Czy szerzenie się koronawirusa wpłynie na pracę salonów kosmetycznych? Już wpływa, choć do dziś (zgodnie z oficjalnymi danymi) nie było w Polsce ani jednego przypadku zachorowania… Sporo ludzi panikuje – to nie ulega wątpliwości. Warto jednak zastanowić się, co możesz zrobić już teraz, żeby zminimalizować negatywny wpływ tej paniki na finanse swojego salonu.

Zaczniemy od gorących tematów zakupowych, a później będzie o podnoszeniu cen, klientkach, odwoływaniu wizyt, przygotowaniu gabinetu, imprezach branżowych…

Na wstępie zaznaczę, że nie mam zamiaru mocno skupiać się na samym koronawirusie i sprawach, które we wszystkich mediach są wałkowane przez całą dobę. Celem tego artykułu jest oszacowanie biznesowych konsekwencji dla salonów sytuacji, z którą mamy do czynienia w tej chwili i z którą możemy mieć do czynienia w najbliższych dniach. W skrócie: ile Cię to wszystko może kosztować i co zrobić, żeby zminimalizować ewentualne straty.

Pozwolę sobie tylko na „jedno zdanie”, które jest niezbędne dla omówienia problemu. Niewątpliwie mamy do czynienia z paniką. Na ile jest ona uzasadniona? Tego nie mam zamiaru rozstrzygać, choć słuchając ekspertów, można odnieść wrażenie, że jako społeczeństwo trochę przesadzamy… Z drugiej jednak strony, mając do czynienia z czymś nowym, nieznanym i słuchając codziennie relacji w mediach, trudno się dziwić, że ludzie panikują. Skoro wszyscy o tym mówią, to coś musi być na rzeczy, prawda? To może tak na wszelki wypadek zrobię jakieś większe zakupy… No i problem gotowy – samo się nakręca. Jak już podkreślałam, nie rozstrzygam i nie oceniam. Przyglądam się sytuacji i zastanawiam nad jej konsekwencjami.

W skrócie: nawet jeśli problem obiektywnie nie jest bardzo groźny (lub jest groźny nie bardziej, niż inne rzeczy, z którymi się na co dzień stykamy), to jeśli większość społeczeństwa uzna go za groźny (a to już się dzieje), będą się z tym wiązały pewne konsekwencje, na które będąc osobą prowadzącą działalność, warto się zawczasu przygotować. 

PROBLEM 1 – Brak maseczek

Wiele zabiegów kosmetycznych wymaga (lub jest to mocno wskazane) korzystania z jednorazowych maseczek. Wystarczy wskazać choćby takie zabiegi jak: pedicure, manicure, oczyszczanie manualne.

Niektórzy używają maseczek do większości zabiegów i tu powodów jest kilka:

  • ochrona osoby wykonującej zabieg przed pyłem (np. z paznokci lub usuwanego naskórka),
  • ochrona osoby wykonującej zabieg przed oparami rozmaitych produktów stosowanych podczas zabiegów (np. przedłużania paznokci),
  • niepełna, ale jednak jakaś (zależnie od typu maseczki) ochrona przed rozmaitymi drobnoustrojami (nie mam tu na myśli akurat koronawirusa, ale ogólnie kwestię jakiejś fizycznej bariery w sytuacji, w której jesteśmy naprawdę blisko klienta),
  • ochrona przed ewentualnym nieprzyjemnym zapachem,
  • zwiększenie komfortu obu stron (klienta i osoby wykonującej zabieg), żeby nie czuć się jak z chłopakiem na randce tuż przed pierwszym pocałunkiem 😉

Niestety od kilku tygodni ceny maseczek rosły w zawrotnym tempie, a obecnie są już naprawdę duże problemy z ich dostępnością.

Jeszcze kilka miesięcy temu 50 sztuk jednorazowych maseczek można było kupić za kilka złotych, w tej chwili ceny w większości miejsc są co najmniej 10-krotnie wyższe, o ile w ogóle uda nam się znaleźć miejsce, gdzie maseczki nadal są dostępne…

Braki są w sklepach internetowych, hurtowniach kosmetycznych, a nawet w aptekach i obsługujących je hurtowniach… Z czego to wynika? Powodów jest kilka:

  • w obecnej sytuacji maseczki stały się towarem „pierwszej potrzeby” dla wielu ludzi, którzy nigdy się nimi nie interesowali – choć wielu ekspertów przekonuje, że nie są one skuteczną ochroną, ludzie czują się z nimi bezpieczniej -> szturmują sklepy -> maseczek zaczyna brakować,
  • w związku z tym, że zaczyna ich brakować, osoby i instytucje, które naprawdę ich potrzebują (placówki medyczne, salony kosmetyczne), zaczynają robić zapasy -> brakuje ich „jeszcze bardziej”,
  • nie ma jak uzupełnić zapasów, bo po pierwsze: nikt nie przewidział takiego zainteresowania, a po drugie sporo maseczek jest produkowanych w Chinach, w którym z wirusem jest najpoważniejszy problem – można podejrzewać, że w tej sytuacji zarówno produkcja, jak i eksport będą mniejsze, do tego dochodzą problemy z transportem związane np. ze zmniejszeniem częstotliwości połączeń komunikacyjnych…
  • należy również zaznaczyć, że sporo sprzedawców wykorzystuje sytuację i winduje ceny.

