnie odwaliłyśmy naprawdę kawał edukacyjnej roboty. I nie boję się tego powiedzieć, choć raczej pewnie wypadałoby lecieć skromnością, żeby się znowu nie narażać na jakieś negatywne komentarze. Fakty są jednak takie: powstało mnóstwo darmowych materiałów edukacyjnych, z których może korzystać każdy.
Jak czytam, że ktoś na czymś robi biznes i jest to pisane w formie zarzutu, to w sumie mnie to nie dziwi, ale jest to smutne. Szczególnie jeśli pada z ust dziewczyn, które prowadzą własne firmy. Naprawdę nadal tkwimy mentalnie w latach 90-tych, kiedy to Ci wredni kapitaliści…? Ta to się dorobiła, na pewno oszukuje, ciekawe co ona tam… Kurcze, serio dziewczyny? Jak w tym naszym kraju ma być dobrze, jeśli nadal dużo osób ma takie podejście?
Jeśli ktoś robi na czymś biznes i nikogo nie oszukuje, to nie wiem co w tym złego. Ludzie kupują mnóstwo rzeczy, które uważam za niepotrzebne, ale nie przyszłoby mi do głowy, żeby komuś o tym pisać, bo i po co, przecież to strata czasu. To, że ja czegoś nie potrzebuje, to przecież nie oznacza z automatu, że nie potrzebują tego inni. Jeśli ktoś tego potrzebuje, kupił i jest zadowolony, to w czym problem?
Jak idziecie do jakiegoś MediaRTV czy innego po pralkę, to nie dostajecie na wejściu 30 stron darmowych materiałów na temat optymalnego prania, wywabiania plam wszelakich, instrukcji samodzielnej konstrukcji pralki w warunkach domowych itd.
Jeszcze rok temu na blogu pojawiało się dużo mniej treści, bo pracowałam głównie indywidualnie z firmami i gabinetami kosmetycznymi. Teraz pojawia się ich mnóstwo. Są również dodatkowe, płatne materiały, bo prowadzenie bloga stało się moją PRACĄ. Nikogo do zakupów nie zmuszam, jedynym „kosztem” korzystania z darmowej bazy wiedzy na blogu jest właśnie ryzyko zobaczenia czasem jakiejś reklamy. Na innych portalach dla kosmetyczek i kosmetologów macie setki reklam różnych firm. Ja nie biorę pieniędzy od innych firm za zamieszczanie reklam, za każdym razem odmawiam, więc i tak jest to naprawdę mocno odsiane. Moim zdaniem to uczciwe rozwiązanie.
„Państwo powinno zapewnić materiały, a nie że trzeba płacić firmom, które zwietrzyły interes”
Zacznę tak trochę na luźno, ale w prowadzeniu firmy generalnie chodzi o to, żeby „zwietrzyć interes”, czyli mówiąc bardziej elegancko, znaleźć niszę. Jeśli w Twojej dzielnicy żaden gabinet nie ma szerokiej oferty zabiegów wyszczuplających, to jest chyba dobra informacja dla Ciebie, jako osoby, która np. właśnie otwiera gabinet. Pamiętaj jednak, że ktoś Ci może zarzucić, że robisz interes na biednych, otyłych osobach…
Co do państwa to tak, powinno oferować większą pomoc, ale oferuje dość ograniczoną i co w związku z tym? Obrażamy się i olewamy temat? Jak sanepid mówi, że trzeba przerobić lokal, to obrażamy się, czy idziemy do architekta? Jak państwo mówi, że trzeba płacić podatki, to obrażamy się i nie płacimy, czy idziemy do księgowej? Wiele rzeczy na pewno mogłoby być u nas lepiej urządzonych, ale do tego jest potrzebna przede wszystkim zmiana naszej mentalności, a z tym jest niestety kiepsko. Nie będę rozwijać tego tematu, bo to chyba nie jest najlepsze miejsce na dyskusje o polityce.
W biznesie tak już jest, że są firmy, które oferują coś indywidualnym klientom, ale są również firmy, które oferują coś innym firmom. Głównie po to, żeby te pierwsze nie musiały się zajmować „pierdołami” i skupiły się na robieniu tego, w czym są dobre. Jeśli ktoś nie chce korzystać z takiego wsparcia, nie ma przymusu. Wielu właścicieli gabinetów jednak w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że nie da się wszystkiego ogarnąć samemu i że finansowo często bardziej opłaca się pewne rzeczy zlecać. Tak już zupełnie w oderwaniu od RODO, w kontekście prowadzenia firmy w ogóle. Jeśli ktoś proponuje Ci, że zrobi za 200 zł coś, co Ty będziesz robić przez cały dzień, to dla Ciebie jest to bardziej opłacalne, choć nadal nie ma przymusu. Outsourcing, bo tak to się mądrze nazywa, jest naturalnym etapem ROZWOJU każdej firmy.
„Po co płacić za coś, co jest dostępne w GIODO”
Ten argument w kontekście poprzedniego brzmi nieco abstrakcyjnie. To w końcu jest dostępne i nie ma sensu płacić, czy nie jest dostępne i obrażamy się na państwo, że nam nie udostępniło?
Na stronie GIODO znajdziecie sporo informacji o RODO. Na dobrą sprawę, nawet nie musicie tam zaglądać – wystarczy przeczytać przepisy RODO i się do nich zastosować. W takich sytuacjach zawsze przychodzi mi na myśl przykład z płytkami. Chcę położyć płytki w łazience. W internecie znajdę mnóstwo filmów z instrukcjami. Dlaczego jednak dzwonię po specjalistę? Może dlatego, że on ma większą wiedzę, doświadczenie, zrobi to lepiej, szybciej itd.? Z RODO jest jeszcze jeden ważny aspekt, mianowicie dostosowanie dokumentacji do specyfiki swojej działalności kosmetycznej. Potrafisz zrobić to sama? Świetnie! Nie potrafisz? Nie obrażaj się, że ktoś proponuje Ci pomoc. Nie musisz z niej korzystać.
„RODO trzeba wdrażać indywidualnie, a nie robić gotowe pakiety”
Ten argument padł ze strony innej firmy, która zajmuje się RODO. Owszem RODO trzeba wdrażać indywidualnie, ale dlaczego nie można tego zrealizować w formie pakietu? Pakiet RODO dostępny w sklepie Gabinetu od zaplecza jest zrobiony tak, aby każda z Was mogła go zastosować u siebie. Czasami trzeba coś wyrzucić, czasami coś wpisać – zgodnie z instrukcją na marginesie. Przygotowanie takiego „elastycznego gotowca” owszem wymaga pewnego wysiłku, ale nie jest to niemożliwe. Zamiast suchych plików pdf, przygotowałyśmy Wam różne wersje – z komentarzami, bez komentarzy itd. Wszędzie są dokładne instrukcje i sporo przykładów. To, że ktoś na coś nie wpadł, nie oznacza, że nie da się tego zrobić.
Pewnie zauważyłyście kolejną nieścisłość w stosunku do przywoływanego powyżej argumentu, że wszystko jest dostępne za darmo… PAKIET RODO to kompromis pomiędzy indywidualną pomocą firmy za grube tysiące a dochodzeniem do wszystkiego samemu w oparciu o wskazówki dostępne w GIODO i RODO.
„W pakiecie nie ma zgód na monitoring, wykonywanie zabiegów osobom niepełnoletnim” itd.
Musicie sobie zdawać sprawę z faktu, że temat prawnych aspektów prowadzenia działalności i wykorzystywania danych klientów nie ogranicza się wyłącznie do RODO! Istnieje jeszcze wiele innych przepisów, które regulują różne aspekty działania gabinetu, np. Prawo telekomunikacyjne regulujące wysyłanie informacji handlowych (np. sms, newsletter), Kodeks cywilny i Prawo autorskie regulujące kwestie związane z ochroną wizerunku i prawami do zdjęć (np. fotografie klientów z zabiegów)… Te przepisy obowiązują już od dawna i teoretycznie każda z Was powinna się do nich stosować.
To, że pomaga nam radca prawny, nie oznacza automatycznie, że załatwi nam ona za jednym zamachem wszystkie sprawy związane z prawnymi aspektami prowadzenia gabinetu. Wiem, że sporo z Was mam w tym zakresie zaległości i będziemy się starały je systematycznie nadrabiać, ale nie da się wszystkiego wrzucić do „worka z RODO”. Nie można również oczekiwać indywidualnej pomocy, kupując pakiet za 300 zł, w którym jest informacja, że nie obejmuje on indywidualnej pomocy, w sytuacji, w której 2 centymetry w prawo jest pakiet za 500 zł z indywidualną pomocą, co i tak w kontekście cenników prawników jest naprawdę małą kwotą.