Na Allegro znajdziemy absurdalne oferty w stylu:

ale akurat takie kwoty, jak donoszą sprzedawcy, wynikają z faktu, że kiedy towaru nie ma na stanie, na tym portalu bardziej opłaca się ustawić zaporową cenę, niż kasować aukcję i później wystawiać towar na nowo.

Problem zawyżania cen nie dotyczy jednak wyłącznie internetowych aukcji. Na stronie Śląskiej Izby Aptekarskiej zamieszczono następujący komunikat:

Rada Śląskiej Izby Aptekarskiej apeluje do prowadzących apteki o rozsądne ceny maseczek dla pacjentów, gdyż apteka, jako placówka ochrony zdrowia publicznego oprócz zysku, ma jeszcze na celu działanie na rzecz ochrony zdrowia i życia pacjentów (art. 86 i nast. ustawy Prawo farmaceutyczne).

JAK ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? CO MOŻNA ZROBIĆ?

Alternatywa dla klasycznych maseczek? W dyskusjach na ten temat pojawiają się sugestie wykorzystania: masek wielorazowych, przeciwpyłowych masek ze sklepów budowlanych, a nawet samodzielnego tworzenia masek… Nie wiem, nie testowałam… W mocno „kryzysowej” (mam na myśli uniemożliwiające pracę braki w salonie) sytuacji można przetestować różne opcje 😉

Jeśli masz zapasy, myślę, że można spróbować przeczekać. Jeśli maseczki Ci się skończyły, przeszukaj internet – portale aukcyjne, hurtownie kosmetyczne, apteki, a także inne sklepy (np. bhp. stomatologiczne, weterynaryjne, budowlane) – z maseczek korzystają przecież również przedstawiciele innych branż. Być może uda Ci się znaleźć miejsca, do których panika jeszcze nie dotarła i zrobić choć niewielki zapas w stosunkowo przyzwoitej cenie. Niewielki, ponieważ czytelniczki donoszą, że w miejscach, w których maseczki są dostępne, często wprowadzane są limity, np. do dwóch opakowań podczas jednego zakupu.

PROBLEM 2 – Ceny rękawiczek i innych materiałów jednorazowych mocno w górę

Z rękawiczkami i innymi materiałami jednorazowymi w tej chwili nie ma aż takich problemów z dostępnością, jak w przypadku maseczek, ale ceny już idą w górę.

JAK ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? CO MOŻNA ZROBIĆ?

Zrób w salonie małą inwentaryzację i uzupełnij braki. To nie jest idealna rada, bo jeśli wszyscy „rzucą się” na zakupy, to na pewno wyczyszczą magazyny. Wydaje się jednak, że w aktualnej sytuacji i tak do tego dojdzie. Lepiej więc w porę zabezpieczyć sobie materiały do pracy. Bez maseczek da się jakoś pracować (choć to zależy od oferty) – bez rękawiczek może być już ciężko…

Na wiele spraw niestety nie mamy wpływu, nie wiemy, jak sytuacja się rozwinie. Dobrze być przygotowanym na negatywny (i znów nie mówię o końcu świata, tylko o braku dostępności produktów) scenariusz, tym bardziej że i tak te zapasy kiedyś wykorzystamy. 

Jak duże zapasy zrobić? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba by było mieć szklaną kulę… Gdybym jednak miała sama robić takie zapasy i ceny nie byłyby absurdalnie wysokie, pewnie wzięłabym pod uwagę 2-3 miesiące pracy.  Zaznaczam jednak, że to tylko moje przemyślenia, a nie wnioski oparte na jakichś twardych danych. Twardych danych niestety w tej chwili nie ma. Czytałam 2 wywiady z ekspertami na ten temat i w żadnym z nich nie znalazłam konkretów na temat prognozowanego czasu rozwiązania problemu.

Jeśli masz spore zapasy, to chyba nie ma sensu teraz choćby niewiele, ale jednak przepłacać za produkty, które za jakiś czas pewnie będą już dostępne w normalnych cenach. “Pewnie”, bo może się również zdarzyć, że firmy wykorzystają okazję i wyższe ceny zostaną na stałe… Oby nie!