Na grupie i na fanpage Gabinetu od zaplecza były 3 LIVY po 1-1,5 godz. każdy (+ jeden krótszy), podczas których wszyscy mieli nieograniczoną możliwość zadawania pytań. Wiem, że najfajniej by było, jakbyśmy absolutnie wszystko robiły za darmo, ale czy byłybyście gotowe na to samo w swoim gabinecie?
„Ile można gadać o RODO, już nie chcę na to patrzeć”
Mogłabym obić piłeczkę i zapytać ile można pytać o RODO? Choć o RODO powstało już ponad 30 stron darmowych materiałów, cały czas dostaje od Was pytania: co to jest RODO, co mam zrobić w swoim gabinecie? Do nikogo nigdy nie mam pretensji, bo sama ustawiłam się w roli osoby, której inni takie pytania zadają. Nikogo nigdy nie spławiałam, zawsze w takiej sytuacji wrzucam linki do darmowych materiałów, bo właśnie po to je stworzyłam.
Bloga prowadzę od 4 lat i w tym czasie powstało kilkaset darmowych tekstów, z których wiele osób przez cały czas korzysta. Jeśli ktoś nie chce korzystać, wystarczy odkliknąć „lubię to”, wypisać się z newslettera i po prostu nie czytać. Nawet na reklamy na Facebooku jest sposób, można kliknąć „ukryj reklamę – wyświetlaj mniej reklam takich jak ta”. Jeśli ktoś mnie wywołuje w komentarzu, to należy się raczej spodziewać, że odpiszę…
Zbierając to wszystko do kupy:
- nigdzie nie ma informacji o RODO,
- na blogu jest za dużo informacji o RODO,
- powinny być darmowe materiały, a nie że musimy płacić,
- wszystko jest dostępne za darmo – płacenie do naciągactwo itd.
Jak to czytam, to powiem szczerze, że ręce mi opadają… Nie mam zamiaru kłócić się z opiniami, ale trzeba odróżniać opinie od faktów, a fakty są takie, że RODO wdrożyć trzeba i nie jest to nasz wymysł. Tylko do Was należy decyzja, w jaki sposób to zrobicie. Choćby na blogu Gabinet od zaplecza macie dostępnych dużo darmowych materiałów – można z nich korzystać bez żadnych ograniczeń. Jeśli potrzebujecie więcej pomocy – macie taką możliwość, kupując PAKIET.
Tak już na koniec: nie jestem jakąś anonimową korporacją. Jestem kobietą taką jak Wy. Czasami mam mnóstwo chęci do pracy, ale czasami robi mi się zwyczajnie po ludzku przykro. Wiem, że generalnie nie warto przejmować się takimi rzeczami, tylko skupiać się na znacznej większości osób, które korzystają z mojej pracy i im to realnie pomaga. Niemniej jednak ciężko mi też przechodzić obok tego zupełnie obojętnie. Tym bardziej że pewnie wiele osób, które nie zastanawiają się przed wciśnięciem „enter” i wysłaniem komentarza, czułoby się dokładnie tak samo jak ja, gdyby to samo czytały w stosunku do swojej działalności.
Gorąco polecam przed napisaniem czegokolwiek zastanowić się, jak sama odebrałabyś podobne słowa kierowane pod swoim adresem? Też prowadzisz firmę, też sprzedajesz coś innym i też zapewne się reklamujesz. Możesz znaleźć się po drugiej stronie w ciągu zaledwie kilku minut. Smutne, ale prawdziwe. Gdyby każdemu z nas towarzyszyła taka myśl, żyłoby nam się wszystkim dużo przyjemniej.
To są naprawdę jednostkowe sytuacje, więc może trochę przesadzam, ale wydaje mi się, że taka chwila refleksji może się okazać dla kogoś cenna. Nawet jeśli tylko dla jednej osoby, to i tak było warto.
Ale po co dyskutować z malkontentami? I tak ich nie przekonasz, a pewnie usłyszysz, że winny się tłumaczy.