PROBLEM 3 – Ceny i dostępność środków do dezynfekcji

To już ostatni „problem zakupowy”. Omawiam go osobno, bo znalazłam dziś ciekawy post, który daje pretekst do zastanowienia się nad innym ważnym tematem.

Słowem wstępu: z środkami do dezynfekcji jest podobny problem jak z rękawiczkami. Wprawdzie nadal są dostępne (choć już nie wszędzie), ale zapasy sprzedawców topnieją w błyskawicznym tempie, a ceny idą mocno w górę.

Dziś wyświetlił mi się post firmy Medilab, która informuje o dostępności swoich środków do dezynfekcji i przy okazji zapewnia klientów, że nie zamierza sztucznie windować cen produktów.

Po pierwsze, to miłe, a po drugie świetna decyzja dla wizerunku firmy.

Wspominam o tym w związku z dyskusją, która ostatnio toczyła się na grupie Gabinet kosmetyczny od zaplecza. Jedna z osób należących do grupy zastanawiała się, czy w związku z wyższymi kosztami materiałów jednorazowych i środków do dezynfekcji powinna podnieść ceny swoich usług.

Moim zdaniem warto unikać podnoszenia cen. Oczywiście tak długo, jak się da, bo nikt nie będzie przecież dokładał do swojej pracy… Myślę jednak, że decyzja o utrzymaniu cen na stałym poziomie, jeśli dodatkowo zakomunikujesz ją klientkom 😉 pozostawi bardzo miłe wrażenie.

Podnoszenie cen w sytuacji „zagrożenia”, w której teoretycznie powinniśmy się jednoczyć i wzajemnie sobie pomagać, może zostać odebrane negatywnie.

JAK ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? CO MOŻNA ZROBIĆ?

W kwestii środków do dezynfekcji polecałabym jednak zrobić jakiś zapas, choć (jak już wyżej pisałam) jednocześnie rozumiem argumentację, że robienie zapasów nie poprawia sytuacji na rynku… Braki w hurtowniach są jednak problemem hurtowni, który hurtownia musi rozwiązać. Braki w salonie są już wyłącznie Twoim problemem, który może zaważyć na stabilności Twoich dochodów.

W jednej z dyskusji znalazłam radę, aby szukać środków do dezynfekcji w dużych pojemnościach, bo takie nie są kupowane przez indywidualne osoby, w związku z czym ich dostępność może być większa, a cena w granicach rozsądku. Warto sprawdzić, jak to wygląda w przypadku środków, z których na co dzień korzystasz lub rozejrzeć się za alternatywami.

PROBLEM 4 – Odwoływanie wizyt

To raczej nie jest problem na dziś (choć w branżowych dyskusjach pojawiają się sygnały, że klientki się niepokoją), ale w momencie, w którym w Polsce pojawią się pierwsze przypadki zakażenia, niektórzy ludzie z pewnością będą mniej chętni do wychodzenia z domu. Oczywiście wszystko zależy od skali problemu, bo inaczej będzie, jeśli kilka osób zachoruje na drugim końcu Polski, a inaczej, jeśli kilkadziesiąt osób zachoruje w naszym mieście.

Przesada, czy nie, faktem jest, że na świecie w miastach, w których tych zachorowań było sporo, ulice się wyludniały. Z punktu widzenia właściciela salonu jest to o tyle istotne, że przez kilka tygodni możesz mieć w związku z tą sytuacją niższe dochody.

JAK ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? CO MOŻNA ZROBIĆ?

Co możesz zrobić dziś?

Warto uświadomić klientki, że salon kosmetyczny jest jednym z bezpieczniejszych miejsc, bo:

  • choć przychodzi tu sporo ludzi, to jednak jest ich nieporównywalnie mniej niż np. w galerii handlowej, czy nawet zwykłym sklepie spożywczym,
  • tu szczególnie dba się o higienę, a dezynfekcja i sterylizacja jest codziennie odmieniana przez wszystkie przypadki,
  • podobnie jest np. w przychodni, ale do przychodni przychodzą głównie osoby chore, a do salonu co do zasady osoby zdrowe.

Jeśli Ty jesteś zdrowa i dbasz o to, żeby przychodziły do Ciebie zdrowe klientki, ryzyko będzie mniejsze, niż w wielu innych miejscach, w których codziennie przebywają Twoje klientki.

Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na fakt, że zanim pojawią się objawy choroby, już możemy zarażać, no ale… Podążając za tym tokiem myślenia, jedynym rozwiązaniem byłoby zamknięcie się w domu. Na tę chwilę raczej nie ma powodu, żeby gdziekolwiek się zamykać.

Warto również wyedukować klientki:

  • w jaki sposób dbasz o higienę w salonie – co konkretnie robisz,
  • dlaczego nie powinny przychodzić do salonu, jeśli są chore – to akurat przyda się nie tylko w obecnej sytuacji, ale również w kolejnych miesiącach.

Widziałam ostatnio zdjęcie kartki wywieszonej na drzwiach pewnego przedszkola. Informowano o tym, żeby dezynfekować ręce po przyjściu i przed wyjściem w związku… z sezonem grypowym. Nie wiem, czy to był taki „sprytny” zabieg, żeby edukować, ale nie straszyć, czy rzeczywiście chodziło wyłącznie o grypę, ale uważam, że takie rozwiązanie można wykorzystać również w salonie. Nie podsycać „paniki” u klientek i jednocześnie przekazać informacje np. właśnie na temat konieczności odwołania wizyty w przypadku infekcji.

Zakładając, że sytuacja w danym miejscu nie będzie poważna, nie będzie obiektywnych powodów do tego, żeby ograniczać aktywności poza domem i że „walczymy” głównie ze strachem, taka edukacja może zaprocentować w kolejnych tygodniach.

Możesz również rozważyć tymczasowe wprowadzenie do oferty usług mobilnych. Jeśli pracujesz wyłącznie stacjonarnie, może nie będzie to dla Ciebie w pełni komfortowe, ale jeśli masz trudną sytuację finansową, wysokie stałe koszty, nie masz oszczędności itd., to może być jakieś rozwiązanie. Klientki dostaną usługę bez wychodzenia z domu.

PROBLEM 5 – Twoje obawy

Tak piszemy o tych panikujących klientkach, ale przecież same również możemy zacząć panikować! 😉

Warto zawczasu zastanowić się, co zrobisz, jeśli w Twoim mieście zdarzy się, że tych zachorowań będzie sporo. Będziesz pracować normalnie, zamkniesz salon, a może będziesz przyjmować tylko zapisane osoby, zamykając salon dla osób “z ulicy”?

JAK ROZWIĄZAĆ TEN PROBLEM? CO MOŻNA ZROBIĆ?

Decyzje będziesz pewnie podejmować na bieżąco, ale już teraz warto zadbać o to, żeby się odpowiednio doedukować. Musisz przecież wiedzieć, na ile Twoje obawy są uzasadnione, jakie sytuacje generują większe niż przeciętne ryzyko, na co uważać itd. Warto śledzić oficjalne komunikaty, przeczytać kilka wywiadów z ekspertami i zastanowić się, co możesz zrobić, żeby poprawić swoją odporność.

Warto również przyjrzeć się salonowym procedurom i porównać je z oficjalnymi zaleceniami. Może jesteś w stanie zrobić coś jeszcze, żeby poprawić bezpieczeństwo w Twoim salonie?

PROBLEM 6 – Imprezy branżowe

To może najmniejszy problem z punktu widzenia funkcjonowania salonów, niemniej jednak targi czy kongresy to dobra okazja, żeby się doszkolić, załapać na fajne promocje itd. Szkoda by było również stracić pieniądze zainwestowane np. na rezerwację hotelu czy biletu…

Wczoraj było głośno o odwołaniu dla publiczności (swoją drogą mocno niefortunnie, bo tuż przed rozpoczęciem) dużej imprezy w Katowicach. Była to jednak impreza międzynarodowa, więc faktycznie ryzyko większe.

Dziś rano na grupie Gabinet kosmetyczny od zaplecza pojawiły się pytania na temat najbliższych targów Beauty Forum. Dostaliśmy jednak informację od organizatora, że w tej chwili nie ma planów związanych z odwołaniem tej imprezy. Jest również oficjalny komunikat w tej sprawie:

Czy to się może zmienić? Ciężko powiedzieć, ale jakieś ryzyko jest, bo nieco później pojawiła się informacja, że prezes Naczelnej Izby Lekarskiej zarekomendował premierowi odwołanie wszelkich imprez masowych. Decyzji na razie nie ma, więc trzeba śledzić aktualne komunikaty.

Odnosząc się już do całości artykułu: to, co napisałam dziś, już jutro może okazać się częściowo nieaktualne – miej to na uwadze, jeśli będziesz czytać ten artykuł jutro lub w kolejnych dniach.

Myślę jednak, że pewne wskazówki będzie można wykorzystać niezależnie od rozwoju sytuacji. Jako właścicielka firmy powinnaś trzymać rękę na pulsie i analizować różne scenariusze. Nie po to, żeby samemu się nakręcać, ale po to, żeby zminimalizować ryzyko ewentualnych problemów.

Dołożysz coś do tych rad? Czy zauważyłaś jakieś obawy u swoich klientek? Miałaś problemy z zamówieniem produktów lub akcesoriów? Podziel się doświadczeniami w komentarzu!


Więcej informacji na ten temat znajdziesz w BAZIE WIEDZY.

baza wiedzy koronawirus salon beauty baner
podrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznympodrecznik marketingu i zarządzania gabinetem kosmetycznym
Tagi :